Premier Mateusz Morawiecki oddał hołd pamięci ofiarom rzezi wołyńskiej w nieistniejącej wsi Ostrówki, której mieszkańcy zostali wymordowani przez oddziały UPA. Szef polskiego rządu przybył na Ukrainę w piątek wczesnym rankiem w związku z przypadającą 11 lipca 80. rocznicą tej zbrodni.
W piątek w Sejmie lider Konfederacji Krzysztof Bosak został zapytany przez PAP.PL, jaki powinien być stosunek Polski do kwestii rozliczenia ludobójstwa wołyńskiego w obliczu toczącej się wojny, odpowiedział, że jego zdaniem Polska powinna ograniczyć przekazywanie pomocy militarnej do czasu, w którym Ukraina nie zgodzi się na ekshumację ofiar. "Pomoc humanitarna powinna być przekazywana, natomiast pomoc o charakterze militarnym czy politycznym powinna być warunkowana uwzględnieniem naszych słusznych postulatów, takich jak np. odblokowanie ekshumacji" - powiedział Bosak. Do słów lidera Konfederacji odniósł się wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk, który zaznaczył, że te dwie kwestie "nie powinny być ze sobą zestawiane, bo należą do zupełnie innych kategorii".
"Musimy mieć świadomość proporcji pewnych wydarzeń. Są rzeczy ważne, historyczne, które mają wpływ na relacje polsko-ukraińskie i są sprawy bieżące, które dotyczą naszego bezpieczeństwa tu i teraz. W przypadku upadku Ukrainy możemy spodziewać się, że państwa bałtyckie i Polska będą kolejnym etapem działań dla Putina" - wskazał. "Z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa najważniejsze jest, aby Ukraina się obroniła" - dodał.
Zaznaczył, że choć pamięć i domaganie się prawdy o ludobójstwie wołyńskim jest bardzo ważnym elementem w relacjach polsko-ukraińskich, to trzeba mieć przy tym świadomość proporcji.
"Biorąc pod uwagę skalę gigantycznej pomocy humanitarnej, wojskowej, militarnej dla Ukrainy, trzeba powiedzieć jasno, że bez zaangażowania Polski pewno dziś już nie byłoby Ukrainy wolnej i niepodległej. Ukraińcy to muszą zrozumieć i docenić. Myślę też, że bardzo ważne jest, żebyśmy w sposób bardzo stanowczy o tych sprawach mówili, podnosili te kwestie, mając świadomość, że dzisiaj Ukraina walczy o przetrwanie" - podkreślił Mularczyk.
80 lat temu, 11 i 12 lipca 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na ok. 150 miejscowości zamieszkałych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim dawnego województwa wołyńskiego. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. „Krwawa niedziela” jest uważana za szczytowy moment ludobójstwa dokonywanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945. W jego wyniku zginęło ok. 100 tys. Polaków.
Sprawcami ludobójstwa na Wołyniu byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - B (frakcja Bandery), podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz zachęcona przez nich ludność ukraińska, stanowiąca sąsiadów Polaków, często związanych z nimi więzami krwi. Bezpośrednią odpowiedzialność za wydanie zbrodniczego rozkazu ponosi główny dowódca UPA Roman Szuchewycz. OUN-UPA nazywała swoje działania „antypolską akcją”, zmierzającą do uczynienia z Ukrainy obszaru zamieszkałego wyłącznie przez Ukraińców.
Autorka: Anna Nartowska
an/ jos/