Jak relacjonowali w mediach jego dwaj przewodnicy, Australijczyk zaczął dziwnie się zachowywać, aż w pewnym momencie odmówił dalszego schodzenia. Ci zeszli niżej. Mieli wrócić do Kennisona z pełnymi butlami z tlenem. Jednak po zejściu do obozu IV nie dali rady powrócić do 40-latka. "Było to niemożliwe z powodu silnego wiatru – przekazał Dawa Steven Sherpa, dyrektor zarządzający Asian Trekking.
Brat zmarłego alpinisty napisał na Facebooku: "Do następnego spotkania bracie".
Historia Australijczyka przypomina scenariusz filmu "Oszukać przeznaczenie". W 2006 r. Kennison cudem przeżył wypadek samochodowy. Miał tak wiele obrażeń, w tym uszkodzony rdzeń kręgowy, że od nowa musiał nauczyć się chodzić.
Dzięki wyprawie na Everest chciał zebrać fundusze, by pomóc innym, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, jak on kiedyś.
kw/kgr/media