Postać Goldy Meir, premier Izraela w latach 1969-1974, wykreowała w latach 80. Ingrid Bergman w filmie "A Woman Called Golda" Alana Gibsona. Wcześniej grała ją Anne Bancroft w broadwayowskim spektaklu "Golda". Teraz do tego grona dołącza słynąca z kreacji monarchiń i władczych kobiet Helen Mirren. Choć za sprawą charakteryzacji trudno od razu rozpoznać ją w obrazie Guya Nattiva, brytyjska aktorka stworzyła przejmujący portret polityczki walczącej w obronie swojego kraju, a jednocześnie ukrywającej przed światem śmiertelną chorobę - chłoniaka złośliwego. Jest 6 października 1973 r., kiedy siły obronne Izraela dowiadują się o planowanym uderzeniu arabskim na półwysep Synaj. Szef sztabu chce przeprowadzić wyprzedzające uderzenia lotnicze, ale Meir nie wyraża na to zgody. Kilka godzin później Egipcjanie rozpoczynają wojnę przeciwko Izraelowi, a Golda – spowita nieodłączną chmurą tytoniowego dymu – staje przed kolejnymi dramatycznymi decyzjami, które tysiące obywateli może przypłacić życiem.
Film Nattiva opowiada także o cenie, jaką za swoje wybory płaci Meir. "Golda nie była żołnierzem. Była kobietą stanu. Przekazywała informacje dowódcom, którzy ją otaczali. Problem w tym, że ci dowódcy byli omylni, dlatego nie wiedziała, co robić. Jeden mówił o piętnastu tysiącach żołnierzy, od drugiego słyszała o dwudziestu tysiącach. Starała się cały czas kontrolować sytuację i podejmować właściwe decyzje. To musiała być dla niej bardzo trudna sytuacja. Tym bardziej, że przecież nie chciała być premierem. Otwarcie to wyrażała, ale w końcu dała się przekonać" - powiedział reżyser podczas konferencji prasowej towarzyszącej światowej premierze obrazu.
Helen Mirren, pytana o stosunek do swojej bohaterki, podkreśliła, że żywi do niej "najgłębszy podziw". "Była bardzo odważna i całkowicie oddana swojemu państwu. W tym sensie granie jej przypominało mi trochę rolę Elżbiety I (Mirren zagrała ją w miniserialu HBO "Elżbieta I" w 2005 r. – PAP), której zaangażowanie w sprawy kraju i narodu było olbrzymie. Co więcej, osiągnęła to, nie będąc dyktatorem. Miała też w sobie duże pokłady macierzyńskich uczuć. Chętnie gotowała, uwielbiała nowoczesny sprzęt kuchenny. Zresztą to jest coś, co nas łączy, bo ja też ciągle kupuję nowy sprzęt do kuchni. Ale życie skierowało Goldę w innym kierunku. Dzięki swojej miłości do Izraela weszła na tę ścieżkę i podążyła nią. To była niesamowita postać. Oczywiście, oglądałam filmy i nagrania z jej udziałem, ale później poszłam w swoją stronę. Film +Golda+ nie jest biografią. Nie obejmuje całego życia Meir, a jedynie mały wycinek, w którym mierzyła się z największymi problemami. Uważam, że pomysł Guya, by skupić się na tym fragmencie, był wspaniały" – oceniła.
Nattive wspomniał, że dla niego Meir "początkowo była mitem, Żelazną Damą Izraela, później stała się ikoną z banknotów". "Nie wiedziałem o niej nic poza tymi oficjalnymi historiami wojennymi. Dziesięć lat temu dowiedziałem się, że chorowała. I tak stopniowo zacząłem poznawać kolejne anegdoty, dzięki którym upewniłem się, że chcę opowiedzieć tę historię. Była człowiekiem z krwi i kości. Nie wydaje mi się, żeby Izraelczycy znali jej pełny obraz. Mam nadzieję, że ten film rzuci na nią nowe światło" – stwierdził.
Dodał, że jako Izraelczyk dorastał ze świadomością, że "Golda jest skomplikowaną postacią". "Dlatego mój film nie jest laurką. I powtórzę to, o czym wspomniała Helen - nie jest to biografia. Wojna Jom Kippur była dramatyczna, szalenie trudna. Golda nosiła w sercu każdego żołnierza, który zginął, został zabity na polu walki. Nie wygładziłem tej postaci. Ma swoje wady, popełnia błędy, ale bierze za nie odpowiedzialność, czego nie można powiedzieć o obecnych przywódcach. Ona później rezygnuje z urzędu" – przypomniał twórca.
Scenarzysta Nicholas Martin zwrócił uwagę, że "Golda" doskonale odzwierciedla, jak twardą kobietą była premier Izraela. "O Goldzie napisano bardzo wiele. Myślę, że jej biografii może być nawet sto. Oczywiście, czytałem je, ale tak naprawdę interesowało nas inne spojrzenie na Jom Kippur. Dlatego czerpaliśmy głównie z nowych dokumentów. Kiedy dotarłem do wątku Henry’ego Kissingera – a ten człowiek naprawdę dużo pisał i dużo miał do powiedzenia – musiałem jakoś odnaleźć się w tym zalewie informacji. Skondensowałem to wszystko, zostawiając esencję tego, co Golda zrobiła podczas dwóch tygodni" – wyjaśnił.
W obsadzie znaleźli się też m.in. Camille Cottin, Liev Schreiber, Ellie Piercy, Rami Heuberger i Henry Goodman. Autorem zdjęć jest Jasper Wolf, a muzyki – Dascha Dauenhauer. "Goldę" zaprezentowano w sekcji Berlinale Special, w programie której znalazły się też m.in. filmy "Superpower" Seana Penna i Aarona Kaufmana, "She Came To Me" Rebekki Miller, "Tar" Todda Fielda, "Infinity Pool" Brandona Cronenberga oraz "Seneka" Roberta Schwentkego.
Festiwal potrwa do niedzieli 26 lutego.
Z Berlina Daria Porycka (PAP)
gn/