Ta rola przyniosła sławę Gwyneth Paltrow. Ale w „Zakochanym Szekspirze” miała grać... Julia Roberts

2023-03-07 15:43 aktualizacja: 2023-03-07, 19:25
Julia Roberts Fot. John Angelillo/PAP/Newscoom
Julia Roberts Fot. John Angelillo/PAP/Newscoom
Rola Violi De Lesseps w słynnym kostiumowym dramacie „Zakochany Szekspir” przyniosła Gwyneth Paltrow sławę i jedynego w karierze Oscara. Pierwotnie w obiekt westchnień tytułowego dramaturga wcielić się miała jednak Julia Roberts, na której angaż uparła się wówczas wytwórnia Universal Pictures. Producent obrazu Ed Zwick ujawnił, że gwiazda „Pretty Woman” miała bardzo wygórowane oczekiwania względem aktorów, którzy ubiegali się o główną rolę. „Nie mówię, że Julia celowo sabotowała projekt, ale to była katastrofa” – stwierdził bez ogródek. "To ona była problemem, nie partnerzy" - dodał.

Słynny dramat kostiumowy „Zakochany Szekspir” w reżyserii Johna Maddena, dla Gwyneth Paltrow okazał się przełomem w karierze. Aktorka, którą widzowie znali już z takich produkcji, jak „Siedem”, „Żałobnik” czy „Emma”, wcieliła się w ukochaną tytułowego dramaturga, Violę De Lesseps. Swoją kreacją zachwyciła Amerykańską Akademię Filmową, która postanowiła nagrodzić ją Oscarem. Choć wybór Paltrow wzbudził spore kontrowersje wśród krytyków – rywalizowały z nią wszak m.in. znakomite Cate Blanchett i Meryl Streep – dzięki wygranej zyskała międzynarodową sławę i awansowała do aktorskiej pierwszej ligi Hollywood. 

Producent obrazu Ed Zwick ujawnił tymczasem, że pierwotnie do głównej roli żeńskiej typowano Julię Roberts. W eseju opublikowanym w serwisie „Air Mail” twórca „Ostatniego samuraja” zdradził, że sceptycznie dotąd nastawieni do projektu włodarze wytwórni Universal Pictures zgodzili się wyłożyć pieniądze na jego realizację dopiero wówczas, gdy zainteresowała się nim Roberts. „Wizja posiadania w filmie gwiazdy ‘Pretty Woman’ odzianej w gorsetową suknię podekscytowała ludzi ze studia do tego stopnia, że postanowili rzucić groszem” – zdradził Zwick. 

Cały szkopuł tkwił jednak w tym, że aktorka uparła się, by u jej boku wystąpił Daniel Day-Lewis, który ze względu na inne zobowiązania zawodowe był akurat niedostępny. Gwiazdor kręcił wtedy bowiem biograficzny dramat „W imię ojca”. „Jest genialny – przystojny, charyzmatyczny i taki zabawny! Nie sądzisz, że byłby idealny do tej roli? Mogę go do tego zmusić” – miała stwierdzić Roberts w rozmowie z producentem „Zakochanego Szekspira”. Aktorka była zdeterminowana do tego stopnia, że wysłała koledze po fachu dwa tuziny róż z liścikiem o treści: „Bądź moim Romeo!”. 
 
Gdy jasnym się stało, że mimo usilnych starań Roberts zdobywca Oscara nie weźmie udziału w filmie, aktorka rozpoczęła testy ekranowe, które dla osób zaangażowanych w produkcję okazały się drogą przez mękę. „Na początku została sparowana z Ralphem Fiennesem. Mimo że robił wszystko, co w jego mocy, aby wywołać jej słynny uśmiech, ona praktycznie go nie zauważała. Nie mówię, że Julia celowo sabotowała projekt, ale to była katastrofa. Kiedy Ralph wyszedł, odwróciłem się do Julii, czekając na jej reakcję. ‘On nie jest zabawny’ – to wszystko, co powiedziała” – relacjonował producent. 

Kandydaci do roli

Choć wśród kandydatów do roli znaleźli się tacy kinowi amanci, jak Hugh Grant, Colin Firth czy Sean Bean, żaden nie zdołał sprostać wymaganiom Roberts. „Każdy kolejny dzień wyglądał tak samo. Nikt jej nie pasował. Julia znajdowała wady we wszystkich: jeden był zbyt sztywny, inny nie był dość romantyczny itd. W końcu zgodziła się na test ekranowy z Paulem McGannem. Pamiętam, jak pojawiła się na nagraniach w sukni z epoki. Wyglądała obłędnie. Ale gdy tylko zaczęła wypowiadać swoje kwestie, zrozumiałem, że to się nie uda. Brakowało magii. Problemem nie był ani scenariusz, ani Paul. Problemem była Julia” – zdradził Zwick. 

Następnego dnia aktorka wymeldowała się z hotelu. Gdy producent skontaktował się z jej managerem, usłyszał, iż gwiazda podjęła decyzję o rezygnacji z udziału w filmie i wróciła już do Stanów Zjednoczonych. „Nigdy więcej nie rozmawiałem z Julią. Ale cały czas obserwowałem jej fantastyczną karierę. Nie żywię do niej urazy. Była wtedy przerażoną 24-latką, która z dnia na dzień stała się sławna” – zaznaczył Zwick. Produkcję udało się wskrzesić dzięki zhańbionemu producentowi Harveyowi Weinsteinowi, który zarządzał wówczas wytwórnią Miramax Pictures. „Zakochany Szekspir” zdobył łącznie aż siedem Oscarów, w tym za najlepszy film i najlepszy scenariusz oryginalny.

Weinstein, którego o przemoc na tle seksualnym oskarżyło ponad 80 kobiet, odsiaduje obecnie wyrok 23 lat pozbawienia wolności. Pod koniec lutego skazano go na kolejne 16 lat więzienia za gwałt. (PAP Life)

mar/