Publikacje w weekendowym wydaniu „L’Opinion”, w którym piszą polscy historycy i intelektualiści, stanowią część większego projektu „Opowiadamy Polskę światu”.
- Co jedno, dwa pokolenia narody naszej części Europy muszą wybierać wolność lub podległość rosyjskiemu, radzieckiemu, sowieckiemu imperium. Władcy na Kremlu zmieniają się, ale nie zmienia się ich sposób działania. Także scenariusze ataku na kraje naszego regionu, grabieże, gwałty, zsyłki, strzały w tył głowy i zbiorowe groby są od lat takie same. Wspólnie z zaprzyjaźnioną francuską redakcją „L’Opinion” postanowiliśmy opowiedzieć o tym doświadczeniu, o ponawianych wciąż kolonizatorskich rosyjskich przedsięwzięciach. Pokazać tło tego, co dziś widzimy na Ukrainie. Także wyjaśnić, skąd bierze się nasza tak wielka solidarność z zaatakowaną Ukrainą. Taki sposób ujęcia - historyczny, całościowy - budzi duże zainteresowanie we Francji, pozwala lepiej zrozumieć, z czym mamy dziś do czynienia – mówi PAP Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów, organizatora projektu „Opowiadamy Polskę światu”.
Na łamach francuskiego dziennika zasady, jakimi kieruje się imperializm rosyjski, przedstawił m.in. prof. Andrzej Nowak, jeden z najwybitniejszych polskich historyków, Kawaler Orderu Orła Białego. Prof. Nowak pisze: „Sensu i znaczenia czynu powstańców styczniowych nie da się zrozumieć bez kontekstu dziejowego całego regionu Europy Centralnej, dzisiejszego terytorium Polski, Ukrainy, Litwy, Białorusi. Aspektem dominującym, patrząc na ponad trzysta lat istnienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów, gdy zamieszkiwało ją i współtworzyło około dziesięć pokoleń obywateli, pozostaje tradycja wolności i obywatelskości, która kształtowana była przez dwieście kilkadziesiąt sejmów, przez tysiące zgromadzeń sejmikowych. Głębokie korzenie owej tradycji sprawiły, że ludzie czerpiący z duchowego dorobku państwa polsko-litewskiego, wychowani przez opowieści swoich przodków, nie potrafili zgodzić się na życie z ugiętym karkiem.
Narody dzisiejszej Polski, Ukrainy, Litwy, Białorusi, w przeszłości same wybierały władców oraz cieszyły się wolnością osobistą i majątkową, stanowiącą gwarant bezpieczeństwa od przemocy ze strony państwa. Nihil novi sine communi consensu – „nic nowego bez zgody ogółu” – tak brzmiała zasada, na której ufundowano życie polityczne Rzeczypospolitej. To właśnie ona jest podstawą ducha wolnościowego, który nie godził się na narzucenie mu z zewnątrz niepożądanego stylu życia. To z niej wyrasta pragnienie niepodległości i gotowość do walki o sprawę najcenniejszą, o sprawę godności i wolności” – wyjaśnia prof. Nowak.
Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, pisze o „polskiej sztafecie wolności”. „Polacy nigdy nie godzili się, by o ich losach decydowali inni. W tę postawę wpisuje się XIX-wieczne Powstanie Styczniowe – heroiczna partyzancka wojna z rosyjskim okupantem” – pisze prezes IPN.
„Ktoś zapyta, dlaczego (...) powstańcy walczyli przez prawie dwa lata, tocząc ponad tysiąc bitew i potyczek z przeważającym wojskiem rosyjskim. Z tych samych powodów, dla których wielokrotnie wcześniej i później Polacy decydowali się podnieść broń, gdy inni chcieli ich sobie podporządkować. Z niezgody na zniewolenie, dla zachowania honoru i godności osobistej. Tak było już w XVIII wieku, gdy osłabiona Rzeczpospolita próbowała się wyrwać spod rosyjskiej kurateli. Tak było przez cały wiek XIX, gdy Polska walczyła o powrót na mapę świata. A także w wieku XX, gdy padła ofiarą dwóch totalitaryzmów: niemieckiego nazizmu i sowieckiego komunizmu. Wolność, którą cieszymy się dzisiaj, na dłużej wywalczyło dopiero pokolenie „Solidarności” – wielkiego ruchu społecznego, który zrodził się na fali strajków sierpniowych 1980 roku” – pisze Karol Nawrocki.
