“Pierwszym aspektem oceny ryzyka są modele bazujące na danych geologicznych – ruchach płyt tektonicznych – w kwestii których nie możemy zrobić nic poza ich obserwowaniem. To, jak +ryzyko+ zmienia się w +zagrożenie+, dotyczy przede wszystkim czynnika ludzkiego – jakości konstrukcji i rozwoju miast” – wyjaśnia dr Ay.
Zapytana o to, co wiemy na temat skali zagrożenia, przyznaje, że „możemy być niestety pewni wysokiego poziomu zniszczeń”. „Przewidując dystrybucję zniszczeń bierzemy pod uwagę trzy czynniki: geofizyczny, dotyczący jakości konstrukcji oraz gęstości zaludnienia. W miejscach, gdzie niska jakość konstrukcji pokrywa się z wysoką gęstością zaludnienia, straty ludzkie i materialne będą najwyższe” – zaznacza rozmówczyni PAP.
„Należy jeszcze wziąć pod uwagę czas uderzenia – gdy trzęsienie przyjdzie w ciągu dnia, straty będą znacznie wyższe, co niestety mówi wiele o jakości konstrukcji szkół, biur i miejsc pracy” – dodaje.
Mówiąc o sposobach na przygotowanie metropolii na niemożliwe do uniknięcia trzęsienie ziemi, dr Bugra Gokce z Departamentu Zarządzania Ryzykiem Trzęsienia Ziemi i Planowania Miejskiego urzędu metropolitalnego w Stambule (IBB) mówi PAP, że „nie jest to możliwe bez współpracy z władzami centralnymi”. „Wszystkie instytucje centralne Turcji muszą współpracować na rzecz zabezpieczenia i przygotowania Stambułu – największej tureckiej metropolii” – zaznacza.
Burmistrz miasta Ekrem Imamoglu ogłosił w lutym, że nad Bosforem znajduje się obecnie 90 tys. budynków wysoce narażonych na zniszczenie w wyniku trzęsienia ziemi. 170 tys. określono statusem ryzyka umiarkowanego.
„Z trzech czynników wpływających na poziom zagrożenia jeden jest dany – aspekt geologiczny. Jakość konstrukcji i gęstość zaludnienia to wynik podejmowanych przez dekady decyzji politycznych. By poważne zniszczenia nie przekształciły się w prawdziwą katastrofę konieczne jest błyskawiczne poprawienie jakości budynków” – apeluje dr Ay.
„Niestety trudno mówić o sukcesie ostatnich ponad 20 lat przygotowań po trzęsieniu z końca XX wieku, na co największy wpływ miała centralizacja władzy widoczna najwyraźniej w ostatniej dekadzie. Miasto musi wzmocnić swoje budynki – to priorytet; rozwijanie zdolności ekip ratunkowych musi być ostatnią deską ratunku, szczególnie w ponad 15-milionowym mieście” – dodaje ekspertka.
Dr Gokce z IBB przyznaje, że Stambuł doświadczył błędnych decyzji towarzyszących gwałtownemu rozwoju miasta. „Moment, w którym metropolia – pod presją napływającej ludności – rozrosła się na pobliskie obszary naturalne, przyniósł ekstremalnie negatywne efekty. Obecnie nie ma już miejsc mogących przyjął kolejnych mieszkańców; rząd centralny zapowiedział jednak rozbudowę miasta” – zaznacza rozmówca PAP.
„Po lutowym trzęsieniu mieszkańcy Stambułu stali się bardziej świadomi zagrożenia. Miasto, przygotowując się do katastrofy, zapewnia już pomoc w renowacji budynków. Chcemy też skupić się na konstrukcji budynków rezerwowych, w których mieszkańcy będą mogli zatrzymać się na okres 1,5 do 2 lat, kiedy zagrożone obiekty będą odnawiane lub usuwane” – tłumaczy dr Gokce.
W marcu burmistrz Stambułu ogłosił plan stworzenia z metropolii „miasta odpornego na trzęsienia ziemi”. „Oznacza to stworzenie warunków przygotowujących Stambuł fizycznie, społecznie i ekonomicznie. Nie możemy skupiać się wyłącznie na wzmacnianiu budynków – przygotowane na uderzenie muszą być też drogi, wodociągi, systemy kanalizacji czy infrastruktura energetyczna. Niezbędna jest też współpraca z sektorem prywatnym” – wyjaśnia wiceprzewodniczący IBB.
Ekspertka z Uniwersytetu w Bernie ocenia, że obecne władze Stambułu – zarządzające nim od 2019 roku – dokładają wszelkich starań, by nadrobić stracone z punktu widzenia przygotowań na trzęsienie ziemi lata. „Największym wyzwaniem pozostają jednak nierówności społeczne, które determinują to, kogo stać na życie w bezpieczniejszych warunkach, a kogo nie” – zwraca uwagę dr Ay.
„Bardziej centralną i uniwersalną kwestią jest to, czy warunki mieszkaniowe powinny być traktowane jako podstawowe prawo do bezpiecznego i godnego życia” – dodaje.
„Stambuł jest centrum tureckiej gospodarki; miejscem, w którym żyje ponad jedna piąta populacji kraju. Z tych względów potrzebny jest narodowy plan złagodzenia konsekwencji trzęsienia ziemi, którego uruchomienie nawet jutro byłoby i tak spóźnione. Wierzę, że lutowe doświadczenie będzie punktem zwrotnym i walka z konsekwencjami katastrof naturalnych znajdzie się w centrum prac nowych władz” – podsumowuje rozmówczyni PAP.
Ze Stambułu Jakub Bawołek (PAP)
kgr/