Gdy się uważnie przyjrzy okazałej dyskografii Lenny'ego Kravitza, można zauważyć, że dotąd artysta nagrywał płyty średnio co trzy, cztery lata. Pięcioletnia przerwa, jaką zafundował sobie po wydaniu w 2018 roku albumu „Raise Vibration” może się wydawać niepokojąca. Wszelkie wątpliwości i spekulacje muzyk rozwiał właśnie w rozmowie z „Variety”. Autor hitu „Fly Away” ujawnił, że obecnie pracuje nad nowymi utworami na kolejną, dwunastą już płytę w jego karierze.
Kravitz zdradził też, że w poszukiwaniu inspiracji sięgnął do utworów, które nagrywał jeszcze jako nastolatek. Nowy album ma być swoistym hołdem dla jego wczesnej twórczości, jeszcze sprzed premiery debiutanckiej płyty „Let Love Rule” z 1989 roku. „Tworzyłem wtedy muzykę pod innym nazwiskiem i nic z tego nie wyszło. Dopiero dzięki 'Let Love Rule' odnalazłem siebie. To był album, który był dla mnie objawieniem, bo w końcu nagrywałem pod swoim prawdziwym imieniem i zrozumiałem, że właśnie to powinienem robić. Natomiast nowa płyta celebruje jeszcze wcześniejszy okres mojej twórczości. To album, którego nigdy nie miałem okazji nagrać” – wyjaśnił Kravitz.
Nowy album, który ukaże się jesienią, według zapowiedzi artysty ma być niezwykle optymistyczny. Kravitz zapowiedział też, że nie poprzestanie na wydaniu samej płyty. Jak zaznaczył, promocji albumu towarzyszyć będzie trasa koncertowa, którą zaplanował na przyszły rok. Na razie nie wiadomo jeszcze, jakie kraje Kravitz odwiedzi. (PAP Life)
js/