Polscy turyści ewakuowani na Rodos. "Ludzie spali na trawnikach i na leżakach nad basenem"

2023-07-23 07:19 aktualizacja: 2023-07-23, 20:22
Ludzie spali na trawnikach i na leżakach nad basenem - powiedziała w niedzielę rano w rozmowie z PAP pani Kasia z Wejherowa. Z powodu szalejących na wyspie pożarów, kobieta z dziećmi wraz z innymi turystami została ewakuowana z hotelu na Rodos. Noc spędzili koczując w sali konferencyjnej lub nad basenem.

Pani Kasia z Wejherowa wypoczywała w hotelu Olive Garden w Lardos. W piątek o 22.15 wieczorem otrzymała informację od operatora turystycznego, że sytuacja jest opanowana.

"Kalimera! Chcąc odpowiedzieć na Państwa pytania związane z pożarem na wyspie i pojawiającymi się chmurami dymu - informujemy, że jesteśmy w stałym kontakcie z lokalnymi władzami i otrzymaliśmy potwierdzenie, iż ogniska pożaru są w takiej odległości, ze wszystkie nasze hotele pozostają bezpieczne" - napisał operator.

Jednak jak relacjonuje turystka, już wtedy nad hotelem pojawiał się pył z pożaru a personel hotelu wychodził na zewnątrz i obserwował niebo.

Gdy nagle zarządzono ewakuację, panią Kasię i innych turystów wywieziono na Rodos do hotelu Rodos Palac. "Hotel w ogóle nie przygotowany na nasz przyjazd. Brak jakiejkolwiek organizacji" - opowiada turystka.

"Wpuszczono nas do hotelu. Nie ma gdzie spać. Nie ma dla nas ręczników i pościeli" - relacjonuje. "Co prawda możemy korzystać z wszystkiego ale nie mamy za co, bo wszystko zostało w hotelu w Lardos" - dodaje.

Turystka opowiada, że po przyjeździe w hotelu zostali poczęstowani napojami i przekąskami, ale już turyści, których przywieziono później, nie mogli skorzystać z bufetu, gdyż był już zamknięty.

"Okazało się, że w hotelu nie ma dla nas pokoi. Dzieci spały na podłodze i krzesłach. Ja próbowałam drzemać" - opowiada pani Kasia zaznaczając, że warunki są spartańskie.

"Ludzie spali na trawnikach i na leżakach nad basenem... ale wiadomo w hotelu jest ograniczona ilość miejsc do spania" - dodaje.

W tej chwili polscy turyści nadal są na wielkiej sali konferencyjnej. "Jest tu masa ludzi, jest bardzo ciepło" - relacjonuje turystka.

Zaznacza, że Polaków jest dużo. Nie ma paniki a turyści sami między sobą wymieniają się informacjami.

Polski turysta na Rodos o ewakuacji: z plaży przy hotelu zabrały nas motorówki

Z kolei jak opisuje ewakuację pan Marcin, który spędzał urlop w Kiotari, "była to bardzo szybka akcja". "Od tego, że jesteśmy bezpieczni, do ewakuacji za 40 minut" - powiedział PAP.

Gdy przyjechał na miejsce w ubiegły poniedziałek było spokojnie, natomiast później zaczęły się pojawiać informacje o pożarach w głębi wyspy, w jej centralnej części.

"Ale mieliśmy informację, że kurorty nadmorskie są bezpieczne, nie są w żaden sposób zagrożone. Nie zakładaliśmy, że w takim tempie ten pożar się rozprzestrzeni" - zaznaczył turysta.

Wszystko zaczęło się w piątek. "Gdy spojrzeliśmy w niebo, to najpierw myśleliśmy, że po prostu się zachmurzyło. Jednak okazało się, że to był dym a wiatr zaczął nawiewać popiół.  Wtedy dostaliśmy informację od touroperatora żeby się nie przejmować, że zmienił się kierunek wiatru i dlatego nawiewa ten popiół" - dodał.

"Sobotni poranek był jeszcze względnie spokojny, ale już  w porze lunchu widzieliśmy bardzo dużo dymu zza wzgórz. O 13.42 czasu lokalnego (w Polsce 12.42) dostałem alert, że zarządzono ewakuację. Natomiast hotel jeszcze wtedy nie zarządził ewakuacji i kazał nam czekać" - przekazał pan Marcin.

Sąsiednie hotele zaczęły ewakuować ludzi na plaże, natomiast oni nadal był w swoim hotelu, który ewakuacji nie zarządził. "Wtedy zobaczyliśmy, że zza wzgórz wychodzi ogień. Ludzie robili zdjęcia, niektórzy chcieli zamawiać taksówki, ale już wtedy nic tu nie dojeżdżało" - wyjaśnił.

