Premier Mateusz Morawiecki zauważył, że w ostatnich tygodniach w sferze publicznej wydarzyło się wiele rzeczy, które kazały mu zastanowić się nad sprawami lojalności, wierności i zdrady.
"O tej ostatniej mówi się najczęściej w kontekście związków.(...)Uważam, że zdrada i nielojalność w rodzinie kończy się najczęściej cierpieniem wszystkich jej członków, łącznie z tym, kto zdradził, czy był nielojalny" - stwierdził premier. Dodał, że widzi "pewne analogie" między rodziną, a państwem, o którym lubi myśleć jak "o rodzinie w skali makro".
"Głównym powodem do wspomnianych przemyśleń była decyzja sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie nakazująca wstrzymanie wydobycia węgla w kopalni Turów" - wyjaśnił. Przypomniał "batalię o Turów" z 2021 r. po decyzji sędzi Trybunału Sprawiedliwości UE "o natychmiastowym zamknięciu kopalni", mającą być tymczasowym środkiem zabezpieczającym w postępowaniu wytoczonym Polsce przez ówczesny rząd Czech.
"(...)Jak się okazuje sprawa miała drugie dno, bo problem wrócił za sprawą głównie niemieckich organizacji ekologicznych" - zaznaczył Morawiecki.
Wskazał, że w rejonie, gdzie działa polska kopalnia, funkcjonuje jeszcze kilka podobnych: pięć w Czechach i cztery w Niemczech. "Tylko Turów trafił przed sąd" - podkreślił premier.
Premier: od kopalni Turów zależą dostawy prądu do ponad 2 mln gospodarstw domowych
Zwrócił uwagę, że od kopalni Turów zależą dostawy prądu do ponad 2 mln gospodarstw domowych, dostawy ciepła dla kilkunastu tysięcy mieszkańców Bogatyni.
"Do tego kopalna i działająca razem z nią elektrownia są głównymi pracodawcami w regionie. Ich zamknięcie oznaczałoby natychmiastowe problemy z utrzymaniem dla nawet 60, niektórzy mówią 80 tys. ludzi, bo oprócz kilku tysięcy ludzi pracujących w tych zakładach są jeszcze dziesiątki tysięcy zatrudnionych u kooperantów oraz pracujących w różnego rodzaju usługach w regionie od fryzjerek po kucharzy" - wymienił premier.
Jak zaznaczył, zamknięcie kopalni w Turowie byłoby dla niespełna 20-tysięcznej Bogatyni i okolicznych miejscowości "gospodarczym kataklizmem".(....) "Byłoby, ale nie będzie, bo nasz rząd na to nie pozwoli" - zapewnił premier.
Premier stwierdził, że polski sędzia "nie ma prawa" skazać kilkunastu tysięcy polskich obywateli na brak ogrzewania, kilkadziesiąt tysięcy polskich obywateli na biedę, ani narażać bezpieczeństwo dostaw energii dla ponad 2 mln polskich obywateli.
"Nie tylko dlatego, że taki wyrok nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością, ale także ze względu na zobowiązanie, które każdy polski sędzia składa obejmując urząd" - podkreślił Morawiecki. Przytoczył tu słowa ślubowania sędziego mówiące, że ślubuje on uroczyście jako sędzia sądu powszechnego "służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej". Według szefa rządu są one nie mniej ważne niż zakończenie, w którym ślubuje w postępowaniu "kierować się zasadami godności i uczciwości".
"Dla mnie sprawa Turowa (...) to najbardziej jaskrawy przykład sprzeniewierzenia się Polsce, bo zagrażający realnie i bezpośrednio wielu z nas, ale niestety jest tego więcej(....)" - stwierdził premier.
Pytał też, "czy zabieganie o kary Komisji Europejskiej dla własnego państwa, albo wzywanie do zaprzestania pomocy wojskowej dla Polski w obliczu wojny na Ukrainie to działanie przeciw Prawu i Sprawiedliwości, czy przeciw Polsce?"
Jak powiedział, "rządza władzy, kontra wierność i lojalność wobec ojczyzny, to podstawowy test dla każdego polityka".
"Każdy, kto go obleje nie powinien istnieć w polityce. (...) Jak nisko można upaść skoro są tacy, którzy wykorzystują obce siły, zewnętrzne instytucje, media do walki o władzę we własnym kraju (...)" - dodał Morawiecki. Zauważył, że przypomina mu to XVIII wiek. "Brak lojalności i wierności ojczyźnie to po prostu zdrada. (...) Ona tak samo w rodzinie jak i w szerszych wymiarach społecznych zawsze prowadzi do nieszczęść osłabia więzi, zatruwa nieufnością i rozbija wspólnotę" - ostrzegł premier. (PAP)
autor: Anna Bytniewska
ab/ sp/