160 lat temu w walce z Rosją zginął bohater Powstania Styczniowego Andrij Potebnia

2023-03-04 09:12 aktualizacja: 2023-03-04, 13:36
Powstanie Styczniowe, Fot. PAP/Alamy/History and Art Collection/Alamy Stock Photo
Powstanie Styczniowe, Fot. PAP/Alamy/History and Art Collection/Alamy Stock Photo
160 lat temu, w nocy z 4 na 5 marca 1863 r., w zwycięskiej bitwie wojsk powstańczych pod Skałą zginął por. Andrij Potebnia, Ukrainiec, były oficer armii rosyjskiej. Przez historyków jest uznawany za jeden z symboli wspólnej walki narodów dawnej RP przeciwko zaborcy.

W odezwie wydanej przez Tymczasowy Rząd Narodowy 22 stycznia 1863 r. wzywano do walki z Rosją Polaków, Litwinów i Rusinów.

„Godzina wspólnego wyzwolenia już wybiła, stary miecz nasz wydobyty, święty sztandar Orła, Pogoni i Archanioła rozwinięty” – pisano w manifeście.

W ostatnim akapicie zwracano się do narodu rosyjskiego. Od jego postawy wobec rozpoczętego boju uzależniano to, czy Rosjanie pozostaną w „hańbie wiecznego poddaństwa i męce wiecznej niewoli” lub czy staną do walki „z dzikim barbarzyństwem Azji”. Przypominano, że poddani cara identyfikujący się jako Rosjanie powinni pomścić nawołujących do bitwy z despotyzmem proroków, którzy „marzną na śniegach Sybiru”. Rosjanie nie odpowiedzieli na apel władz powstania. Po stronie sił powstańczych oraz rodzącego się w styczniu 1863 r. „tajemnego państwa” opowiedzieli się zaś przedstawiciele narodu uznawanego przez Moskwę i Petersburg za nierozdzielną część „ruskiego miru”, czyli despotycznego imperium rosyjskiego.

Najsłynniejszym oficerem armii rosyjskiej, który stanął po stronie walki o wolność Rzeczypospolitej, był Romuald Traugutt. Jako podpułkownik, służący w szeregach armii rosyjskiej w czasie wojny krymskiej, zrezygnował z doskonałych dla siebie perspektyw dalszej służby i w 1862 r. wystąpił z szeregów. Początkowo był sceptycznie nastawiony wobec szans na zwycięstwo. Dopiero w kwietniu 1863 r. przystąpił do zrywu na Litwie. W tym czasie w szeregach wojsk powstańczych walczyło już wielu innych byłych oficerów rosyjskich. Część zapłaciła za walkę najwyższą cenę. Wśród nich był Andrij Potebnia. Urodził się 31 sierpnia 1831 r. w Perekopce niedaleko Połtawy na Ukrainie. Jego ojcem był kapitan armii rosyjskiej. Podobnie jak wielu innych synów oficerów uczył się w petersburskim Korpusie Kadetów. Po jego ukończeniu służył w 15. Szlisselburskiego Pułku Piechoty. Pod koniec lat pięćdziesiątych nawiązał kontakty z organizacjami antycarskimi w armii rosyjskiej. Większość z nich utożsamiała się z rodzącym się ruchem Narodnickim.

W 1861 r. Potebnia przystąpił do działającego od kilku lat Koła Oficerów Polskich w Petersburgu. Początkowo konspiracja obejmowała wyłącznie oficerów służących w stolicy imperium. W okresie narastania napięcia w Królestwie Polskim jego struktury powstały w garnizonach rosyjskich na jego terenie oraz tzw. ziemiach zabranych. Celem organizacji było opanowanie Cytadeli oraz twierdzy modlińskiej, zdobycie ogromnych zapasów broni i tym samym przesądzenie nie tylko losów przyszłego powstania w Królestwie Polskim, ale również despotyzmu carskiego, który miał zostać obalony przez lud i zrewoltowaną armię.

Konspiracja, w której uczestniczył Potebnia, po raz pierwszy ujawniła swoje istnienie po brutalnie stłumionej manifestacji patriotycznej w Warszawie w lutym 1861 r. Wśród rosyjskich żołnierzy pojawiły się ulotki, w których nawoływano do sprzeciwu wobec prześladowań Polaków. „Musicie stanąć w ich obronie, a tylko wtedy będziecie mogli zmyć plamę męczeństwa swoją krwią. Jeśli to zrobicie, zmniejszycie strumienie krwi, które zaraz się rozleją, uderzycie rząd petersburski w najczulsze miejsce, a z odrodzonej Polski poniesiecie sztandar wolności do własnej ojczyzny. […] Dopóki Polska będzie gnębiona, Rosja nie może być wolna” – głosiła ulotka, która wywołała furię rosyjskiego dowództwa. W wyniku śledztwa aresztowano kilku uczestników spisku. Zostali zdegradowani, trzech rozstrzelano w twierdzy w Modlinie (Polaka, Łotysza i Ukraińca), pięciu zesłano na Syberię.

