"Latają nad naszymi bazami uzbrojonymi samolotami bojowymi, próbując nas prowokować" - powiedział w czwartek gen. Michael Kurilla podczas przesłuchania przed amerykańskim Senatem.
"Jest to niebezpieczne, nieprofesjonalne i nie tego oczekujemy od profesjonalnych sił powietrznych. Chcą próbować renegocjować protokoły rozwiązywania konfliktów, które łamią każdego dnia" - dodał dowódca CENTCOM.
Generał skomentował również zagrożenie stwarzane ciągle przez tzw. Państwo Islamskie. "Szacujemy, że w przeciągu sześciu miesięcy mogą przeprowadzić atak na amerykańskie lub europejskie cele poza Afganistanem, gdzie są obecnie skoncentrowani" - ostrzegł.
Incydent nad Morzem Czarnym
Wcześniej rosyjski myśliwiec Su-27 uderzył w amerykańskiego drona MQ-9 Reaper w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym, powodując jego runięcie do wody. Samoloty spuszczały paliwo lotnicze w kierunku bezzałogowca, a następnie jeden z myśliwców uderzył w silnik Reapera. Operatorzy drona byli zmuszeni skierować go do morza - podało Dowództwo Europejskie Sił Zbrojnych USA (EUCOM).
Jak powiadomił "New York Times", MQ-9 odbywał rutynową i zaplanowaną wcześniej misję rozpoznawczą, wyruszając z bazy w Rumunii. W odległości około 120 km od wybrzeża Krymu przechwyciły go dwa Su-27. Rosyjskie samoloty miały śledzić maszynę przez 30-40 minut i wykonywać wokół niej niebezpieczne manewry, próbując w ten sposób "oślepić" drona lub uszkodzić jego czujniki.
"To nie jest coś, co widziałbyś u profesjonalnych wojskowych. To była amatorka" - stwierdził w rozmowie z amerykańską telewizją PBS jeden z przedstawicieli Pentagonu, komentując zachowanie rosyjskich pilotów. (PAP)
dsk/