„Mieszkam w Warszawie, stolicy Polski, w linii prostej 150 km od granicznego Brześcia na Białorusi” – pisze we francuskim dzienniku Eryk Mistewicz. „Te 150 km dzielących Warszawę od granicy z putinowską Białorusią sprawia, że w powietrzu wciąż wibruje pytanie podobne do tego, które było doświadczeniem moich prapradziadków, pradziadków i dziadków: bić się i budować opór przeciwko imperializmowi czy poddać się, oddać swoją ziemię, zgodzić się na morderstwa, gwałty, wejść w jakąś formę kolaboracji? (...)
Podobne pytania stawiali sobie przez ostatnie 250 lat nie tylko Polacy, lecz także Litwini, Łotysze, Estończycy, Białorusini, Ukraińcy, Czesi. (...) Dlatego dziś trzymamy się razem, dlatego pomagamy jak tylko możemy Ukraińcom (zostali przyjęci w polskich domach, bez konieczności budowania obozów dla uchodźców, państwo polskie niejako automatycznie nadało im te same prawa, jakie mają Polki i Polacy w dostępie do pomocy społecznej, edukacji, służby zdrowia etc), dlatego pomagamy Ukrainie, przekazując własną broń i wymuszając na innych państwach wsparcie wojskowe. Szukamy w NATO i w Europie odpowiedzialnych, poważnych sojuszy na rzecz wspólnoty tworzonej dziś przez kraje dawnej Rzeczpospolitej i dającej dziś, jak co kilkadziesiąt lat od 250 lat, po raz kolejny odpór imperialnej despotycznej Rosji” – zauważa Eryk Mistewicz.
Do ważnego momentu powstania styczniowego nawiązuje kolejny autor, którego tekst znajdujemy we francuskim „L’Opinion”, Artur Szklener, prezes Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina: „Gdy we wrześniu 1863 roku (14 lat po śmierci Fryderyka Chopina) wojska rosyjskie zdemolowały pałac Zamoyskich w Warszawie w odwecie za nieudany zamach uczestników powstania styczniowego na namiestnika Teodora Berga, nikt zapewne nie zdawał sobie sprawy, że zniszczenie stojącego tam fortepianu zyska wymiar symboliczny. Cyprian Kamil Norwid – który w młodości poznał Chopina w Paryżu – uwiecznił ten moment, podnosząc go w słynnym wierszu "Fortepian Chopina" do rangi starcia kultur i systemów wartości. Był to ważny akt włączenia twórczości Chopina w dyskurs walki o niepodległość, co bodaj w sposób najbardziej czytelny unaocznił Ignacy Jan Paderewski w słynnym lwowskim przemówieniu w setną rocznicę urodzin kompozytora (1910), które notabene otworzyło ścieżkę politycznego zaangażowania przyszłego premiera polskiego rządu: „W Chopinie tkwi wszystko, czego nam wzbraniano: barwne kontusze, pasy złotem lite […], szlacheckich brzęk szabel, naszych kos chłopskich połyski, jęk zranionej piersi, bunt spętanego ducha […], niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń”. To dlatego w trakcie II wojny światowej niemieckie władze okupacyjne zakazały wykonywania jego utworów.
Publikacje na łamach weekendowego wydania francuskiego dziennika „L’Opinion” stanowią część projektu „Opowiadamy Polskę światu”, którego wcześniejsze edycje związane były z rocznicami wybuchu II wojny światowej, wyzwolenia obozu w Auschwitz, Bitwy Warszawskiej, Grudnia’70, rocznicą urodzin Jana Pawła II, udziału Polski w Forum Ekonomicznym w Davos. Ponadmiliardowy zasięg miały teksty na 40-lecie "Solidarności" opublikowane w 38 krajach. Aż 1 650 000 000 (ponad półtora miliarda) zasięgu miały publikacje 87 artykułów w ponad 70 krajach, w tym w globalnym „Newsweeku”, w „Le Figaro”, „El Mundo”, „La Repubblica”, o polskich stratach wojennych i nierozliczonej II wojnie światowej. Najnowsza odsłona projektu „Opowiadamy Polskę światu” realizowana jest przez Instytut Nowych Mediów przy wsparciu Instytutu Pamięci Narodowej, Polskiej Fundacji Narodowej, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Polskiej Agencji Prasowej.
Wszystkie teksty projektu „Opowiadamy Polskę światu” opublikowane są (we wszystkich językach realizacji projektu) na portalu https://wszystkoconajwazniejsze.pl/. (PAP)
mj/