W dobrych humorach i z bojowym nastawieniem pojawili się w środę w Atakoey Arenie pierwsi polscy lekkoatleci. Grupa była jeszcze nieliczna, bo część z 27-osobowej kadry jeszcze nie przyleciała do Stambułu, ale z areną, która pamięta halowe mistrzostwa świata w 2012 roku, zapoznali się m.in. specjaliści od 400 m - Anna Kiełbasińska i Kajetan Duszyński, a także od 800 m - Mateusz Borkowski i Angelika Sarna.
Zdumienie wśród zawodników i trenerów wywołał jednak przechadzający się po obiekcie... kot. Tych jest w Stambule masa. Spotyka się je we wszelkich możliwych miejscach — w hotelach czy restauracjach. Ten z hali mistrzostw okazał się bardzo przyjazny, dawał się głaskać, przytulać i drapać po plecach.
"Stambuł kojarzy mi się już po pierwszych godzinach w tym mieście z kotami. Rzadkością jest, że spotykasz zwierzęta na arenach sportowych. Tutaj chyba organizatorzy zadbali o to, żeby symbol, jakim w Turcji jest kot, także pojawił się tutaj. To było słodkie, bo ja jestem kociarą" - mówiła z uśmiechem w rozmowie z PAP Kiełbasińska.
Przyznała, że starty w hali kojarzą się jej nie tylko z dużym sportem — siłą, wytrzymałością i szybkością, ale także taktyką.
"Tu biegamy dwa okrążenia. Po pierwszym zbiegamy do środka i musimy sobie to wszystko taktycznie ułożyć. Bardzo to sobie cenię, bo wówczas 400 m nabiera smaku. Musisz kombinować, myśleć, obserwować, wiedzieć, co się dzieje. Trzeba także znacznie bardziej niż na stadionie analizować zachowanie rywalek. Musisz znać ich mocne i słabe strony i wykorzystywać to w trakcie biegu" - mówiła Kiełbasińska, odnosząc się do specyfiki biegania pod dachem.
Mateusz Borkowski przyznał, że Stambuł przywitał wszystkich "pewnym rodzajem egzotyki".
"Hala bardzo przypomina mi tę w Toruniu. Sam nawet za bardzo nie wiem dlaczego. Biega mi się bardzo podobnie, może dlatego, że są tutaj deski, więc fajnie obijają. Jestem po rozruchu i biegało mi się super. Mam nadzieję, że ta bieżnia będzie dla mnie szczęśliwa" - wskazał wicemistrz Europy na 800 m z Torunia z 2021 roku.
Jego zdaniem jedzenie w hotelu "jest świetne". "Wczoraj jadłem mięso na kolację i mocno przypominało mi to znane z kebaba. Bardzo mi smakowało. Warunki w hotelu są bardzo dobre, w końcu obiekt ma pięć gwiazdek, więc to mówi samo za siebie. Łóżko jest, jest gdzie spać, więc to mi wystarczy" - mówił z uśmiechem.
Wszyscy polscy reprezentanci, którzy pojawili się podczas środowego treningu, zapewniali o bojowych nastrojach w zespole. Nikt nie przyjechał do Stambułu na wycieczkę.
Trener żeńskiej sztafety 4x400 m Aleksander Matusiński przyznał, że ma już w głowie skład na finał tej konkurencji. "Mogę go zdradzić" - powiedział dość niespodziewanie. Po chwili dodał jednak, że dopiero w niedzielę wieczorem. Sztafeta przyjechała do Stambułu osłabiona, ale uczestniczące w środowym rozruchu zawodniczki, jak i trener zapewniały o tym, że nikt nie odpuści walki o miejsce na podium.
Pierwszym truchtom, sprintom i rozciąganiu w arenie mistrzostw przyglądał się kot, który przechadzał się przy samych zawodnikach, a Ani Kiełbasińskiej dał się nawet wziąć na ręce.
Mistrzostwa rozpoczną się w czwartek po południu i potrwają do niedzieli. (PAP)
Ze Stambułu Tomasz Więcławski
Autor: Tomasz Więcławski
gn/