Ben Affleck z uzależnieniem od alkoholu zmagał się od 15 roku życia. O walce z tym wyniszczającym nałogiem aktor zaczął opowiadać prasie dopiero kilka lat temu. Jak przyznał, to właśnie alkoholizm doprowadził do ogromnych problemów w jego życiu prywatnym, których apogeum był rozwód z Jennifer Garner w 2018 roku. W rozmowie z magazynem „The New York Times” gwiazdor „Buntownika z wyboru” podkreślił, że rozpad małżeństwa uważa za swoją największą życiową porażkę. „To, że rozczarowałem swoje dzieci, było dla mnie druzgocące. Piłem coraz więcej w samotności, by zagłuszyć trudne emocje. Moi rodzice rozwiedli się, gdy byłem dzieckiem, więc doskonale wiem, jak to boli. By o tym zapomnieć, wieczorami wypijałem butelkę szkockiej leżąc na kanapie. Jak się okazało, nie było to skuteczne rozwiązanie problemu” – wyznał Affleck.
Ben Affleck: gdybym się nie rozwiódł, cały czas skakalibyśmy sobie do gardeł
Później na ten sam temat gwiazdor wypowiedział się w programie „The Howard Stern Show”. Tu jednak jego wersja była nieco inna. Zasugerował on bowiem, że winę za jego uzależnienie ponosi była żona Jennifer Garner. „Gdybym się nie rozwiódł, cały czas skakalibyśmy sobie do gardeł, a ja pewnie wciąż bym pił. Po części dlatego w ogóle zacząłem pić – czułem się uwięziony w tym małżeństwie. Myślałem wtedy, że nie mogę odejść ze względu na dzieci. Nie byłem jednak szczęśliwy, więc nie miałem pojęcia, co robić. Czułem, że znajduję się w potrzasku” – powiedział.
"Naprawdę jesteś na tyle bezczelny, że winisz byłą żonę za swój alkoholizm?"
Słowa te rozwścieczyły fanów, którzy pamiętali historię uzależnienia Afflecka. I od razu wytknęli mu, że pił zanim poznał Garner, a ona przez 13 lat ich małżeństwa wiernie trwała przy jego boku i woziła go na kolejne terapie odwykowe. „Naprawdę jesteś na tyle bezczelny, że winisz byłą żonę za swój alkoholizm? Byłeś pijakiem, zanim ją poślubiłeś!” – oburzył się na Twitterze jeden z internautów. „Publiczne pranie brudów i oskarżanie byłej partnerki o własne autodestrukcyjne wybory to cios poniżej pasa” – wtórował mu inny. O komentarz na ten temat pokusił się wówczas także informator z Hollywood. „To doprawdy obrzydliwe. Jen była jedyną osobą, która podnosiła go za każdym razem, gdy upadał i robił okropne rzeczy. Nie musiała tego znosić, ale robiła to, bo go kochała” – grzmiał cytowany przez „PageSix” znajomy pary.
Teraz, po dwóch latach od feralnego wywiadu, Affleck postanowił wycofać się z kontrowersyjnej wypowiedzi, za którą został zmieszany z błotem. W rozmowie z „The Hollywood Reporter” dwukrotny zdobywca Oscara zapewnił, że nie chciał obrazić Garner, z którą obecnie łączy go przyjacielska relacja. „Byłem wtedy w miejscu, w którym czułem się całkowicie bezbronny. Absolutnie nie chciałem obwiniać byłej żony o swój alkoholizm – miałem coś zupełnie innego na myśli. Żeby było jasne, to ja ponoszę odpowiedzialność za swoje zachowanie. Chciałem podkreślić jedynie, że był to dla mnie naprawdę mroczny okres w życiu. Prawda jest taka, że bardzo się kochaliśmy, dbaliśmy o siebie. Nadal darzymy się nawzajem ogromnym szacunkiem” – zaznaczył aktor.
Affleck oskarżył przy tym media o błędną interpretację jego słów. „Próbowałem wtedy powiedzieć, że gdy jesteśmy nieszczęśliwi – niezależnie od tego, czy chodzi o pracę czy o małżeństwo – życie staje się jeszcze trudniejsze, jeśli próbujemy wypełnić pustkę w toksyczny sposób. Dla mnie tym sposobem był alkohol. To +New York Post+ celowo zniekształcił moją wypowiedź, aby zrobić z niej przynętę, a potem wszyscy to podchwycili. I nie miało znaczenia, ile razy powiedziałem później, że nie obwiniam byłej żony o swój alkoholizm. To było dla mnie bardzo trudne” – podkreślił gwiazdor. (PAP Life)
mj/