Mer Nowej Kachowki: Rosjanie nie ewakuowali ludności, a później proponowali wyjazd do Czelabińska na Uralu

2023-06-10 06:37 aktualizacja: 2023-06-10, 12:39
Powódź w Chersoniu. Fot. MYKOLA TYMCHENKO PAP/EPA
Powódź w Chersoniu. Fot. MYKOLA TYMCHENKO PAP/EPA
Po wysadzeniu zapory hydroelektrowni w Nowej Kachowce okupujący to miasto Rosjanie nie przeprowadzili żadnej ewakuacji ludności, a po kilku dniach zaproponowali możliwość wyjazdu do Czelabińska na Uralu – powiedział PAP mer Nowej Kachowki, Wołodymyr Kowałenko.

Według jego relacji po wybuchu zapory woda zalała główną część miasta, jednak w piątek jej poziom zaczął już spadać. Najbardziej ucierpiały położone niżej niż Nowa Kachowka wsie. „W niektórych miejscowościach woda sięgała 3 metrów. Rzeką płynęły zwłoki” – przekazał.

Kowałenko mieszka obecnie na terytoriach znajdujących się pod kontrolą Ukrainy, jednak utrzymuje stały kontakt z mieszkańcami swego miasta. „O wybuchu zostałem poinformowany o godzinie 4 rano we wtorek 6 czerwca. Pół godziny po zniszczeniu zapory Rosjanie wyłączyli internet. Nie chcieli pewnie, żeby informacja o tym się rozniosła” – relacjonował.

Jak opowiada Kowałenko, po wybuchu zapory pierwsza fala powodziowa zatopiła w Nowej Kachowce park i strefę rekreacyjną, kompleks sportowy z czterema stadionami, dwie bazy olimpijskie, budynki administracyjne, teatr letni na tysiąc miejsc, pałac kultury, sanatorium dziecięce, prokuraturę, jachtkluby i zoo.

„Zginęły wszystkie zwierzęta, bo Rosjanie nie pozwolili ich ratować” – podkreślił.

Mer zaznaczył, że okupanci nie podjęli żadnych działań ewakuacyjnych, a ludzie ratowali się sami, znajdując schronienie u sąsiadów, mieszkających w wyżej położonych domach.

„Wróg nie prowadził żadnej, ale to żadnej ewakuacji! Ludzie samodzielnie zaczęli uciekać z zalanych ulic, chronili się tam, gdzie woda nie sięgała. W czwartek Rosjanie pojawili się na kilku kamazach i zaproponowali wywiezienie ludzi. Do Czelabińska na Uralu” – powiedział Kowałenko.

Mer Nowej Kachowki opowiedział także o sytuacji w okolicznych wsiach, które zostały zatopione. „Zalało tam cmentarze, woda zniszczyła groby, a rzeką płynęły zwłoki. Okupowany lewy brzeg Dniepru był przez Rosjan zaminowany; niektóre miny eksplodowały, ale wiele z nich popłynęło z nurtem i nie wiadomo, dokąd dotrą” – relacjonował.

W ocenie mera mieszkańcy jego miasta pilnie potrzebują pomocy. „Nie można przekazać tam żadnej pomocy humanitarnej. Bez zaangażowania organizacji międzynarodowych nie można będzie im pomóc w żaden sposób” – podkreślił Kowałenko w rozmowie telefonicznej z PAP.

Władze Ukrainy poinformowały o wysadzeniu przez Rosjan zapory w Nowej Kachowce we wtorek. Zapora tworzy rozciągający się na 240 km Zbiornik Kachowski. Zlokalizowana na zaporze hydroelektrownia została całkowicie zniszczona. Woda zalała dziesiątki okolicznych osad.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)

dsk/