Polska Agencja Prasowa: Na turniej Superbet Rapid & Blitz Warszawie z cyklu Grand Chess Tour przyjechał pan tuż po turnieju w Bukareszcie, gdzie w szachach klasycznych wygrał pan z Alirezą Firouzją, pogromcą obydwu uczestników meczu o mistrzostwo świata Dinga Lirena i Jana Niepomniaszczego. Cała trójka to numery 2-4 w światowym rankingu. Może się pan porównywać z najlepszymi?
Jan-Krzysztof Duda: Nie sądzę, żeby to tak działało, bo równie dobrze można by powiedzieć, że Kamil Mitoń, mój trener, który ma dodatni bilans z Magnusem Carlsenem, bo spotykali się, gdy Norweg był bardzo młodym, nastoletnim graczem, jest mistrzem świata. Oczywiście, turniej w Bukareszcie był bardzo cennym doświadczeniem. Moje dokonania może nie były super imponujące, ale zyskałem trochę na rankingu, więc jestem zadowolony. W Warszawie czuję się dużo lżej, ponieważ tu gramy w szachy szybkie i błyskawiczne. Tempo przyspieszone mi odpowiada. Nie odczuwam aż takiej odpowiedzialności. Oczywiście, wiadomo, że gra się w turnieju po to, żeby wygrać, obronić tytuł sprzed roku. Czas pokaże, co się wydarzy.
PAP: Szachy w ostatnich latach bardzo zyskały na popularności. W czym upatruje pan przyczyn wzrostu tego zainteresowania?
J.-K. D: Jest ich wiele. Po części za sprawą bardzo popularnego serialu "Gambit królowej", który był inspiracją dla wielu osób. Po drugie był lockdown, pandemia i ludzie mieli więcej czasu, szukali odskoczni, jakiejś nowej aktywności, której normalnie by nie podjęli. Po trzecie, może nieskromnie powiem, że swoją cegiełkę dorzuciłem. Przerwałem passę zwycięstw Magnusa Carlsena – 802 dni bez porażki w szachach klasycznych. Inne sukcesy, moje i polskich zawodników, sprawiły, że zainteresowanie szachami wzrosło i jest coraz większe.
PAP: Carlsen, niekwestionowany mistrz świata od listopada 2013 roku, zrezygnował z obrony tytułu. To dobrze czy źle dla szachów?
J.-K. D: Ciężko powiedzieć. Fakt, że Magnus Carlsen nie jest mistrzem świata nie jest dobry dla szachów, ponieważ większość zawodników, ze mną włącznie, uważa go za najlepszego gracza globu. Można zrozumieć jego decyzję - nie miał już motywacji, by bronić tytułu. Przygotowania do meczu są bardzo wymagające, pochłaniają dużo czasu i środków. Myślę, że teraz po prostu Magnus ma inne priorytety. Cieszę się, że gra tutaj w Warszawie.
PAP: Norweski arcymistrz już nie gra partii klasycznych, ale wciąż rywalizuje w szachach szybkich i błyskawicznych, jak teraz w Superbet Grand Chess Tour Warszawie. Jaki rodzaj gry pan preferuje?
J.-K. D: Zawsze bardzo lubiłem grać tempem przyspieszonym, zwłaszcza blitze. Jestem zawodnikiem intuicyjnym, który relatywnie – odnosząc się do innych zawodników z mojego poziomu – nie jest żadnym "kalkulatorem". Intuicja stanowi sporę część mojej siły. Ona ma większe znaczenie, a mniejsze same zdolności kalkulacyjne. Działa to na moją korzyść i po prostu jest najprzyjemniejsze – żwawa akcja, dużo błędów. Przyjemnie się gra i przyjemnie się też ogląda.
Rozmawiał: Marek Cegliński (PAP)
kgr/