We wtorek w internecie pojawiło się nagranie mające przedstawiać rozmowę podszywającego się pod prezydenta Francji Emmanuela Macrona rosyjskiego komika z prezydentem Andrzejem Dudą, do której miało dojść tydzień wcześniej, w nocy z wtorku na środę, po eksplozji rakiety w Przewodowie. We wtorek KPRP oświadczyła, że doszło do połączenia telefonicznego prezydenta Dudy z osobą podającą się za prezydenta Francji; po tym połączeniu Kancelaria Prezydenta niezwłocznie podjęła we współpracy z odpowiednimi służbami działania wyjaśniające - dodano.
Szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot pytany był w Programie I Polskiego Radia, czy ustalenia dotyczące wyjaśnienia tej sprawy już się zakończyły. "Postępowanie, które zlecił pan prezydent, pozwoliło wyciągnąć wnioski w postaci konsekwencji personalnych wobec określonych osób, które dopuściły się błędów" - powiedział. "Nie ma co ukrywać, tutaj się bijemy z pokorą we własne piersi" - dodał.
Jak zaznaczył, presja i wielkie emocje tamtego dnia nikogo nie tłumaczy. "Wyciągnięto wnioski i też wprowadzono pewne rozwiązania na przyszłość; pracownicy zostaną ponownie przeszkoleni, sprawdzone zostaną te zasady, które przyjęto, i (zostaną) zweryfikowane pod względem ich skuteczności" - mówił minister.
Szrot dopytywany o personalia tych osób i ile ich było odparł: "Użyłem liczby mnogiej i na tym poprzestańmy". "Nie zamierzamy nikogo piętnować publicznie. Każdy z nas, również członków kierownictwa kancelarii, zaangażowanych czy blisko pracujących przy tej sprawie powinien zrobić rachunek sumienia" - przyznał. (PAP)
Autor: Rafał Białkowski
kgr/