Czy następuje właśnie koniec rządów Putina? "Prigożyn musi mieć wielu zwolenników w kręgach elity kremlowskiej i służb specjalnych"

2023-06-24 15:01 aktualizacja: 2023-06-24, 21:37
Służby na autostradzie M4 w Rostowie nad Donem. Fot. PAP/Abaca
Służby na autostradzie M4 w Rostowie nad Donem. Fot. PAP/Abaca
To, co się obecnie dzieje w Rosji może być nazywane puczem czy wojną domową, przygotowanym działaniem przez właściciela najemniczej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, ale na tej sytuacji może przy okazji skorzystać Ukraina - uważa były ambasador RP w Kijowie, Jan Piekło.

"Coś takiego dojrzewało już od jakiegoś czasu" - powiedział PAP były ambasador.

"Sądzę, że to, na co zdecydował się Prigożyn, to nie był odruch serca, (...) tylko to było dobrze przygotowane. Niemożliwe, żeby on był w stanie zająć, praktycznie bez strzału, Woroneż i Rostów, które są kluczowe. To są centra logistyczne dla całej rosyjskiej armii walczącej na Ukrainie" - ocenia Jan Piekło.

Skomentował także, że te działania mogą również świadczyć o tym, że Prigożyn ma wielu zwolenników - jak to określił - "w kręgach elity kremlowskiej i służb specjalnych".

"(...) Wygląda na to, że Moskwa przygotowuje się do ataku, jest tam ogłoszony stan wyjątkowy no i nie jest wykluczone, że po prostu Putina już tam nie ma, a jeżeli jego nie ma, to na pewno szykowane są warianty awaryjne, gdzie on powinien się w tej chwili znaleźć, w którym ze schronów, bunkrów i stamtąd ewentualnie dowodzić, ale to świadczy o tym, że po prostu następuje koniec rządów Władimira Putina. Trudno sobie wyobrazić, żeby człowiek, który w tej chwili daje się pokonać grupie, pozwala doprowadzić Rosję do takiego stanu w wyniku puczu grupy najemników wojskowych, to ten człowiek nie ma już przyszłości w rządzeniu Federacją Rosyjską" - uważa Jan Piekło.

Zaznacza, że sam Putin w orędziu mówi o wojnie domowej, odwołując się do rewolucji październikowej z 1917 r, która była puczem bolszewickim, dlatego - według niego - określenie pucz pasuje do obecnej sytuacji. "(...) po tej rewolucji czy puczu bolszewickim doszło do wojny domowej w Rosji i to jest niewykluczone, że to jest coś, co nas wszystkich czeka" - ocenia były ambasador.

Według niego do tej wojny domowej już dochodzi. "Ponieważ toczą się jakieś boje - takie informacje dochodzą z mediów społecznościowych rosyjskich, więc to jest pewnie już jakiś początek konfrontacji sił przyjaznych Putinowi i Prigożynowi. Myślę, że to jest przede wszystkim ogromna szansa dla samej Ukrainy, żeby skutecznie wykonać działania operacyjne w ramach kontrofensywy i być może nawet doprowadzić do tego, że rosyjskie wojsko będzie się samo wycofywać, bo nie będzie miało logistycznego zaplecza w postaci Rostowa i Woroneża i niewykluczone, że będzie się musiało również wycofywać z Krymu" - powiedział Piekło.

Według Jana Piekły trudno prognozować kolejne wydarzenia, bo jego zdaniem nie ma dalszego ich scenariusza. Według niego ciekawe będzie jak zachowają się Chiny, USA, NATO, UE. Nie wyklucza, że rozpoczął się "rozpad Rosji". "Zdaje się, że to już się dzieje na naszych oczach i zapobiec temu będzie bardzo trudno" - dodał.(PAP)

Autorka: Izabela Próchnicka

jos/