Głośny "Wilk z Wall Street" był jej trampoliną do sukcesu. Piękna aktorka przeżywała wielki stres

2022-11-24 15:25 aktualizacja: 2022-11-24, 15:34
Margot Robbie, fot. PAP/Abaca
Margot Robbie, fot. PAP/Abaca
Występ w głośnym „Wilku z Wall Street” był początkiem hollywoodzkiej kariery Margot Robbie. Rozchwytywana dziś aktorka przyznała w najnowszym wywiadzie, że na planie produkcji Martina Scorsese odczuwała ogromny stres – zwłaszcza przed kręceniem scen intymnych. Aktorka znalazła jednak sposób na przezwyciężenie tremy. „Wypiłam kilka kieliszków tequili, ponieważ byłam zdenerwowana – bardzo, bardzo zdenerwowana” – wyjawiła gwiazda.

Dziś może się pochwalić imponującym portfolio i aż czterema nominacjami do Oscara, ale gdy w 2013 roku dostała rolę w „Wilku z Wall Street”, nie była znana szerszej publiczności. Ten film zmienił życie Margot Robbie. Okazał się dla niej trampoliną do sukcesu i międzynarodowej sławy. Australijska gwiazda wcieliła się w piękną Naomi – kochankę, a później żonę głównego bohatera granego przez Leonardo DiCaprio.

Praca na planie tego filmu w reżyserii samego Martina Scorsese była jednak dla Robbie źródłem ogromnego stresu. Goszcząc w programie „Bafta: A Life In Pictures” aktorka przyznała, że choć w filmie wygląda na bardzo pewną siebie, na planie była mocno onieśmielona. Nerwy dały o sobie znać tuż przed nakręceniem scen łóżkowych z jej ekranowym partnerem. Szczególnie problematyczna okazała się dlań scena, w której jej postać próbuje uwieść ukochanego w pokoju dziecięcym ich córki. Aby pokonać tremę, aktorka postanowiła wówczas sięgnąć po rozluźniający trunek. „Nie zamierzam kłamać. Wypiłam kilka kieliszków tequili, ponieważ byłam zdenerwowana – bardzo, bardzo zdenerwowana” – wyjawiła Robbie.

Robbie już wcześniej mówiła, że kręcenie intymnych scen do tej pory jest dla niej niekomfortowym doświadczeniem. „To takie niezręczne. Mnóstwo ludzi cię obserwuje. Chcesz po prostu zrobić to jak najszybciej i mieć spokój” – wyznała w jednym z wywiadów. Nie zdradziła jednak, czy stres na planie wciąż łagodzi tequilą.

Niedawno w innym wywiadzie aktorka ujawniła, że po premierze „Wilka z Wall Street” rozważała porzucenie aktorstwa. Powodem było nadmierne zainteresowanie mediów jej osobą.To, co działo się na wczesnym etapie mojej kariery, było dość okropne. Pamiętam, jak powiedziałam mamie: 'Wiesz, chyba nie chcę dłużej tego robić'. A ona spojrzała na mnie z powagą i odparła: 'Kochanie, myślę, że na to już za późno'. Wtedy zrozumiałam, że jedyna słuszna droga prowadzi naprzód” – zdradziła w rozmowie z „Vanity Fair”.

Od tamtej pory Robbie zagrała w wielu kinowych hitach – dość wspomnieć „Legion samobójców”, „Pewnego razu… w Hollywood”, „Gorący temat” czy „Jestem najlepsza. Ja, Tonya”. Najnowszym zawodowym projektem gwiazdy jest film „Babilon” z Bradem Pittem w obsadzie, który trafi do polskich kin już w styczniu. Na premierę czeka również komediodramat „Barbie”, w którym aktorka występuje u boku Ryana Goslinga. Obraz zadebiutuje na dużym ekranie w lipcu przyszłego roku. (PAP Life)

js/