Straszliwy mord niemieckich policjantów na Polakach. Strzelali w tył głowy, rzucali granaty. 80 lat temu doszło do pacyfikacji Michniowa

2023-07-12 06:31 aktualizacja: 2023-07-12, 20:04
Grób zbiorowy ofiar pacyfikacji wsi Michniów. Fot. PAP/Piotr Polak
Grób zbiorowy ofiar pacyfikacji wsi Michniów. Fot. PAP/Piotr Polak
Michniów to nie tylko miejsce zbrodni, ale i ważny element budujący naszą zbiorową tożsamość - mówi PAP historyk z Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie, dr Hubert Seńczyszyn. 80 lat temu, 12 i 13 lipca 1943 r., niemieccy policjanci zamordowali co najmniej 204 mieszkańców Michniowa (Świętokrzyskie).

PAP: Jaka była geneza niemieckiej zbrodni w Michniowie?

Dr Hubert Seńczyszyn: Od początku wojny mieszkańcy Michniowa byli mocno zaangażowani w działania Podziemnego Państwa Polskiego i w konspirację przeciw okupantowi. Zręby konspiracji na terenie wsi powstały już na przełomie 1939/40 r. Ważną postacią przy ich tworzeniu był przedwojenny oficer 4. Pułku Piechoty Legionów WP Hipolit Krogulec ps. Albiński; budował on struktury m.in. ZWZ/AK w Michniowie i okolicy.

Mieszkańcy Michniowa byli zaangażowani w transport broni i wspierali oddziały zbrojne choćby jako łącznicy, kurierzy. W sklepie rodziny Materków zorganizowano lokal kontaktowy AK. Warto dodać, że bez wsparcia cywilów nie utrzymałby się żaden oddział partyzancki. Wiosną i latem 1943 r. walka z okupantem przybrała na sile, gdy pojawili się tam "Cichociemni" - por. cc. Jan Piwnik "Ponury" i ppor. Waldemar Szwiec "Robot". Pierwszy z wymienionych oficerów otrzymał zadanie stworzenia dużego zgrupowania, które stacjonowało m.in. w lasach na pobliskim Wykusie. Latem 1943 r. Niemcy postanowili zintensyfikować działania wymierzone przeciwko partyzantom. Ofiarą bezpośredniego ataku mieli jednak paść nie sami partyzanci, ale bezbronna ludność cywilna. Na podstawie donosów i raportów agentury gestapo Niemcy zdecydowali, że to Michniów zostanie spacyfikowany. Do dziś panuje przekonanie, że jednym z autorów donosów, które przypieczętowały los Michniowa, był por. Jerzy Wojnowski "Motor", w gestapo noszący pseudonim Garibaldi. Za zdradę został on skazany na śmierć i zastrzelony przez akowców w styczniu 1944 r. koło Przełęczy Witosławskiej. W niedzielę 11 lipca 1943 r. w okolicy Michniowa pojawiły się samochody sztabowe z oficerami niemieckiej policji i żandarmerii. Jak wspominali mieszkańcy - widziano, jak oglądają mapy i obserwują okolicę. Sporządzono listę proskrypcyjną mieszkańców Michniowa, który mieli styczność z partyzantami AK. Później okazało się, że była ona niestety precyzyjna i trafna.

PAP: Kiedy rozpoczęła się i jak przebiegała masakra Michniowa?

H.S: 12 lipca 1943 r. Michniów został otoczony podwójnym kordonem kilkuset funkcjonariuszy z III batalionu 17 pułku. policji SS (III/17 SS Pol. Rgt.), 22. pułku policji SS (22 SS Pol. Rgt.) i żandarmów z Częstochowy, Skarżyska, Starachowic, Ostrowca oraz gestapo z Kielc pod dowództwem SS-Haupsturmführera (kapitana) Karla Essiga. W masakrze uczestniczyli także SS-Sturmscharführer Otto Büssing oraz SS-Hauptscharführer Wolfgang Rehn z gestapo w Kielcach. Najprawdopodobniej w Michniowie tego dnia był także komendant Gendarmerie Hauptmannschaft Kielce (dowództwo żandarmerii) hauptmann Gerulf Mayer.

