Przewodniczący KEP abp Gądecki: polsko-ukraińskie pojednanie jest procesem

2023-07-09 13:21 aktualizacja: 2023-07-09, 21:37
Przewodniczący KEP abp. Stanisław Gądecki (L) i biskup Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej Jurijowycz Szewczuk (P) w katedrze śś. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku, fot. PAP/Radek Pietruszka
Przewodniczący KEP abp. Stanisław Gądecki (L) i biskup Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej Jurijowycz Szewczuk (P) w katedrze śś. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku, fot. PAP/Radek Pietruszka
Polsko-ukraińskie pojednanie jest procesem; nie jest to sprawa jednego dnia, jednej deklaracji, jednej obecności; to coś bardzo mozolnego - powiedział w niedzielę w Łucku na Ukrainie przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki.

W niedzielę w Łucku odprawiono mszę w intencji ofiar Rzezi Wołyńskiej. W nabożeństwie uczestniczył prezydent Andrzej Duda. Wcześniej, wraz z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, oddał hołd ofiarom ludobójstwa z 1943 roku i wziął udział w modlitwie ekumenicznej.

Przewodniczący KEP powiedział dziennikarzom, że obecność prezydentów Polski i Ukrainy to pozytywne wydarzenie, ukazujące dążenie do pojednania.

"To wyraz dążenia, jakie jest w tej chwili w narodzie polskim i ukraińskim. Wraz z początkiem tej wojny (rosyjskiej agresji na Ukrainę - PAP) te narody poczuły bardzo mocne zbliżenie. To zbliżenie nie było gołosłowne, tylko objawiło się w czynie przez przyjęcie (ukraińskich uchodźców) i pomoc tym, którzy przybyli do Polski" – podkreślił abp Gądecki.

"To ułatwiło całą naszą wspólną sytuację i stworzyło przesłanki do tego, by w takiej poważnej sytuacji, w jakiej znalazła się Ukraina, zjednoczyły się państwo polskie i państwo ukraińskie" – dodał.

Gądecki zauważył, że pojednanie jest procesem. "Nie jest to sprawa jednego dnia, jednej deklaracji, jednej obecności. To coś bardzo mozolnego, co najpierw przebija się przez poszczególne osoby, a potem przechodzi na cały naród" – oświadczył.

Arcybiskup zwrócił uwagę, że wcześniej konieczna jest praca historyków i edukacja obu narodów. "Wschodnia Ukraina niekoniecznie rozumie, o co tutaj chodzi, ponieważ ani nie zna tej tragedii, ani w niej nie partycypowała. Także pewne części zachodniej Ukrainy, które były zasiedlone przez polską ludność, niekoniecznie są świadome tego, co tutaj, w tych trzech województwach się dokonało" – zaznaczył.

80 lat temu, 11 i 12 lipca 1943 roku, Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) dokonała skoordynowanego ataku na około 150 miejscowości zamieszkałych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim dawnego województwa wołyńskiego. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. "Krwawa niedziela" jest uważana za szczytowy moment ludobójstwa dokonywanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-45. W jego wyniku zginęło około 100 tys. Polaków.

Sprawcami ludobójstwa na Wołynia byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - B (frakcja Bandery), podporządkowana jej UPA oraz zachęcona przez nich ludność ukraińska, będąca sąsiadami Polaków, często związanymi z nimi więzami krwi. Bezpośrednią odpowiedzialność za wydanie zbrodniczego rozkazu ponosi główny dowódca UPA Roman Szuchewycz. OUN-UPA nazywała swoje działania "antypolską akcją", zmierzającą do uczynienia z Ukrainy obszaru zamieszkałego wyłącznie przez Ukraińców.

 

Z Łucka Aleksandra Rebelińska i Jarosław Junko 

sm/