W poniedziałek RMF FM poinformowało, powołując się na informacje od kilku unijnych dyplomatów i ekspertów, którzy brali udział w negocjacjach pakietu migracyjnego, że Polska będzie mogła wnioskować o całkowite odstępstwo od obowiązkowej solidarności - czyli od relokacji migrantów, kontrybucji finansowej w wysokości 20 tys. euro za nieprzyjętego migranta czy wsparcia operacyjnego. Jak podkreślono chodzi o uwzględnienie sytuacji kraju, który ma specyficzną sytuację geopolityczną oraz już przyjął ponad milion uchodźców.
Wiceszef MSWiA Bartosz Grodecki odnosząc się w poniedziałek do tzw. unijnej solidarności podkreślił, że należy rozgraniczyć dwie kwestie dotyczące mechanizmu relokacji oraz pomocy dla uchodźców.
"Podkreślamy, że sprzeciw polskiego rządu odnosi się bezpośrednio do mechanizmu relokacji, który uważamy za błędny i który nie sprawdził się już w przeszłości. W dodatku jego założenia nie rozwiązują problemu nielegalnej migracji w Europie, ale go wręcz potęgują. Stąd nasz mocny głos w tej sprawie, który wybrzmiał 8 czerwca br. podczas posiedzenia Rady do spraw Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w Luksemburgu" - powiedział.
Dodał, że projekt rozporządzenia w tej sprawie jest obecnie w I fazie procedowania. "Czekają go jeszcze dalsze negocjacje. Oczywistym jest, że w momencie, kiedy proponowane przepisy weszłyby w życie, kraje członkowskie będą wykorzystywały wszystkie prawne możliwości, aby w jak najmniejszym stopniu partycypować w tym mechanizmie, żeby nie obciążać swoich własnych systemów recepcyjnych" - powiedział.
Zaznaczył, że "liczba uchodźców z Ukrainy, czyli osób objętych ochroną tymczasową, jest jedną z przesłanek, która jest zawarta w rozporządzeniu i która będzie wzięta pod uwagę przy ocenie wniosku o zwolnienie z mechanizmu solidarności". "Natomiast w przypadku zakończenia obowiązywania ochrony tymczasowej (o czym decyduje komisja) ta przesłanka nie będzie miała zastosowania. Wynika to z tego, że osoby te nie będą już objęte ochroną tymczasową i będą przebywały w Polsce na mocy innych tytułów pobytowych" - podkreślił.
Jak dodał, nie do zaakceptowania jest również fakt, że o całym mechanizmie solidarności, wyrażanym przez państwa członkowskie, będzie arbitralnie decydowała Komisja Europejska. "Polska wielokrotnie pokazywała swoją solidarność na arenie międzynarodowej. Okazywaliśmy ją w sposób bezwarunkowy, ale także w oparciu o ocenę możliwości zarówno finansowych, jak i tych związanych z naszymi zasobami materialnymi czy ludzkimi. Arbitralne narzucanie nam mechanizmów pomocowych nie ma nic wspólnego z solidarnością. Tym bardziej, że wiąże się on z systemem kar, który jest dla nas nie do zaakceptowania, jeśli chodzi o ich wysokość względem bardzo skromnej pomocy finansowej, jaka została przekazana Polsce na potrzeby uchodźców z Ukrainy" - powiedział.
W czwartek Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów. Podkreślono w niej, że "solidarność europejska nie może mieć formy szantażu — uległość albo kara finansowa". "Decyzje w tak ważnej sprawie nie mogą być podejmowane poza kontrolą państw członkowskich lub wbrew nim z ominięciem zasady jednomyślności" - napisano. "Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zobowiązuje Rząd Rzeczypospolitej Polskiej do stanowczego sprzeciwu wobec takich praktyk" - głosi uchwała.
W poniedziałek senator PiS Stanisław Karczewski poinformował, że klub PiS złoży w Senacie projekt uchwały wyrażającej sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów. Zdaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.
Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.(PAP)
Autorzy: Marcin Chomiuk, Agnieszka Ziemska
kgr/