Zabójstwa czworga noworodków w Ciecierzynie. Niebawem orzeczenie Sądu Najwyższego

2023-03-14 18:12 aktualizacja: 2023-03-14, 20:59
Waga Temidy w budynku Sądu Najwyższego w Warszawie Fot. PAP/Kalbar
Waga Temidy w budynku Sądu Najwyższego w Warszawie Fot. PAP/Kalbar
Do 27 marca Sąd Najwyższy odroczył we wtorek wydanie orzeczenia w sprawie zabójstwa czworga noworodków w Ciecierzynie (woj. opolskie). Kasacje od wyroku wymierzającego matce dzieci 25 lat, zaś ojcu 15 lat więzienia, złożyli zarówno Prokurator Generalny, jak i obrońcy skazanych.

Wszystkie strony procesu wnioskują o zwrot sprawy do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.

Zdaniem Prokuratora Generalnego prawomocny wyrok był zbyt łagodny.

"Kary nie oddają ani ogromu zła, ani grozy tej sprawy" - mówiła przed SN prok. Aneta Orzechowska. Z kolei według obrońców sądy dopuściły się podczas rozpatrywania tej sprawy błędów. Ponadto każdy z obrońców ocenia, że stopień winy jego klienta był niższy niż stopień zawinienia drugiego ze skazanych rodziców.

Bulwersująca sprawa zbrodni z Ciecierzyna pod Kluczborkiem odbiła się głośnym echem w całym kraju. Do zabójstw doszło w latach 2013-2018 na wsi, gdzie mieszkała 28-letnia Aleksandra J. i jej 37-letni partner Dawid W. Pod koniec 2018 r. na posesji Dawida W. znaleziono szczątki czworga noworodków, których rodzicami byli oskarżeni. Policję powiadomili pracownicy społeczni, których zaniepokoił brak niemowlęcia w domu, choć domyślali się, że Aleksandra J. była w ciąży.

"Pierwsze dziecko urodziło się w 2013 r. Ostatnie dziecko - dziewczynka, przyszła na świat 30 listopada 2018 r. Kobieta zostawiała noworodki w torbach foliowych. Jak ustalili biegli, w jednym przypadku dziecko zostało uduszone przy pomocy elastycznego materiału zawiązanego wokół szyi. Pierwszego noworodka zakopała na terenie posesji, pozostałą trójkę schowała w nieczynnym piecu. Na miejscu zamieszkania oskarżonych znaleziono szczątki czworga dzieci - dwóch dziewczynek i chłopczyka. Płci czwartego dziecka nie udało się ustalić" - informowała wtedy prokuratura.

W marcu 2020 r. Sąd Okręgowy w Opolu skazał na kary dożywotniego pozbawienia wolności oboje rodziców. Jak ustalono matka udusiła dzieci bezpośrednio po porodzie. Przyznała się do winy. Jak twierdziła, zrobiła to, bo zależało jej na utrzymaniu związku z Dawidem W., od którego była uzależniona ekonomicznie, emocjonalnie i z którym miała już kilkuletniego syna.

Zapewniał, że nic nie wiedział o ciążach partnerki

Dawid W., któremu zarzucono nakłanianie partnerki do zabójstw noworodków, nie przyznał się do winy. W śledztwie zapewniał, że nic nie wiedział o ciążach swojej partnerki i losie ich czworga dzieci. Jednak m.in. z wyników badań na wykrywaczu kłamstw, którym poddano go, miało wynikać, że Dawid W. celowo próbował okłamać śledczych.

Od nieprawomocnego wyroku odwołała się obrona obojga oskarżonych. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który w kwietniu 2021 r. obniżył wcześniej orzeczone kary. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem matce wymierzono 25 lat, a ojcu 15 lat więzienia. Jak podawano w mediach w przypadku matki sąd wziął pod uwagę jej stan psychiczny, wpływ jej partnera, trudną sytuację życiową i obawę o to, że zostanie jej odebrane najstarsze dziecko. Z kolei - według mediów - w przypadku ojca sąd II instancji zmienił kwalifikację czynu z podżegania na pomocnictwo.

W sprawie głos zabrał Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro.

"Matka udusiła czworo własnych dzieci tuż po urodzeniu. Ich ojciec namawiał ją do zabójstw. Ciała noworodków trzymali w piecu. To wyjątkowo odrażające zbrodnie. Mimo to SA we Wrocławiu uchylił kary dożywocia dla zabójców. Skierowałem kasację od tego oburzającego wyroku" - informował przed rokiem Ziobro.

Przedstawicielka prokuratury podczas wtorkowej rozprawy zaznaczała zaś, że działania sprawców były "zaplanowane, przemyślane i konsekwentne". "Dzieci były traktowane przez skazanych jako przeszkoda; +śmieć+, którego należy się pozbyć" - mówiła prokurator.

Obrońca J. wskazywał m.in. na - jego zdaniem - nierozstrzygnięte wątpliwości, czy wszystkie dzieci urodziły się żywe, podkreślał wpływ konkubenta na kobietę.

Zdaniem obrońcy mężczyzny nie jest natomiast pewne, że wiedział on o ciążach. Według adwokata W. "nie ogarniał rzeczywistości".

Przewodniczący składowi orzekającemu SN sędzia Adam Roch postanowił we wtorek po ponad dwugodzinnej rozprawie odroczyć wydanie orzeczenia o blisko dwa tygodnie - do 27 marca br. "Ranga sprawy i zarzutów wymaga spokojnego rozważenia" - ocenił sędzia Roch. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

mar/