Na ławie oskarżonych zasiądą podejrzani w wieku 23 i 61 lat. Pierwszy miał dopuścić się przestępstwa na zlecenie starszego, prywatnie szwagra pokrzywdzonego.
Do ataku na 49-letniego mężczyznę doszło 18 stycznia na ul. Chopina w Kaliszu. Do pokrzywdzonego, który wychodził ze swojej firmy, podszedł nieznany mu mężczyzna, wylał na jego twarz 0,7 litra kwasu siarkowego. Następnie uciekł. Na pomoc mężczyźnie wybiegli jego pracownicy.
Poparzony ojciec dwuletniego synka trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie przeszedł wiele operacji ratujących jego życie.
Po tygodniach poszukiwań policja zatrzymała 22-letniego wówczas podejrzanego. Decyzją sądu trafił do aresztu, gdzie przebywa do dziś. Podczas przesłuchania powiedział śledczym, że zrobił to, ponieważ słyszał, że pokrzywdzony jest złym człowiekiem. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Pokrzywdzony od początku twierdził w rozmowie z PAP, że kwasem oblano go na zlecenie męża siostry, a powodem miał być konflikt rodzinny.
Szwagier obwiniał pokrzywdzonego o rozpad swojego małżeństwa i groził mu pozbawieniem życia. 61-latek usłyszał trzy zarzuty. Dwa dotyczą kierowania gróźb karalnych, trzeci nakłaniania do popełnienia przestępstwa.
49-latek nie widzi na lewe oko, jest martwe na skutek wypalenia przez kwas; stracił też jedno ucho. Przeszedł osiem operacji powiek oczu; przechodził zabiegi zrywania martwej skóry z okolic twarzy. Ze stołu operacyjnego praktycznie nie schodzi. Pokrzywdzony przyznał w rozmowie z PAP, że przeżył też załamanie nerwowe. Wyznał, że "tego cierpienia nie da się opisać".
Zdaniem mężczyzny jakiekolwiek operacje, polegające na usunięciu blizn będzie można dopiero przejść za dwa lata.(PAP)
autorka: Ewa Bąkowska
mar/