"Było dużo emocji. Trudno je opisać. Choć już je przeżywałem, to one uderzają w człowieka. Czułem to w tym konkursie. Starałem się skoncentrować na tym, co miałem do zrobienia na skoczni. Czasami są jednak rzeczy ważniejsze od skakania" - przyznał Kubacki.
Jego pierwsza córka Zuzanna również przyszła na świat podczas Turnieju Czterech Skoczni - 29 grudnia 2019 roku.
"Byłem dobrej myśli, że wszystko będzie w porządku. Tak się skończyło. Z tego jestem zadowolony. Bardzo się cieszę, że żona była dzielna. Mimo wszystko pozwoliła mi tu przyjechać i startować. Z tego powodu należą się jej gratulacje. Za ten trud, który przecierpiała aż do dnia dzisiejszego oraz trud, który jeszcze przed nami" - stwierdził.
Kubacki zajął trzecie miejsce w Bischofshofen. W piątek wyprzedzili go Norweg Halvor Egner Granerud i Słoweniec Anze Lanisek.
"Nie mogłem się dziś dobrze skoncentrować. Wiem, że te skoki nie były idealne. Ten w drugiej serii był lepszy. Jednak w takim dniu jak dzisiaj skoki schodzą na drugi plan. Mimo wszystko sądzę, że dobrze sobie poradziłem. Jest kolejne podium. Rewelacja" - ocenił.
"Mimo wszystko jestem zadowolony, że pokazałem się z tak dobrej strony, wylądowałem na podium i byłem drugi w turnieju" - dodał.
Kubacki wygrał Turniej Czterech Skoczni w 2020 roku, ale tym razem musiał uznać wyższość Graneruda.
"Żona trzyma teraz w rękach złotego aniołka. To mi dzisiaj wystarczy. Złotego orła już mam z poprzednich lat. Myślę, że to co się dzisiaj stało jest lepsze" - odparł.
Kubacki ósmy raz z rzędu stanął na podium i z dorobkiem 930 pkt jest liderem Pucharu Świata. Drugi Lanisek ma 822 pkt, a trzeci Granerud - 796.
"To nawet nie jest półmetek sezonu. Jeszcze sporo pracy przed nami. Teraz mamy kilka dni na to, żeby wrócić do domu, zregenerować się i spędzić czas z rodziną" - zakończył.(PAP)
mj/