Hollywoodzki aktor miażdży brytyjskie kino i telewizję. "W USA nie musisz grać w adaptacjach Szekspira, żeby być świetnym aktorem"

2023-02-14 12:56 aktualizacja: 2023-02-14, 17:24
Idris Elba. Fot. PAP/EPA/VICKIE FLORES
Idris Elba. Fot. PAP/EPA/VICKIE FLORES
Gwiazdor serialu „Luther” w najnowszym wywiadzie skrytykował branżę filmową swojej rodzinnej Anglii i ujawnił, że dopiero w USA doceniono jego talent. Elba zasugerował, że ze względu na panujący na wyspach snobizm, nie był w stanie rozwijać swojej kariery. „Tymczasem w Stanach Zjednoczonych możliwości są nieograniczone. Nie musisz grać w adaptacjach Szekspira, żeby być świetnym aktorem” – podkreślił laureat Złotego Globu.

Idris Elba to bez wątpienia jeden z najbardziej wyrazistych gwiazdorów Hollywood. 50-letni Brytyjczyk zasłynął rolami w takich produkcjach, jak „Prawo ulicy”, „Avengers: Wojna bez granic”, „The Office”, „Mroczna wieża” czy „Legion samobójców: The Suicide Squad”, zdobywając za nie duże uznanie widzów i krytyków. Największą popularność przyniósł mu wszelako występ w serialu „Luther”, za który uhonorowano go statuetką SAG Award oraz pierwszym – i, jak na razie, jedynym w karierze – Złotym Globem. Pięciokrotnie nominowany do nagrody Emmy aktor swego czasu znalazł się nawet na krótkiej liście faworytów w wyścigu o rolę Jamesa Bonda, zanim sam wycofał się z tej rywalizacji.  

Choć wcielenie się w Agenta 007, a nawet samo bycie branym pod uwagę przez producentów kultowej filmowej serii uznawane jest za jeden z największych zaszczytów, jakich może dostąpić brytyjski aktor, swój sukces w branży Elba przypisuje przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych. W rozmowie z magazynem „Esquire” gwiazdor przyznał, że dopiero tam mógł w pełni rozwinąć skrzydła. „Ameryka dała mi techniczne zrozumienie mojego rzemiosła. Wiele się tu nauczyłem. Amerykańscy aktorzy zawsze byli świetni. Dzieła Szekspira funkcjonują w świecie cudów, poezji, baśni i elokwencji. W USA natomiast, na przykład w sztukach Arthura Millera, możesz dostać rolę faceta z Pensylwanii lub z Nowego Jorku – po prostu faceta, człowieka. Tutaj aktorzy zawsze mieli związek z prawdziwym życiem” – zaznaczył.

Elba zasugerował też, że rozwój kariery utrudniał mu panujący na wyspach snobizm. Brytyjskie środowisko artystyczne określił mianem „dusznego i ograniczającego”. Jego zdaniem szekspirowscy aktorzy znajdują się tam na uprzywilejowanej pozycji, od lat ciesząc się znacznie większym szacunkiem niż nawet najbardziej utytułowane gwiazdy kina i telewizji. „W Anglii występowałem w programie dla dzieci i telenoweli. Nie robiąc Szekspira lub innych wybitnych rzeczy, które są poza moim kulturowym światem, nie mogłem awansować jako aktor. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych możliwości są nieograniczone. Nie musisz grać w adaptacjach Szekspira, żeby być świetnym aktorem. Myślę, że to bardzo uwalniające” – dodał Elba. (PAP Life) 

kgr/