Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Liczba ofiar sięga już ponad 9600, maleje szansa na wydobycie żywych osób

2023-02-08 07:25 aktualizacja: 2023-02-08, 18:04
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii, fot. ERDEM SAHIN  PAP/EPA
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii, fot. ERDEM SAHIN PAP/EPA
Do ponad 9,6 tys. wzrosła liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi, które dotknęło południową Turcję i północną Syrię. To najbardziej śmiertelne trzęsienie ziemi od ponad dekady. Ostatni kataklizm tego typu, w którym zginęło więcej osób miał miejsce w 2011 r. w Japonii.

 

W Turcji liczba zabitych wzrosła do 7108, rannych jest ponad 40 tys. Trwa akcja ratunkowa w której bierze udział blisko 100 tys. osób, z czego ponad 5 tys. z zagranicy - przekazała w środę turecka rządowa agencja ds. sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych (AFAD).

Na terenach Syrii kontrolowanych przez reżim w Damaszku liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 1250, rannych jest ponad 2 tys. osób - przekazały za ministerstwem zdrowia państwowe media w środę.

Na obszarach zajmowanych przez rebeliantów zginęło ponad 1280 osób, ponad 2,6 tys. jest rannych - podała działająca tam organizacja ratunkowa Białe Hełmy.

Łączna liczba ofiar śmiertelnych przewyższa więc bilans trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8 w Nepalu w 2015 r., w którym zginęło ponad 8,8 tys. osób. Poprzednim tak śmiertelnym kataklizmem tego typu było trzęsienie ziemi o magnitudzie 9,0 w 2011 r. w Japonii, które wraz z towarzyszącym mu tsunami spowodowało śmierć blisko 20 tys. osób.

W środę w Turcji i Syrii kontynuowana jest akcja ratunkowa po poniedziałkowych trzęsieniach ziemi, które nawiedziły ten region, powodując ogromne zniszczenia na kilkusetkilometrowym odcinku od od syryjskiego miasta Hama do tureckiego Diyarbakir.

Media: spod gruzów wciąż wyciągani są ludzie - w Turcji uratowano trzylatka, w Syrii pięcioosobową rodzinę

Ponad dwie doby po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło w poniedziałek południową Turcję i północną Syrię spod gruzów zawalonych budynków wciąż ratowani są ludzie. W tureckim mieście Kahramanmaras z gruzów wydobyto trzyletniego chłopca - informuje AP. W Syrii uratowano pięcioosobową rodzinę - przekazała Al-Dżazira.

Trzyletni Arif Kaan był przez blisko dwie doby uwięziony w minusowej temperaturze pod betonowymi płytami i prętami zbrojeniowymi zawalonego budynku mieszkalnego - opisuje agencja Associated Press. Zanim ratownicy uratowali chłopca musieli odgruzować miejsce, w którym tkwił, starając się nie spowodować dalszego zawalenia zniszczonej konstrukcji. Od teraz w Kahramanmaras imię Arifa Kaana jest symbolem nadziei - ogłosił reporter tureckiej telewizji relacjonujący zdarzenie.

Kilka godzin później w tureckim mieści Adiyaman udało się uratować spod gruzów 10-letnią Betul Edis - uzupełnia AP.

Gdy straciliśmy nadzieję, ponieważ nie byliśmy już w stanie uwolnić nikogo spod gruzów, udało nam się wydostać rodzinę: męża z żoną i trójką dzieci - powiedział z kolei telewizji Al-Dżazira w środę jeden z syryjskich ratowników. "Płakaliśmy ze szczęścia po tym, gdy płakaliśmy z bezsilności. Podaliśmy im tlen, bo byli bliscy uduszenia się. Teraz są w szpitalu, ich stan jest dobry" - dodał.

Jednak po dwóch dobach od trzęsienia ziemi, które zniszczyło tysiące budynków takich relacji jest coraz mniej - zaznacza AP. Wyjaśnia, że akcję ratunkową utrudnia mroźna pogoda, powtarzające się wstrząsy wtórne i problemy z dostępem do niektórych syryjskich miejscowości, ponieważ wciąż toczy się tam wojna domowa. Kataklizm dotknął zarówno obszary Syrii kontrolowane przez rząd w Damaszku, jak i obszary zajmowane przez rebeliantów sprzeciwiających się reżimowi Baszara el-Asada.

