W opinii Cichanouskiej nie ulega wątpliwości, że rozmieszczenie wagnerowców na Białorusi, to operacja zorganizowana i koordynowana przez rosyjskie władze, a rządzący Białorusią Alaksandr Łukaszenka został postawiony przed faktem dokonanym i musiał się na to zgodzić.
"Powtórzę po raz kolejny, że sam Łukaszenka nie wie, co ma z tym teraz począć" - dodała opozycjonistka.
Cichanouska oszacowała liczebność bojowników Grupy Wagnera na Białorusi na około 3,8-4 tys. "Kolumny (wagnerowców) wciąż przybywają, lecz (te oddziały) nie są wyposażone w ciężkie uzbrojenie" - zauważyła rozmówczyni ukraińskich mediów.
24 czerwca wagnerowcy zajęli sztab rosyjskich wojsk w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Założyciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Było to rezultatem układu Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi ustaleniami część bojowników Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś.
Jak powiadomiło 30 lipca brytyjskie ministerstwo obrony, od połowy lipca do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło co najmniej kilka tysięcy wagnerowców, ale pozostaje niejasne, co się stało z ich ciężkim sprzętem. Wcześniej niezależne białoruskie media informowały, że z Rosji wjechało już do sąsiedniego kraju kilkanaście kolumn najemników.
29 lipca ukraińska straż graniczna podała szacunki, że na Białorusi może znajdować się ponad 5 tys. bojowników Grupy Wagnera.
W 2020 roku Cichanouska uczestniczyła w wyborach prezydenckich na Białorusi, stawiając w nich czoła rządzącemu od 1994 roku Łukaszence. Według oficjalnych wyników uzyskała poparcie zaledwie 10,1 proc. głosujących. Opozycja uznała te rezultaty za sfałszowane, a przez kraj przelała się fala protestów z żądaniem uczciwych wyborów. Były to największe masowe protesty w historii Białorusi.
Na wystąpienia społeczeństwa obywatelskiego reżim Łukaszenki odpowiedział represjami na wielką skalę. Sama Cichanouska po wyborach została zmuszona do wyjazdu z kraju. (PAP)
sm/