W ocenie prof. Zdzisława Krasnodębskiego ostatnie wybory potwierdziły, że światopogląd Polaków nie zmienił się znacząco.
"Główny powód utraty przez nas władzy to wygenerowanie negatywnych emocji wokół PiS. Jak choćby w kwestii nielegalnej migracji, gdy wielu Polaków uwierzyło, że Donald Tusk ich zatrzyma skuteczniej niż my. Dlatego też zakładam, że te wszystkie emocje dość szybko opadną, bo zostały sztucznie nakręcone" - ocenił.
"Zobaczymy, jak wtedy opozycja będzie sobie radziła z taką sytuacją, gdy np. skrajne feministki zaczną manifestować swoje niezadowolenie. To się stanie szybciej niż myślimy" - dodał.
W ocenie Krasnodębskiego PiS ma szanse odzyskać część elektoratu i nic "pod tym względem nie jest stracone".
"Tylko, że teraz trwa wyścig z czasem. Nie możemy abstrahować od sytuacji międzynarodowej. Teraz w UE może się rozpocząć proces szybkich zmian - zostanie uchwalony pakt migracyjny, nastąpi przyspieszenie centralizacji europejskiej. Nie można wykluczyć sytuacji, że przy kolejnych wyborach układ władzy będzie wyglądał zupełnie inaczej - w tym sensie, że zakres władzy Brukseli będzie zdecydowanie większy. To jest realne niebezpieczeństwo" - podkreślił.
Dodał, że możliwości wpływu na UE państw członkowskich stopniowo się kurczą, "a w najbliższym czasie ten proces może jeszcze przyspieszyć, Bruksela przejmuje kontrolę nad kolejnymi obszarami życia".
"Po wyjściu Wielkiej Brytanii my byliśmy główną partią hamującą ten proces. Teraz tego zabraknie. I może się okazać, że nawet jeśli wrócimy do władzy, to prowadzenie innej polityki będzie niemożliwe. To największe ryzyko" - ocenił.
Odnosząc się do kwestii centralizacji UE podkreślił, że za chwilę będzie o tym dyskusja w całej Unii. Dodał, że "dzisiejsza opozycja, która pewnie za chwilę utworzy rząd w Polsce, ten kierunek popiera, choć niektórzy sądzą, by lepiej robić to w sposób ukryty, a nie wprost, przez zmianę traktatów".
"Tym bardziej szkoda, że nie wygraliśmy wyborów, bo byśmy mieli instrumenty, by takie zmiany blokować" - mówił.(PAP)
kw/