Zmarł Tony Bennett. Jego album z Lady Gagą podbijał listy przebojów

2023-07-21 14:52 aktualizacja: 2023-07-22, 11:20
Tony Bennett. Fot. PAP/Photoshot/Zoran Veselinovic
Tony Bennett. Fot. PAP/Photoshot/Zoran Veselinovic
W wieku 96 lat w Nowym Jorku zmarł amerykański wokalista, autor piosenki "I left my heart in San Francisco", Tony Bennett - poinformowała w piątek Sylvia Weiner, współpracowniczka artysty.

"Muzyka nie ma kategorii. Jest albo dobra, albo dobra nie jest. Śpiewam dobre piosenki, świetne piosenki napisane przez najlepszych autorów tekstów. To jest ten rodzaj jakości, który sprawi, że one przetrwają. Uwierzcie mi, ludzie już zawsze będą te piosenki śpiewać" – mówił w wywiadzie dla "Independent" w 2008 r.

Agencja Associated Press zaznaczyła, że Tony Bennet "nie tylko przetrwał rozkwit muzyki rockowej, ale przeżył go tak długo i tak dobrze, że zyskał nowych fanów i współpracowników, spośród których niektórzy byli na tyle młodzi, że mogliby być jego wnukami".

Tony Bennet – a właściwie Anthony Dominick Benedetto – urodził się 3 sierpnia 1926 r. w Nowym Jorku, w rodzinie włoskich imigrantów. Kiedy miał dziesięć lat, zmarł jego ojciec, a rodzina popadła w ubóstwo. Jako nastolatek – zanim rozpoczął studia muzyczne i malarskie w nowojorskiej School of Industrial Art – był śpiewającym kelnerem w jednej z restauracji w Nowym Jorku. Wówczas zrozumiał, że to jest jego powołanie.

"Właśnie wtedy zdecydowałem… Chciałem odnieść sukces, a nawet wtedy, gdyby to się nie udało, to i tak robiłbym to do końca życia. Kochałem to" – mówił w 1998 r. w CNN poczas wywiadu, jakiego udzielił Larry’emu Kingowi.

W czasie II wojny światowej, w 1944 r., trafił do amerykańskiej armii, aby walczyć we Francji i Niemczech. W wywiadzie dla "Guardiana" w 2013 r., mówiąc o doświadczeniach wojennych, powiedział: "było to zalegalizowane morderstwo".

Po powrocie do domu, kontynuował karierę piosenkarza. Bennet w krótkim czasie stał się ikoną nastolatków. Swój pierwszy album wydał w 1952 r. Łącznie wydał ponad 70 albumów, które przyniosły mu liczne Nagrody Grammy.

W latach 50. i 60. nagrał swoje największe przeboje: "Because Of You", "Cold, Cold Heart", "Rags To Riches" oraz "I Wanna Be Around".

Jego wersja piosenki "I Left My Heart in San Francisco" z 1962 r. tylko powiększyła jego sławę. Jednak pojawienie się w Stanach Zjednoczonych muzyki Beatlesów oraz Rolling Stonesów sprawiło, że jego znaczenie na scenie muzycznej zmalało. Musiał się zmierzyć takie z wieloma innymi trudnościami, m.in. tymi w życiu osobistym.

W latach 1978–85 artysta nie nagrywał. W końcu lat 80. wrócił do muzyki, w 1986 r. nagrał wtedy album "The Art of Excellence" z udziałem Raya Charlesa oraz z triem Sharona – Bennett/Berlin, który znów przyniósł mu popularność.

W 1995 r. w MTV został zarejestrowany koncert, którego płytowa wersja znajdowała się przez 35 tygodni na liście bestsellerów jazzowych. Płyta "Perfectly Frank" była muzycznym hołdem złożonym Frankowi Sinatrze.

W czasie swojej kariery - która trwała osiem dekad - Bennet współpracował z różnymi gwiazdami muzyki, m.in. Arethą Franklin, Ellą Fitzgerald i Frankiem Sinatrą, który nazywał go "najlepszym piosenkarzem w branży”. Współpracował również z gwiazdami młodego pokolenia, m.in. z Amy Winehouse, Queen Latifah i Dianą Krall oraz Lady Gagą.

W 2014 r., w wieku 88 lat, Bennett pobił rekord jako najstarszy żyjący wykonawca, którego album "Cheek to Cheek", projekt muzyczny zrealizowany wspólnie z amerykańską piosenkarką Lady Gagą, zajął pierwsze miejsce na liście tygodnika "Billboard".

"Dobra muzyka jest po prostu dobrą muzyką. Nie skupiam się na tym, czy ktoś, kto mnie słucha jest młody czy stary. Właściwie, to w ogóle interesuję się młodymi. Interesuje mnie wiek. Ludzie uczą się, jak właściwie żyć, kiedy osiągnąć już pewien wiek, prawda?" – powiedział w 2008 r. w wywiadzie dla "Independent".

W 2016 r. zdiagnozowano u niego chorobę Alzheimera. W mediach społecznościowych napisał wówczas: "Życie jest darem, nawet z Alzheimerem". Bennett nie zrezygnował z występowania. Po raz ostatni pojawił się na scenie na początku sierpnia 2021 r. w Radio City Music Hall w Nowym Jorku.

Niezależnie od tego, ile godzin spędził w trasach koncertowych, w studiach nagrań czy podczas spotkań z fanami, Bennet zwykł mówić, że nie przepracował swoim życiu ani dnia. Tak bardzo kochał śpiewanie i występowanie na scenie. (PAP)

Autorka: Anna Kruszyńska
 

kgr/