Ci, którzy ocaleli muszą się mierzyć z zimnem i złymi warunkami atmosferycznymi; wiele osób, które straciły domy musi nocować w tymczasowych schroniskach, samochodach czy pod gołym niebem - pisze AP. "Nie mamy namiotu, nie mamy piecyka, by się ogrzać, nie mamy nic. Nasze dzieci nie czują się najlepiej. Jesteśmy wszyscy przemoczeni, nasze dzieci są cały czas na zewnątrz, na zimnie" - mówił agencji jeden z mieszkańców zniszczonych terenów. "Nie zginęliśmy z głodu czy wskutek trzęsienia ziemi, ale zamarzniemy tu, umrzemy z zimna" - dodał.

Skutkami kataklizmu może być dotknięte nawet 23 mln ludzi - oceniła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). W Turcji ze skutkami trzęsienia ziemi mierzy się 13 mln mieszkańców - informował prezydent Recep Tayyip Erdogan.

Łączna liczba ofiar śmiertelnych w obu państwach przekroczyła 9 tys., są dziesiątki tysięcy rannych.

Czterej członkowie organizacji ratunkowej Białe Hełmy zginęli w trzęsieniu ziemi

Wśród osób, które zginęły w Syrii w wyniku trzęsień ziemi są czterej członkowie Białych Hełmów, organizacji ratunkowej, która jest obecnie zaangażowana w akcję poszukiwawczo-ratowniczą w północno-zachodniej Syrii, kontrolowanej przez rebeliantów sprzeciwiających się reżimowi Baszara el-Asada.

Mahmud Szarif, Daif al-Szaker, Chalil Tokadż i Fatima al-Hasan zginęli w kataklizmie, o czym Białe Hełmy poinformowały na Twitterze.

Białym Hełmom przypisuje się uratowanie tysięcy ludzi w północno-zachodniej Syrii podczas lat bombardowań przeprowadzanych przez rząd syryjski i siły rosyjskie w trakcie trwającej od 2011 r. wojny domowej w Syrii. Grupa jest wspierana finansowo m.in. przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię.

Jak poinformował we wtorek brytyjski rząd, wkrótce po poniedziałkowym trzęsieniu ziemi siły El-Asada zbombardowały miasto Mari, które zostało wcześniej dotknięte kataklizmem, leżące w kontrolowanej przez rebeliantów części Syrii. Serwis Middle East Eye z siedzibą w Wielkiej Brytanii przekazał, powołując się na źródła, że do bombardowania doszło dwie godziny po trzęsieniu, gdy "wszyscy byli zajęci katastrofą".

Akcja ratownicza jest szczególnie utrudniona w Syrii z powodu konfliktu, jaki trawi ten kraj, niestabilności wielu budynków i braku odpowiedniej infrastruktury. Podobnie jak w Turcji, grupy ratownicze muszą także stawiać czoła mroźnym warunkom atmosferycznym. W dodatku, jedyny międzynarodowy korytarzy humanitarny, prowadzący z Syrii do Turcji, nie może zostać wykorzystany z powodu szkód spowodowanych przez trzęsienie ziemi, co jedynie potęguje tragiczną sytuację.

Przejście graniczne Bab al-Hawa jest jedyną linią ratunku dla milionów ludzi w północno-zachodniej Syrii, ponieważ mieszkają oni na obszarach niekontrolowanych przez syryjski rząd - opisał Middle East Eye. Zwykle każdego miesiąca przez to przejście przejeżdża ponad 1000 ciężarówek z pomocą. Obecnie droga, która do niego prowadzi, uległa znacznym uszkodzeniom.

Na ziemiach zajętych przez syryjskich rebeliantów zginęło w wyniku trzęsienia ziemi, według najnowszych danych, co najmniej 1280 osób, a 2600 zostało rannych. Na kontrolowanym przez rząd terytorium Syrii zginęło 1250 osób, a 2054 zostały ranne. (PAP)

mj/