W ekipie na MŚ w Budapeszcie znaleźli się wszyscy polscy medaliści ubiegłorocznych MŚ w Eugene - złoty w rzucie młotem Paweł Fajdek, srebrny w tej konkurencji Wojciech Nowicki i dwukrotnie druga chodziarka Katarzyna Zdziebło. Na Węgry poleci także trzykrotna mistrzyni olimpijska w rzucie młotem Anita Włodarczyk. Mocnym punktem ekipy powinna być świetnie dysponowana w tym sezonie Natalia Kaczmarek, trzykrotna triumfatorka biegu na 400 metrów w mityngach Diamentowej Ligi.
Spora jest jednak także lista absencji, bo w MŚ z różnych przyczyn nie wystąpią medaliści IO z Tokio: Patryk Dobek (800 m), Maria Andrejczyk (rzut oszczepem), Justyna Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan, Anna Kiełbasińska i Małgorzata Hołub-Kowalik (wszystkie 400 m), a także będącą w ubiegłym roku i w sezonie halowym w rewelacyjnej dyspozycji wieloboistka Adrianna Sułek.
"Reprezentacja jest liczna, ale tak silna, jak liczba gwiazd, które jadą na tę imprezę. Sporo jest niestety absencji na tych zawodach. Zawodnicy i trenerzy, gdy ktoś borykał się z kontuzją, bądź miał problemy ze zbudowaniem formy, podjęli mądrą decyzję o odpuszczeniu. Już za rok bowiem jest najważniejszy sezon, bo olimpijski. Warto się skupić na przygotowaniach do igrzysk. W składzie jest duża grupa nowych zawodników i to dla nich wielka szansa, aby się pokazać. Dla części może horyzontem nie jest nawet Paryż, a kolejne igrzyska olimpijskie" - powiedział w rozmowie z PAP Kęcki.
W składzie znaleźli się m.in. złoty medalista trwających obecnie ME U20 w biegu na 100 m 17-letni Marek Zakrzewski, który wzmocni sztafetę 4x100 m, jak również 18-letnia sprinterka Aleksandra Piotrowska (4x100), czy specjaliści od 400 m - 19-letni Maksymilian Szwed oraz Igor Bogaczyński (obaj 4x400 m).
"Odświeżenie daje zawsze pewien długoterminowy efekt. Nie jest to jednak reprezentacja pozbawiona gwiazd. Paweł Fajdek czy Wojtek Nowicki na pewno będą walczyli o kolejne medale. Dodałbym do tego grona także panie w rzucie młotem — Anitę Włodarczyk i Malwinę Kopron. Obie przywoziły medale z najważniejszych imprez, a Anita to gwiazda tej konkurencji od lat. Jak jednak będzie? Trzeba poczekać do dnia zawodów. Ostatnimi czasy w tej konkurencji centymetry, bo tak to się rozegra, grały na korzyść naszych zawodników" - wskazał Kęcki.
W superlatywach wypowiadał się także o formie Natalii Kaczmarek.
"Ciężko ukryć, że ona jest w gronie faworytek do zdobycia medalu. Miejmy jednak świadomość, że jest to niezwykle ciężka i mocno obsadzona konkurencja. Być może, aby zdobyć medal, trzeba będzie poprawić rekord Polski, a wiemy, do kogo on należy" - mówił Kęcki.
Rekord Polski w biegu na 400 m od 1976 roku należy do Ireny Szewińskiej (49,28), ale Kaczmarek w tym sezonie wyśrubowała swój rekord życiowy do poziomu 49,48 i jest na kursie najlepszego osiągnięcia w historii polskiej LA w tej konkurencji.
Zdecydowanie trudniej — w obliczu licznych absencji — będzie o sukcesy polskiemu mikstowi 4x400 m (mistrzowie olimpijscy) i sztafecie żeńskiej 4x400 m (wicemistrzynie olimpijskie). Jedna Kaczmarek nie będzie najprawdopodobniej w stanie pogodzić biegania trzech konkurencji, a szczególnie wśród pań konieczne było sięgnięcie po zawodniczki biegające w czasie powyżej 52 sekund.
Katarzyna Zdziebło będzie chciała w Budapeszcie nawiązać do rewelacyjnego sezonu 2022, w którym zdobyła dwa srebrne medale mistrzostw świata i srebro mistrzostw Europy.
"Były problemy, to żadna tajemnica. W czasie okresu przygotowawczego zawodniczka zmieniła trenera. Oczywiście medale to najważniejszy celem, ale w jej przypadku minimum będzie osiągnięcia wskaźnika na igrzyska olimpijskie, żeby mieć spokojną głowę przed 2024 rokiem. To rozsądne podejście do sprawy w obliczu pewnych zaległości treningowych. Spokój w tym przypadku powinien być najlepszym doradcą. Jeżeli jednak Kasia osiągnie rewelacyjną formę podczas MŚ na Węgrzech, to przecież nikt nie będzie miał nic przeciwko jej medalowi" - dodał z uśmiechem Kęcki.
Wśród innych szans medalowych wymienił tyczkarza Piotra Liska, który wrócił od zimy do bardzo dobrej dyspozycje. Regularnie skacze on obecnie powyżej 5,80, a zdaniem Kęckiego wynik 5,90 w pierwszej próbie może dać w Budapeszcie podium. W PZLA liczą także na pozytywne niespodzianki w trakcie imprezy, bo do nich "królowa sportu" miała w ostatnich latach szczęście. Kto bowiem przewidziałby przed igrzyskami w Tokio złoto chodziarza Dawida Tomali, polskiego miksta czy dwa srebrne medale MŚ w Eugene 2022, które zdobyła Zdziebło.
Kęcki zapytany o Adriannę Sułek odesłał do jej sztabu szkoleniowego. Dodał tyle, że jej absencja związana jest z problemami zdrowotnymi, z którymi boryka się od wielu tygodni. Te przełożyły się na spadek dyspozycji halowej wicemistrzyni Europy z tego roku ze Stambułu. Razem z trenerem Markiem Rzepką podjęli oni jeszcze próbę wyjazdu na kolejny obóz przed MŚ, ale po paru dniach zdecydowali o zakończeniu sezonu i skupieniu się na przygotowaniach do igrzysk.
Zdaniem dyrektora sportowego PZLA wynik na poziomie 5-6 medali, gdyby ktoś zaproponował go obecnie, należałoby brać w ciemno.
"Rankingi nie muszą się potwierdzić na imprezie mistrzowskiej, ale one są jednak w jakiś sposób wymierne. Każdy rezultat powyżej trzech medali byłby w obecnych okolicznościach świetnym startem odmłodzonej kadry" - ocenił.
Dodał, że nie można jednak również wykluczyć zdobycia jednego czy trzech medali, bo co prawda mamy sporo zawodników, którzy mogą w stawce światowej być w pierwszej ósemce, ale w wielu konkurencjach wdrapanie się na podium będzie bardzo trudne. Przykładem jest płotkarka Pia Skrzyszowska, która wraca do świetnej dyspozycji po poważnej kontuzji, ale w biegu na 100 m ppł o medalu myśli ok. 10 zawodniczek.
W składzie reprezentacji Polski jest m.in. pochodząca z Białorusi Kryscina Cimanouska, która ostatnio otrzymała zgodę na starty w biało-czerwonych barwach. Zawodniczka pobiegnie w sztafecie 4x100 m, a także na 100 i 200 m. (PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
kgr/