Gazetalubuska.pl kilka dni temu opisała sprawę Łukasza Poryckiego, wicemarszałka lubuskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego, który zamieścił na Twitterze komentarz do postu wiceministra spraw zagranicznych Arkadiusza Mularczyka. Jak informowała gazeta, polityk ludowców w serwisie społecznościowym umieścił komentarz: "Będzie czym w kominku palić", pod postem ministra Mularczyka, który poinformował, że skrócone wersje raportu o reparacjach obiegną wkrótce cały świat. "Na fotografii widać egzemplarze raportu z wymownym zdjęciem płonącej wieży Zamku Królewskiego, zbombardowanego przez Niemców podczas II Wojny Światowej" - czytamy.
Kosiniak-Kamysz pytany w RMF FM o wpis Poryckiego podkreślił, że to nie jest żadne oficjalne stanowisko PSL. "To prywatne zdanie, kompletnie niepotrzebne i powinno zniknąć z internetu" - mówił.
Dopytywany czy będzie rozmawiał z Poryckim, by skasował wpis, szef ludowców powiedział: "Trzeba szybko zastosować i posłuchać dzisiejszej rozmowy, i już nawet żadne rozmowy indywidualne nie są wtedy potrzebne". Myślę, że ten sygnał, który daję teraz, że nie ma miejsca w przestrzeni publicznej dzisiaj na takie błędne, głupie wypowiedzi, wystarczy; "trzeba to po prostu skasować, przeprosić, że się ktoś pomylił" - dodał.
Szef PSL o wyborach: najgorszym wariantem byłoby, gdyby opozycja poszła w totalnym rozbiciu
Jedna lista wyborcza nie jest kluczem do wszystkiego, ale totalne rozbicie jest rzeczą najgorszą - powiedział Kosiniak-Kamysz, pytany o wspólną listę opozycji na jesienne wybory parlamentarne.
Lider ludowców został zapytany, czy skończył się już pomysł wspólnej listy opozycji w wyborach parlamentarnych.
Kosiniak-Kamysz wskazał, że jego ugrupowanie przygotowuje się do wyborów i jest gotowe do samodzielnego startu, ale - zaznaczył - "szukamy najlepszych rozwiązań". "Od dawna mówiłem, że dwie listy to najlepsze rozwiązanie; nigdy nie byłem zwolennikiem jednej listy"- podkreślił.
"Może jednej listy spraw do załatwienia, to tak, to jak najbardziej" - zastrzegł.
Zdaniem Kosiniaka-Kamysza ważne jest, by ugrupowania "demokratyczne będące w opozycji podpisały porozumienie, jaki plan mają po wyborach". "Czy zgadzają się na to, by wzmocnić pozycję Polski w UE, reforma samorządowa, co z oświatą, co z przedsiębiorcami" - wymieniał.
Lider PSL zapytany, czy los wspólnej listy opozycji zależy od Szymona Hołowni i Polski 2050, odparł, że każdy podejmuje własne decyzje.
Dodał, że jedno, co zostało utracone w relacjach opozycyjnych, to zaufanie. Nawiązał w ten sposób do głosowania w Sejmie nad projektem dotyczącym SN, gdzie Polska 2050 była przeciw, choć reszta opozycji wstrzymała się od głosu.
"Po zmianie decyzji w ostatniej chwili przez Polskę 2050 zaufanie zostało co najmniej nadwątlone" - ocenił.
Zaapelował też do Hołowni, by "dzisiaj na swoim kongresie zaczęli odbudowę tego zaufania, które utracili nie tylko w moich oczach; to też ocena koleżanek i kolegów z PO, z Lewicy".
Odnosząc się do jesiennych wyborów Kosiniak-Kamysz ocenił, że "najgorsze byłoby, gdybyśmy poszli w totalnym rozbiciu".
"Zrobię wszystko, aby były takie relacje na opozycji i takie zaszeregowanie, ustawienie się wyborcze w tym wyścigu, żeby dawało jak największe szanse na zwycięstwo. Rozbicie totalne to jest oddanie pola przeciwnikom, to położenie na tacy dla nich ogromnej szansy na zwycięstwo" - powiedział szef PSL.
Kosiniak-Kamysz apelował ponadto do wyborców opozycji, że nie wolno obrażać wyborców PiS. "Mamy pokonać PiS i przekonać wyborców PiS. Ważną kwestią jest, aby ci wyborcy mieli do kogo przejść" - mówił. (PAP)
Autor: Rafał Białkowski
dsk/