Nowa wystawa w Muzeum II Wojny Światowej o "kacie Woli" i niemieckich zbrodniach w Powstaniu Warszawskim

2023-08-03 10:30 aktualizacja: 2023-08-03, 10:45
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Fot. PAP/Jerzy Ochoński
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Fot. PAP/Jerzy Ochoński
W Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku w czwartek zostanie otwarta wystawa "Wola 1944: Wymazywanie. Ludobójstwo i sprawa Reinefartha". Ekspozycja przybliża niemieckie zbrodnie na ludności cywilnej podczas Powstania Warszawskiego oraz nieskuteczne próby pociągnięcia do odpowiedzialności głównodowodzącego sił niemieckich Heinza Reinefartha.

W czwartek w Muzeum II Wojny Światowej odbędzie się otwarcie wystawy "Wola 1944: Wymazywanie. Ludobójstwo i sprawa Reinefartha" - poinformowała w komunikacie rzeczniczka instytucji dr Zuzanna Szwedek-Kwiecińska. Ekspozycja przybliża niemieckie zbrodnie dokonane na ludności cywilnej w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego oraz nieskuteczne próby pociągnięcia do odpowiedzialności głównodowodzącego siłami niemieckimi Heinza Reinefartha.

Na wystawie współorganizowanej przez Instytut Pileckiego oraz Muzeum Powstania Warszawskiego prezentowanych będzie wiele nieznanych dotąd zdjęć i dokumentów z akt śledztwa w sprawie "kata Woli", przechowywanych w Landesarchiv Schleswig-Holstein.

Wystawa opowiada o wydarzeniach na Woli w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego z perspektywy mieszkańców dzielnicy. Mapy i infografiki pozwalają odtworzyć szczegółowy przebieg zbrodni oraz zrozumieć jej systematyczny charakter. Uzupełnieniem są świadectwa ocalonych wydobyte zarówno z telewizyjnych archiwów, jak i tworzonych współcześnie kolekcji historii mówionej.

Na wystawie prezentowany jest również wywiad z Heinzem Reinefarthem, przeprowadzony przez telewizję niemiecką w 1964 r. Zbrodniarz posługuje się w nim tymi samymi argumentami i usprawiedliwieniami, które do końca życia zapewniły mu bezkarność. Narrację wystawy uzupełniają doniesienia i komentarze prasowe z lat 50. i 60., które ilustrują reakcje opinii publicznej na sprawę Reinefartha zarówno w komunistycznej Polsce, jak i w Niemczech Zachodnich.

Cytowany w komunikacie dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski, podkreślił, że wystawa jest opowieścią o zbrodni nieukaranej - o zbrodni ludobójstwa dokonanej na rozkaz Hitlera i Himmlera na ludności warszawskiej Woli w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego oraz o późniejszych próbach pociągnięcia do odpowiedzialności głównego sprawcy - gen. Heinza Reinefartha. "Reinefarth do więzienia nigdy nie trafił, do końca życia pozostał szanowanym obywatelem, politykiem i prawnikiem" - mówił.

Wyjaśnił, że przez ostatni rok wystawa była prezentowana w Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie cieszyła się dużym zainteresowaniem, pokazując, że temat rozliczenia zbrodniarzy wojennych jest szczególnie aktualny dziś, gdy za naszą wschodnią granicą mamy do czynienia ze strasznymi zbrodniami dokonywanymi przez rosyjskich okupantów na rozkaz Putina.

Również cytowana w komunikacie dyrektor Instytutu Pileckiego prof. Magdalena Gawin podkreśliła, że sprawa Reinefartha zakończyła się porażką wymiaru sprawiedliwości RFN i bezkarnością zbrodniarza. "Wymazywanie winy i odpowiedzialności głównego sprawcy ludobójstwa na Woli było zarazem wymazywaniem cierpienia ofiar i pamięci o tym, co się stało - zwłaszcza w powojennych Niemczech" - oceniła.

Jej zdaniem rosyjska agresja na Ukrainę pokazuje, że zbrodnie nieosądzone powtarzają się. "Pamięć i sprawiedliwość mają zatem fundamentalne znaczenie dla naszego bezpieczeństwa" - zaznaczyła.

Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku dr hab. Grzegorz Berendt uważa, że bezkarność Reinefartha wpisuje się w praktykę łagodnego traktowania sprawców masowych zbrodni wojennych, powszechną w RFN lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. "Na wolności zostawali zarówno ludzie odpowiedzialni za tzw. sprawstwo kierownicze, wydający dyspozycje i rozkazy, jak bezpośredni wykonawcy zbrodni – strzelający do ofiar lub mordujący je gazami trującymi. Po kilkunastu latach od zakończenia wojny ci sprawcy masowo +cierpieli na amnezję+ w kwestii swoich działań z lat 1933–1945. Według składanych przez nich zeznań, gdy ich oddziały mordowały bezbronnych ludzi, oni chorowali bądź przebywali na urlopie, względnie wykonywali obowiązki niezwiązane ze zbrodniami" - mówił.

Dodał, że niemieccy policjanci, prokuratorzy i sędziowie przyjmowali takie wyjaśnienia za dobrą monetę i przesłuchiwali dominującą część sprawców wyłącznie w charakterze świadków. Jego zdaniem, w konsekwencji większość zbrodniarzy, których nie udało się zatrzymać w latach 1943–1949 i postawić przed alianckimi sądami, wiodła spokojny żywot aż do śmierci. "Skoro nie udało się ich pociągnąć do odpowiedzialności karnej, to naszym obowiązkiem jest nie dopuścić do tego, by sprawcy polskiej hekatomby cieszyli się dobrym imieniem" - podkreślił.

Wystawa będzie czynna do 15 września na poziomie - 3 Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Wstęp w cenie biletu do muzeum.(PAP)

autor: Piotr Mirowicz

ep/