Prom "Flisak" znów kursuje. Sobotnia ewakuacja mogła nastąpić po błędzie załogi

2023-05-15 21:28 aktualizacja: 2023-05-16, 09:37
Prom Flisak. Fot.  PAP/Tytus Żmijewski
Prom Flisak. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
W poniedziałek prom "Flisak", który od końca kwietnia pływa po Wiśle między Czarnowem i Solcem Kujawskim, wznowił rejsy. Trwa wyjaśnianie okoliczności sobotniego utknięcia jednostki na rzece i ewakuacji pasażerów. Przedstawiciel armatora mówi o możliwym błędzie załogi i tłumaczy to "okresem nauki".

Z informacji przekazanych PAP w sobotę przez dyżurnego z Komendy Wojewódzkiej PSP w Toruniu wynikało, że prom najprawdopodobniej uległ awarii, a nurt na rzece zniósł go w pobliże brzegu rzeki w Solcu Kujawskim. Na pokładzie byli ludzie, samochody i rowery. Straż i WOPR ewakuowały 80 osób. Dostarczono nowy agregat i prom dotarł na miejsce cumowania.

W niedzielę odbywał się przegląd techniczny jednostki. W poniedziałek wznowiono rejsy.

"Według mojej opinii, jak to w życiu bywa, najwięcej błędów robi człowiek. Ja upatruję w sobotniej sytuacji błędu bądź niedopatrzenia u osób, które obsługują prom. To nie ich niechęć czy coś negatywnego, ale rzeczy związane z przeszkoleniem, z nauką" - powiedział w poniedziałek w rozmowie z PAP w Solcu Kujawskim przedstawiciel armatora — firmy Techno-Marine Tomasz Szynaka.

Dodał, że po "dzisiejszym dniu także wiele się zmieni". "Kwestie włączania i wyłączania zostały wyjaśnione. Ja bym dał jeszcze dwa dni tej załodze, żeby się przeszkoliła, nauczyła i wiedziała, który przycisk jest do czego i czym to skutkuje" - wskazał Szynaka.

Podkreślił, że nie jest to tylko kwestia agregatu.

"Agregat nie jest tu główną kwestią, ale jest to zbieg różnych spraw, które spowodowały, że agregat się nie mógł włączyć. (...) Chodziło o przełączenie go na linię statkową. On się nie uruchamiał z racji nieznajomości wykonywania określonych czynności, kolejności tych czynności. Trzeba coś włączyć, wyłączyć, przełączyć i działa" - mówił.

Pytany, czy załoga była wcześniej szkolona, przed rozpoczęciem pływania "Flisakiem" wskazał, że nie umie na to odpowiedzieć, bo go nie było na miejscu. "To jest tylko moje zdanie — to, co powiedziałem" - podsumował przedstawiciel Techno-Marine.

W piątek doszło do zmiany załogi jednostki. Przez pierwsze dwa tygodnie "Flisakiem" pływał kapitan Andrzej Orent. Rotacyjna praca załóg w trybie dwutygodniowym była zaplanowana wcześniej.

Do sprawy odniósł się Zarząd Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy.

"Czekamy na zakończenie serwisu, który prowadzi jeszcze Techno-Marine. Jednocześnie kursowanie promu zostało wznowione. Będziemy oczekiwać wyjaśnień od wykonawcy promu, firmy Techno-Marine, która odpowiada za czteromiesięczny okres próbny kursowania promu między Solcem Kujawskim a Czarnowem" - napisano w poniedziałek na stronie internetowej ZDW.

Po latach przygotowań w sobotę, 29 kwietnia zaczął działać prom na Wiśle, który pływa pomiędzy Czarnowem i Solcem Kujawskim. Inwestycja kosztowała ponad 22 mln zł.

Inwestycja promowa była planowana w woj. kujawsko-pomorskim od wielu lat. Opóźniała się z różnych przyczyn. Jedną z nich była konieczność przebudowy napędu promu, gdyż pierwotnie zamontowany uniemożliwiał płynne wyjście z portu, gdzie jednostka cumowała. Prom bowiem +boksował+. Konieczne było także przygotowanie przymostków po obu stronach rzeki, jak i zaprojektowanie oraz realizacja dróg dojazdowych.

Kapitan Orent zażartował 29 kwietnia w odpowiedzi na pytanie PAP o potrzebny stan wody, że "dobry kapitan popłynie nawet po rosie".

"Mam nadzieję, że woda będzie na tyle dobra, że będzie on pływał cały czas. Przymostki są tak wybudowane, że przy bardzo niskich stanach wody, będzie jednak ciężko wjechać na jednostkę i wyjechać z niej samochodami" - mówił Orent.

Autor: Tomasz Więcławski

kgr/