Przewodniczący KRRiT: jestem zdecydowanym przeciwnikiem cenzury w każdej formie

2023-03-17 11:45 aktualizacja: 2023-03-17, 15:47
Maciej Świrski, fot. PAP/Rafał Guz
Maciej Świrski, fot. PAP/Rafał Guz
Treści narodowe i w ogóle konserwatywne często są przez media społecznościowe uznawane za politycznie niepoprawne. A ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem cenzury w każdej formie - powiedział przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".

W opublikowanej w weekendowym wydaniu gazety rozmowie Świrski mówi o obowiązku rejestracji kanałów prowadzonych na platformach typu YouTube. Jak wyjaśnił, "Unia Europejska - m.in. ze względu na dezinformację, która się pojawiła od początku pandemii - wprowadziła obowiązek zgłoszenia do rejestru kanałów prowadzonych na takich platformach jak YouTube (dotyczy twórców osiągających z tego tytułu ponad 1505 zł brutto miesięcznie – przyp. red.)".

Pytany, czy zarejestrowane kanały nie sieją dezinformacji, odparł, że "rejestracja jest korzystna dla youtubera, bo go uwiarygadnia i daje mu ochronę Krajowej Rady, na wypadek, gdyby YouTube uznał jakieś treści za niedopuszczalne i chciał kanał wyłączyć".

Na uwagę, że "kanału Mediów Narodowych rejestracja przed tym nie uchroniła", Świrski odpowiedział, że "pozwoliła mu wystąpić w ich imieniu do Google’a – polskiego oddziału firmy, bo kanał jest zarejestrowany w Polsce – z żądaniem wyjaśnień, dlaczego cenzuruje treści wbrew konstytucji".

Odnosząc się do komentarza dziennikarza, że kanał ten usunięto za treści antysemickie, powiedział, że w takim razie niech Google je pokaże, bo według niego niczego takiego tam nie było. "Treści narodowe i w ogóle konserwatywne często są przez media społecznościowe uznawane za politycznie niepoprawne. A ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem cenzury w każdej formie" - dodał przewodniczący KRRiT.

Świrski był pytany, czy przed udzieleniem niedawno rekoncesji Polsatowi KRRiT sprawdziła, czy za którąś z cypryjskich spółek nie czai się ktoś niewłaściwy? "Z Polsatem sprawa jest dosyć prosta, ponieważ nie doszło do tego rodzaju transakcji. Problem TVN pojawił się w momencie wykupienia przez Scripps Networks (w 2015 roku – przyp. red.) pakietu większościowego spółki ITI, właściciela TVN i ówczesna Krajowa Rada w ogóle nie zajęła formalnego stanowiska w kwestii koncesji, oprócz omówienia przepisów" - wyjaśnił. Dodał, że "w biurze prawnym KRRiT powstała wtedy ekspertyza, że wszystko jest w porządku. Ale nie było uchwały Krajowej Rady ani żadnego dokumentu, który potwierdzałby zgodę na transakcję". "Obecnie procedury trwają, analizujemy stosunki własnościowe – i tylko tyle mogę powiedzieć. To nie jest kwestia mojej niechęci do TVN i tego, że rzekomo chcę jej odebrać koncesję, jak mówią niektórzy. Naprawdę chciałbym, żeby rada im bez kłopotu tę koncesję przydzieliła" - powiedział.

Przewodniczący KRRiT: jednym z kluczowych zadań Krajowej Rady i jej przewodniczącego jest ochrona małoletnich

Jednym z kluczowych zadań Krajowej Rady i jej przewodniczącego jest ochrona małoletnich, dlatego w związku z publikacjami po tragicznej śmierci 16-letniego syna posłanki PO podjąłem niezwłocznie działania wyjaśniające - powiedział przewodniczący KRRiT.

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w wywiadzie dla "DGP" był pytany m.in. o sprawę tragicznej śmierci 16-letniego syna posłanki PO Magdaleny Filiks.

"To tragiczna historia. Trzeba pochylić się nad jego grobem, uszanować tajemnicę i majestat śmierci. Nie wiemy, co było w sercu Mikołaja, ani co tak naprawdę się wydarzyło" - oświadczył przewodniczący KRRiT.

Na uwagę, że 29 grudnia Radio Szczecin i TVP Info napisały na swoich portalach o aferze pedofilskiej, podając, że ofiarami były "dzieci znanej parlamentarzystki", a Szczecin nie jest wielkim miastem, odparł, że "są tam tylko dwie posłanki".

