Kolejne zatrzymanie po strzelaninie w łódzkiej myjni samochodowej przy ul. Rokicińskiej. 32-latek, który został przewieziony do szpitala z ranami postrzałowymi walczy o życie. W niedzielę zatrzymano czterech mężczyzn, w poniedziałek piątego.
"W związku ze strzelaniną w nocy z soboty na niedzielę w myjni samochodowej w Łodzi, na Pomorzu zatrzymany został kolejny mężczyzna. Istnieją realne podejrzenia, że 45-latek brał udział w strzelaninie" - podał Kopania.
"Trwają ustalenia mające na celu doprecyzowanie jego roli. Aktualnie uzupełniany i analizowany jest materiał dowodowy. Wstępnie zakładamy, że czynności procesowe mogą odbyć się w prokuraturze w godzinach popołudniowych" - relacjonował w poniedziałek rzecznik.
W nocy z soboty na niedzielę patrol policji został powiadomiony o strzelaninie w myjni samochodowej przy ul. Rokicińskiej w Łodzi. "Wraz z policją koncentrujemy się teraz na odtwarzaniu przebiegu wydarzeń" - podkreślił w niedzielę w rozmowie z PAP Kopania. "Wygląda na to, że padły strzały, w następstwie których 32-latek w stanie ciężkim jest w szpitalu. Lekarze walczą o jego życie" - mówił.
"Przez kilka godzin specjaliści dokonywali oględzin śladów. Najprawdopodobniej w wyniku strzałów uszkodzeniu uległo też kilka aut" - poinformował. "W związku z podejrzeniem udziału w zdarzeniu zatrzymanych zostało czterech mężczyzn w wieku od 27 do 43 lat" - przekazał w niedzielę dodając, że jest jeszcze za wcześnie na podanie szczegółów nocnej strzelaniny.
Pojawiły się medialne informacje, że jeden z mężczyzn strzelił do 32-latka widząc, że ten ma w rękach siekierę lub inne niebezpieczne narzędzie. Policja i prokuratura tego nie potwierdziły.
W nocy z niedzieli na poniedziałek, w związku z łódzką strzelaniną, zatrzymano piątego mężczyznę. 45-latka ujęto na Pomorzu. (PAP)
mar/