Pytana podczas dyskusji na marginesie odbywających się w tym tygodniu spotkań wiosennych MFW i Banku Światowego o polską pomoc dla Ukrainy i jej efekty, szefowa MF wymieniła cały szereg sposobów pomocy, od przyjęcia uchodźców i uchwalenia dla nich pakietu udogodnień, przez pomoc humanitarną i wojskową.
"Całkowita kwota wydatków na Ukrainę wynosi do 2 proc. naszego PKB, tj. ok. 50 mld złotych, więc to jest naprawdę ważna pozycja w naszym budżecie" - powiedziała minister. Zaznaczyła przy tym, że choć Polska nie otrzymała części zapowiadanych pieniędzy na ten cel z Unii Europejskiej, to "mimo wszystko, jest to coś, co trzeba zrobić, bo Ukraina walczy za naszą przyszłość, za nasze wartości i za naszą wolność".
Rzeczkowska przyznała, że w ostatnim czasie pojawiły się problemy z powodu napływu ukraińskiego zboża do Polski, które powinno było być transportowane do krajów trzecich, m.in. w Afryce Północnej. Oceniła jednak, że jest to problem, którym powinna zająć się Europa. Zaznaczyła jednocześnie, że ukraińscy uchodźcy łatwo znajdują pracę w Polsce i zasilają budżet swoimi podatkami.
"Oczywiście, chcielibyśmy, żeby ludzie wrócili na Ukrainę tak szybko, jak to możliwe, bo to by oznaczało, że wojna się zakończy, a Ukraina będzie mogła się rozwijać" - dodała.
Odnosząc się do wstrzymanych przez UE pieniędzy na Krajowy Fundusz Odbudowy, podkreśliła, jak ważne są to środki, mające sfinansować m.in. zieloną transformację energetyczną. Powiedziała też, że mimo wstrzymania pieniędzy z KPO, Polska rozpoczyna finansowanie niektórych projektów z nim związanych, używając tymczasowo środków z Polskiego Funduszu Rozwoju. Dodała, że sprawa unijnych pieniędzy może wkrótce ruszyć z miejsca, gdy w maju Trybunał Konstytucyjny zacznie badać konstytucyjności ustawy o Sądzie Najwyższym przygotowanej przez prezydenta Dudę.
Komentując stan polskiej gospodarki, Rzeczkowska podkreślała, że wojna na Ukrainie była główną przyczyną spowolnienia wzrostu gospodarczego i przekonywała, że wysoki poziom inflacji również jest "w większości zaimportowany". Dodała,że dalsze losy inflacji również w znacznej mierze będą zależeć od decyzji światowych banków centralnych.
"Musimy zobaczyć, co zrobi Fed i co zrobi Europejski Bank Centralny. One zrobiły swoją pracę, bo inflacja spada. Ale dla naszego polskiego banku centralnego, najważniejsze było lekkie spowolnienie gospodarki, ale takie, by nie wywoływać +twardego lądowania+, lecz raczej +miękkie+" - powiedziała minister.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
gn/