W odpowiedzi na działania carskiej żandarmerii Potebnia zorganizował zamach na Aleksandra Lüdersa, namiestnika Królestwa Polskiego, odpowiedzialnego za terror wobec Polaków, odwołanego do Petersburga w czerwcu 1862 r. Tuż przed wyjazdem z Warszawy Lüders jak zawsze wybrał się na poranny spacer do Instytutu Wód Mineralnych w Ogrodzie Saskim. Gdy wszedł do pawilonu wód mineralnych, Potebnia podszedł do niego, przystawił pistolet do karku i wystrzelił. Wykorzystując szok odwiedzających Ogród, Potebnia spokojnie się oddalił. Lüders padł na ziemię, ale kula przeszła przez jego szyję i rana nie okazała się śmiertelna. Wkrótce na zawsze opuścił Królestwo Polskie.

Potebnia ukrył się w mieszkaniu Pelagii Zgliczyńskiej, przyszłej żony Jarosława Dąbrowskiego – kapitana armii rosyjskiej, współautora planu wywołania powstania w Królestwie Polskim. Z Warszawy Potebnia, posługując się fałszywym paszportem, wyjechał do Londynu. Tam spotkał się z liderem rosyjskich emigrantów Aleksandrem Hercenem, sprzyjającym sprawie polskiej, założycielem antycarskiego pisma „Ziemia i Wola”. Z Potebnią łączyła go nie tylko pogarda dla reżimu w Petersburgu, lecz i przekonanie o odrębności cywilizacyjnej i kulturowej Ukraińców od Rosjan. Hercen uznał, że obowiązkiem Potebni jest wsparcie ewentualnego zrywu w Królestwie Polskim.

W nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. wybuchło powstanie, o którym marzyli oficerowie rosyjscy, tacy jak Potebnia. Nie udało się zrealizować śmiałych planów zdobycia Cytadeli i Modlina, ale od pierwszych dni walki w szeregach powstańczych bili się Ukraińcy. Największą sławą cieszyli się Makar Drohorymetski, dowódca około trzydziestoosobowego oddziału partyzanckiego, który został otoczony 12 lutego 1863 r. przez pół tysiąca żołnierzy rosyjskich i wymordowany, oraz zdobywca Hrubieszowa Mikołaj Neczaj, powieszony przez Rosjan w Krasnymstawie 19 marca 1863 r.

Około połowy stycznia 1863 r. Potebnia odwiedził oddziały przyszłego powstania tworzące się w Puszczy Kampinoskiej, a następnie dołączył do zgrupowania Mariana Langiewicza, jednego z największych oddziałów pierwszego okresu zrywu. Zwyciężył w kilku bitwach na Mazowszu i ziemi świętokrzyskiej. Po przegranej batalii pod Małogoszczą zgrupowanie Langiewicza wycofało się w stronę Krakowa. W okolicach Pieskowej Skały zostało osaczone przez trzy oddziały rosyjskie. 3 marca Potebnia napisał list do Hercena, w którym opisywał sytuację na froncie: „Postanowiłem tu zostać. Nadziei by coś zrobić – mało; spróbujemy”.

O poranku 4 marca Langiewiczowi i jego żołnierzom udało się wyrwać z opresji. Po bitwie pod Pieskową Skałą, w nocy z 4 na 5 marca, Langiewicz uderzył na obóz rosyjski na cmentarzu pod Skałą. Zaskoczeni Rosjanie wycofali się, porzucając tabor. W chaotycznej bitwie ciężko ranny został Potebnia. Żołnierze przenieśli go do domu strażnika cmentarza. Tam zmarł po kilku godzinach. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Niech Bóg da wam zwycięstwo w walce z tyranią”. Spoczął wraz z innymi powstańcami na cmentarzu, na którym polegli. Pamiątki po Potebni, pulares i zegarek, znalazły się w rękach Langiewicza, który po opuszczeniu austriackiego więzienia przekazał je Hercenowi.

W 1953 r. w Pieskowej Skale, w niszy skalnej na południowym stoku zamkowym, urządzono nową mogiłę powstańców. Na wzniesionym wówczas pomniku umieszczono kłamliwy napis, służący propagowaniu „przyjaźni polsko-radzieckiej”: „Tu spoczywa sześćdziesięciu pięciu nieznanych powstańców polskich z 1863 r., a wśród nich Rosjanin kapitan Andrzej Afanasjewicz Potiebnia, który krwią swoją uświęcił przymierze między Polakami i Rosjanami. Wieczna chwała bojowników za waszą i naszą wolność”. Dopiero w 2000 r. w obecności przedstawicieli Ukrainy umieszczono prawdziwą inskrypcję: „Tu spoczywa sześćdziesięciu pięciu nieznanych powstańców polskich z 1863 roku. Wśród nich akademik Stefan Zaleski i Ukrainiec Andrij Potebnia, były oficer wojsk rosyjskich, współpracownik Aleksandra Hercena. W hołdzie bojownikom za waszą i naszą wolność”. Dawna mogiła w Skale wciąż jest miejscem pamięci o polskich i ukraińskich żołnierzach Powstania Styczniowego.(PAP)

Autor: Michał Szukała

kw/