"Dostaliśmy informację w hotelu, że rekomendują, żeby iść na plaże bo tam jest bezpiecznie. Później zarządzono bezwzględną ewakuację" - powiedział.

Na plaży ewakuowani turyści spędzili 15 minut. "Schroniliśmy się w budynku ze sprzętem do nurkowania i zaraz zaczęły podpływać motorówki do których nas skierowano" - opowiedział pan Marcin.

"Pierwszy plan był taki, że odpłyniemy na jakiś czas, poczekamy jak to się uspokoi i potem tu wrócimy. Dlatego część ludzi zdecydowała się zostawić bagaże" - dodał.

Z motorówki pan Marcin trafił na większą motorówkę a później na statek wycieczkowy.

Polski turysta rozmawiał z panią kapitan tego statku, która opowiedziała, że mieli na pokładzie 260 osób wycieczki, ale zostali zobowiązani przez rząd do wysadzenia tych ludzi w bezpiecznym miejscu i pomocy w ewakuacji.

"Na początku dryfowaliśmy przy brzegu. Patrzyliśmy na brzeg a tam ogień już zajmował tereny hotelu. Po dwóch godzinach podjęto decyzję o przetransportowaniu nas do miejscowości Kalatos - bliżej miasta Rodos. Natomiast już w okolicy tej miejscowości powiedziano nam, że zgodnie z poleceniem rządu zostaniemy przewieziemy do Rodos z uwagi na to, że kolejne miejscowości są zajmowane przez ogień" - powiedział.

W okolicy 23 czasu lokalnego pan Marcin wraz z innymi ewakuowanymi turystami dotarł do miasta Rodos. "Na brzegu czekały autokary i służby porządkowe. Dostaliśmy wodę i jakieś przekąski i zawieziono nas do hotelu Rodos Palace" - przekazał

Podkreślił, że wszystkie hotele w mieście są totalnie zapełnione. Nigdzie nie ma miejsc. "Wszystkie sale konferencyjne w hotelu pełne ewakuowanych turystów. Śpimy na podłodze. Dostarczana jest żywność, mamy dostęp do toalet" - powiedział.

Pan Marcin jutro popołudniu, zgodnie z planem, ma wracać do Polski. "Z tego co wiemy, lotnisko pracuje" - dodał. "Od touroperatora wiemy, że mamy się stosować do poleceń lokalnych i że lot nie został zmieniony" - przekazał.

Potężny pożar lasów na wyspie Rodos. Trwa ewakuacja turystów 

Szalejący od kilku dni na greckiej wyspie Rodos pożar lasów zmusił w sobotę do ewakuacji tysiące ludzi, w tym wielu turystów - poinformowały władze greckie.

"Pożar na greckiej wyspie Rodos rozprzestrzenił się w niedzielę rano w stronę tzw. strefy turystycznej, gdy zmienił się o 180 stopni kierunek wiatru. Około 1,2 tys. osób wciąż czeka na ewakuację" - poinformował rzecznik straży pożarnej Wassilis Warthakogiannis.

Statkami straży przybrzeżnej i prywatnymi łodziami ewakuowano już co najmniej 2 tysiące osób z plaż w pobliżu Kiotari i Lardos w południowo-wschodniej części wyspy - powiedział rzecznik straży przybrzeżnej.

Grecka telewizja pokazała tłumy turystów idących z bagażami drogą w ramach akcji ewakuacyjnej, a w tle widać gęsty dym.

Według mediów żywioł zmusił już do ucieczki nawet 8 tysięcy osób.

Strażacy, wspierani przez samoloty gaśnicze i posiłki ze Słowacji, walczyli w sobotę z nowymi ogniskami pożaru, które były podsycane przez silny wiatr i upał.

Greckie władze ostrzegają przed bardzo wysokim ryzykiem pojawienia się w niedzielę kolejnych pożarów na Rodos i w innych rejonach Grecji; w kraju oczekuje się upałów sięgających 45 stopni Celsjusza.

Meteorolodzy ostrzegają, że obecne upały utrzymają się w Grecji do końca miesiąca.

"To nie jest pożar, który skończy się jutro, czy pojutrze. Będzie płonął przez wiele dni" - powiedział Warthakogiannis, którego cytuje agencja AFP.

W Atenach rząd powołał przy resorcie spraw zagranicznych specjalny sztab kryzysowy, który będzie kierował akcją ewakuacji zagranicznych turystów. (PAP)

Autorka: Marta Stańczyk

mmi/