"Dlatego podjąłem działania w związku z tymi publikacjami. Zainteresowałem się sprawą, jak tylko pojawiła się w mediach. Pierwszy materiał był bodajże 28 grudnia, jeszcze to sprawdzamy. Głównym motywem mojego działania (jako byłego nauczyciela) była świadomość, że dzieci w szkole doskonale wiedzą, czyja mama jest 'parlamentarzystką'. Sprawa medialna to jedno, ale znacznie ważniejsze w tym przypadku jest środowisko rówieśnicze" - zwrócił uwagę.

Świrski wskazał, że "oprócz osobistego wyczulenia na tym punkcie, ma też zobowiązanie ustawowe: jednym z kluczowych zadań Krajowej Rady i jej przewodniczącego jest ochrona małoletnich".

"Dlatego 30 grudnia zleciłem departamentowi prezydialnemu KRRiT zebranie materiałów od nadawców, którzy podali te informacje, czyli od Radia Szczecin i TVP Info. To był piątek, okres noworoczny, w związku z tym wezwanie nadawców zostało wysłane we wtorek, 3 stycznia. 5 stycznia pan Krzysztof Luft (członek rady programowej TVP i były członek KRRiT – przyp. red.) przysłał swoją skargę na te publikacje i tak rozpoczęło się drugie postępowanie w tej sprawie" - przypomniał Świrski.

"Wystąpiliśmy do Radia Szczecin i TVP Info o odniesienie się do zarzutów przedstawionych przez Krzysztofa Lufta. Na podstawie zebranej na tym etapie dokumentacji i mojej analizy problemu 24 stycznia wszcząłem postępowanie z urzędu w sprawie ukarania nadawców – o czym zostali zawiadomieni przez e-PUAP. Potem, zgodnie z procedurami, nastąpiła wymiana pism, w tym przedstawienie stanowisk końcowych" - wyjaśnił przewodniczący KRRiT.

Poinformował, że obecnie trwa etap analizowania całości zebranego materiału. "Musimy przy tym dołożyć szczególnej staranności, ponieważ sprawa jest niezwykle delikatna z punktu widzenia tej rodziny. W grę wchodzi też kwestia etyki dziennikarskiej i nie mogę podjąć decyzji na podstawie niepełnych danych, pod wpływem emocji i medialnej wrzawy" - podkreślił.

Przewodniczący KRRiT odniósł się także do styczniowego komunikatu Krajowej Rady, w którym - jak cytuje "DGP" - było napisane, że analiza wykazała naruszenie ustawy o radiofonii i telewizji. Pytany, czy teraz badane jest, jak poważne ono było i jaka powinna być kara, Świrski odparł, że "tak można powiedzieć". "Jednak postępowanie nadal jest w toku, więc nie mogłem jeszcze podjąć decyzji ani w sprawie wysokości kary, ani tego, czy któryś nadawca w ogóle zostanie ukarany. Sprawdzamy też, kto jako pierwszy podał publicznie tę wiadomość" - przekazał Świrski.

Zaznaczył, że "prawie wszystkie media w Polsce, od największych do najmniejszych, brały udział w informowaniu o tym przypadku".

Dopytywany o nazwy tych mediów, odpowiedział, że "jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić". Podkreślił jednocześnie, że żadna redakcja nie powinna była tego robić.

Pytany, kiedy można się spodziewać efektów prac Rady, odpowiedział, że jeszcze nie wiadomo. "Opinia publiczna, wywierając nacisk, żeby się z tym pośpieszyć, nie bierze pod uwagę, że przy tak złożonej sprawie pośpiech może spowodować czyjąś krzywdę" - powiedział.

W rozmowie z dziennikiem Świrski zaznaczył też, że "Krajowa Rada, co jest w ustawie jasno napisane, stoi na straży wolności słowa". "Wolność słowa nie polega na wolności kłamstwa i pomówień. Dlatego też zaraz po emisji filmu 'Franciszkańska 3' na antenie TVN wszcząłem postępowanie wyjaśniające. Będę analizować, czy dziennikarz przygotował materiał z zachowaniem należytej staranności i rzetelności. Do tego zobowiązuje go zarówno ustawa – Prawo prasowe, jak i ustawa o radiofonii i telewizji" - zapowiedział.

(PAP)

js/