Wiceszef sprawiedliwości w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" został m.in. zapytany o sprawę Mariki, w której ich oponenci polityczni przypominają, że to minister Zbigniew Ziobro zaostrzył kodeks karny ws. rozboju chuligańskiego.
"To nie był rozbój, którego wykładnia powinna być skonstruowana według przytoczonych przepisów. Podam przykład: gdyby szedł pan ulicą i ktoś by pana uderzył, zabrał panu telefon, pieniądze, inne cenne przedmioty i uciekł, to można byłoby potraktować takie zdarzenie jako rozbój (...). Ale nie nieudaną próbę wyrwania torebki z powodu sporu ideologicznego" - powiedział Sebastian Kaleta.
Dopytywany, czy w takim razie Marika nie złamała prawa odpowiedział, że "naruszyła je, złamała, nie ma co do tego żadnej wątpliwości".
"Natomiast trzech lat pozbawienia wolności sędziowie nie orzekają niekiedy nawet w przypadku gwałcicieli. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że Marika została ukarana nie za czyn, lecz za poglądy" - podał.
Odniósł się też do informacji, że Suwerennej Polsce przyczepiono łatkę obrońcy "środowiska nacjonalistycznego", ponieważ w internecie są zdjęcia dziewczyny z założycielem "Frontu Oczyszczenia Narodowego".
"Tylko że ci, którzy głośno mówią o praworządności, zapominają, że prywatne życie nie ma związku z karą za popełnione przestępstwo. My bronimy dziewczyny, która została niesłusznie, bo zbyt surowo, skazana. Opozycja ma ten problem, że przez wzgląd na czyjeś poglądy, nawet głupie, skrajne czy niedojrzałe, chciałby ostrzejszych wyroków. Nie jest to troska o praworządność" - dodał wiceminister sprawiedliwości. (PAP)
jc/