Wydarzenie rozpoczęło się projekcją filmu "Stan zagrożenia" przedstawiającego efekty dziennikarskiego śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy polskiego samolotu Tu-154 na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem, w której śmierć poniosło 96 polskich obywateli na czele z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim. Po pokazie filmu odbyła się debata z udziałem jego reżyserki, Ewy Stankiewicz, a także członków podkomisji śledczej i rodzin ofiar. W dyskusji głos zabrali również posłowie do Parlamentu Europejskiego z Polski, Litwy i Łotwy reprezentujący różne grupy polityczne.
Prof. Zdzisław Krasnodębski zwracał uwagę na panujące w tej sprawie od wielu lat milczenie, w tym również w instytucjach międzynarodowych. Wskazał, że w 2010 r. ówczesny polski rząd zgodził się, aby wyjaśnianie przyczyn katastrofy oddać w ręce Rosjan. Do tej pory jednak śledztwo to nie zostało zakończone, a czarne skrzynki i wrak samolotu nie wróciły do Polski. Co więcej - jak podkreślał eurodeputowany - na temat samej katastrofy wypowiadano wiele kłamstw, które następnie były mniej lub bardziej świadomie powielane przez media i polityków na Zachodzie.
"Brak zdecydowanej reakcji takich organizacji, jak Unia Europejska, chociażby Parlament Europejski, czy NATO, sprawił, że wiele osób niedowierza, iż w sprawie katastrofy smoleńskiej są jakieś niejasności. I choć po tylu latach ciężko jest walczyć z nieprawdą na jej temat, naszym obowiązkiem, również wobec ofiar i ich rodzin, jest przełamać to milczenie" – podkreślał Krasnodębski.
Ewa Stankiewicz skupiła się na wyliczeniu niedociągnięć po stronie państwa polskiego w przygotowaniu wizyty prezydenta w Katyniu i sposobie prowadzenia śledztwa.
"Zdjęto kamery z hangaru, gdzie samolot stacjonował w nocy z 9 na 10 kwietnia, wyłączono system odpowiedzialny za monitoring bezpieczeństwa na lotnisku VIP-owskim, z którego startowała ta delegacja, wycofano ochronę prezydenta RP – obowiązkową w takich sytuacjach – z lotniska w Rosji. W ślad za katastrofą samolotu mieliśmy katastrofę państwa polskiego pod rządami Donalda Tuska. Państwo abdykowało na każdym poziomie" - wyliczyła reżyserka.
Glenn Jorgensen, członek podkomisji do ponownego zbadania wypadku przy MON, starał się przybliżyć uczestnikom konferencji techniczne aspekty badania przyczyn katastrofy. Na podstawie analizy zdjęć satelitarnych z lotniska Siewiernyj, badań aerodynamicznych na modelach Tu-154 i zdjęć elementów wraku podważał oficjalne ustalenia w sprawie przyczyn katastrofy zawarte w raportach rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) pod przewodnictwem Jerzego Millera. Duński badacz krytykował oficjalne tezy na temat trajektorii samolotu podchodzącego do lądowania, uderzenia w brzozę jako przyczyny odpadnięcia kawałka skrzydła samolotu czy stanu kadłuba maszyny w momencie uderzenia samolotu w ziemię. Jego zdaniem wszystkie te zarzuty obalają oficjalne ustalenia w sprawie przyczyn katastrofy z obu tych raportów i potwierdzają wersję mówiącą o wybuchach w samolocie krótko przed planowanym lądowaniem w Smoleńsku.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
jc/