Niemcy rozpoczynając pacyfikację, byli zaopatrzeni w listę proskrypcyjną mieszkańców Michniowa, którzy mieli być oskarżeni o wspieranie bądź udział w konspiracji. Z domów wyciągano mieszkańców wsi, część z nich została aresztowana, gdy wychodzili ze wsi do pracy. Część zatrzymanych spędzono do kilku stodół, gdzie zostali zamknięci. Następnie Niemcy otworzyli ogień w ich kierunku i wrzucili granaty do wnętrza stodół. Część z aresztowanych po określeniu ich personaliów została zamordowana na miejscu strzałem w tył głowy. Tego dnia Niemcy zamordowali w Michniowie 103 osoby, w tym 96 mężczyzn w wieku od 16 do 63 lat, piątkę dzieci w wieku od 5 do 15 lat i dwie kobiety.

Po masakrze i odjeździe policjantów do Michniowa weszli partyzanci ze zgrupowania "Ponurego" z Wykusu. W akcie zemsty w nocy z 12 na 13 lipca w pobliżu Michniowa partyzanci zatrzymali i ostrzelali niemiecki pociąg relacji Kraków-Warszawa. Nie wiemy, jaki był ostatecznie efekt nocnego ataku, wiemy natomiast, że 13 lipca Niemcy wkroczyli do Michniowa kolejny raz. Tym razem mordowali już wszystkich napotkanych mieszkańców bez względu na płeć i wiek. Zabijano ich tylko dlatego, że byli Polakami. Bo w jaki sposób miałby pomagać partyzantom liczący zaledwie dziewięć dni Stefanek Dąbrowa - najmłodsza ofiara michniowskiej zbrodni?

Później Niemcy spalili pozostałe we wsi zabudowania, ocalała jedna stodoła. Niemieckie patrole jeszcze kilka tygodni po zbrodni mordowały osoby, które próbowały się tam przedostać. W archiwum IPN zachowały się zdjęcia niemieckich policjantów i żandarmów stojących przy samochodach ciężarowych, wykonane zapewne tuż przed akcją, i kilka fotografii wykonanych podczas akcji 12 lub 13 lipca.

PAP: Jakie były skutki michniowskiej zbrodni?

H.S.: Szacuje się, że w ciągu dwóch dni Niemcy zamordowali łącznie co najmniej 204 osoby, lecz ofiar na pewno było więcej. Do ofiar pacyfikacji Michniowa można zaliczyć również osoby, które w tych dniach aresztowano i po śledztwie wysłano do obozów koncentracyjnych, gdzie zginęły. Pacyfikacja Michniowa przez część historyków jest słusznie uznawana za ludobójstwo. Trudno też uznać niemiecką okupacyjną narrację mówiącą, że pacyfikacja Michniowa i spalenie wsi było "operacją policyjną" - takie określenie możemy znaleźć w niemieckich dokumentach. Po wojnie władze PRL proponowały ocalałym mieszkańcom, że odbudują wieś w innej lokalizacji, jednak ci odmówili. Odbudowali wieś, upamiętnili mord i co roku w lipcu obchodzą rocznicę tej tragedii.

Michniów stał się symbolem martyrologii co najmniej 817 polskich wsi spacyfikowanych przez Niemców podczas wojny. Na terenie Protektoratu Czech i Moraw SS i policja spacyfikowała m.in. Lidice i Ležáky, łącznie cztery wsie (po wojnie zrealizowano o tym co najmniej cztery filmy fabularne). Świat zna dobrze tragiczne losy 642 mieszkańców francuskiej miejscowości Oradour-sur-Glane spacyfikowanej 10 czerwca przez oddział Waffen-SS z dywizji "Das Reich". Natomiast niewiele osób poza Polską wie, że takich Lidic czy Oradour-sur-Glane było w Polsce ponad 800, a biorąc pod uwagę wsie, kolonie, przysiółki spacyfikowane przez ukraińskich nacjonalistów, to mówimy o liczbie kilku tysięcy. Michniów jako symbol jest nie tylko miejscem zbrodni, ale i ważnym elementem budującym naszą zbiorową tożsamość. Dlatego tak ważna jest pamięć o tym, co wydarzyło się tu i w innych podobnych miejscach.(PAP)

Autor: Maciej Replewicz

pp/