Bild: 500 członków syryjskich i libańskich klanów przestępczych wzięło udział w wielkiej bijatyce w centrum Essen

2023-06-18 21:24 aktualizacja: 2023-06-19, 07:05
Policjanci interweniujący w centrum Essen, Fot. PAP/DPA/Markus Gayk
Policjanci interweniujący w centrum Essen, Fot. PAP/DPA/Markus Gayk
To sceny, jakich dotąd nie widziano w Niemczech. W piątkowy wieczór w Essen ponad 500 mężczyzn stanęło naprzeciwko siebie - członków syryjskich i libańskich "wielkich rodzin" - pisze portal dziennika "Bild". Doszło do bijatyki. Politycy i policjanci biją na alarm - w walkach klanów chodzi o panowanie na ulicach, "klany nie uznają naszego państwa".

W centrum Essen w Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW) doszło w piątek wieczorem do masowych bijatyk. Minister spraw wewnętrznych NRW Herbert Reul bije na alarm. "To niedopuszczalne, gdy hordy mężczyzn zbierają się razem, a czasem nawet uzbrajają się, by zastraszać lub atakować innych" - powiedział w niedzielę "Bildowi". Policja podkreśla, że w Niemczech obowiązuje "prawo państwowe, a nie prawo rodzin".

Manuel Ostermann, zastępca szefa niemieckiego związku zawodowego policji, ostrzega w rozmowie z "Bildem" przed "punktem krytycznym". Biorąc pod uwagę masowe zamieszki "z coraz większą liczbą mężczyzn gotowych do przemocy", należy stwierdzić, że "osiągamy teraz niebezpieczny punkt krytyczny". Chodzi "o panowanie na ulicach". W Niemczech "nie ma miejsca na eskalację przemocy" - stwierdził Ostermann.

Michael Maatz, zastępca szefa związku zawodowego policji w Nadrenii Północnej-Westfalii, powiedział portalowi, że "klany nie uznają naszego państwa. Mają swój własny system prawny. W razie potrzeby konflikty rozwiązuje się również przemocą".

Rzecznik ds. polityki wewnętrznej grupy parlamentarnej CDU/CSU w Bundestagu Alexander Throm domaga się rozprawienia się z klanami. "Takie zatargi zagranicznych klanów muszą zostać zduszone w zarodku", mówi Throm. "Koszty tych operacji policyjnych nie mogą być ponoszone przez niemieckiego podatnika, ale muszą być ściągane od sprawców".

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
sm/