Plac Sofijski to jedno z najbardziej znanych miejsc Kijowa, dawniej centrum polityczne i sakralne. Ustawianie na nim choinki ma długą tradycję. W tym roku jednak pojawiły się liczne głosy podważające sens stawiania jej ze względu na sytuację polityczną.
W ubiegłym tygodniu mer Kijowa Witalij Kliczko poinformował, że w tegorocznym okresie świątecznym (obejmującym Boże Narodzenie i Nowy Rok) ze względu na obowiązujący w mieście stan wojenny nie będą organizowane tradycyjne jarmarki. Zwykle pojawiały się w kilku centralnych dzielnicach miasta około 19 grudnia i trwały do 15 stycznia.
Kliczko oznajmił, że choć jarmarki zostały zawieszone, to władze miasta rozważają możliwość ustawienia na Placu Sofijskim tradycyjnej choinki. W internecie pokazano jej projekt, z ukraińskim godłem – tryzubem na jej zwieńczeniu, zamiast betlejemskiej gwiazdy.
Zdania wśród mieszkańców stolicy są podzielone. Niektórzy uważają, że ustawienie świątecznej choinki, gdy kraj boryka się z brakiem elektryczności jest nie na miejscu.
"Święta są mocno wplecione w ukraińską tradycję"
27-letni Jurij tłumaczy, że choć rozumie intencje władz, to w tak ciężkim dla wszystkich Ukraińców okresie nie powinno się ustawiać ogromnej choinkę na jednym z najważniejszych i najbardziej związanych z tradycją sakralną placów Kijowa. "Jeśli ktoś jest w stanie obchodzić tegoroczne święta, to według mnie może mu wystarczyć domowa choinka" – mówi mężczyzna.
30-letnia Hałyna ma inne zdanie i uważa, że święta są mocno wplecione w ukraińską tradycję, którą przez 300 lat usiłują zniszczyć rosyjscy sąsiedzi, nie wspominając już o 70 „bezbożnych” latach radzieckich. "Choinka podobno nie będzie kupiona z pieniędzy państwowych, a jej iluminacja może być ekologiczna i zasilana bateriami słonecznymi" – powiedziała kobieta w rozmowie z PAP. "Myślę, że jej ustawienie na Placu Sofijskim będzie kolejnym symbolem niezłomności Ukraińców" – dodała Hałyna.
Z Kijowa Tatiana Artuszewska (PAP)
mj/