Tusk wystąpił na wiecu na Długim Targu w Gdańsku zorganizowanym w ramach Święta Wolności i Solidarności z okazji 30. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku.
Tusk dziękował tym, którzy - jak mówił - w latach 70. - tak jak Lech Wałęsa - 80. i w roku 1989 r. "robili wszystko co w ich mocy, czy była dobra pogoda czy zła, czy były powody do rozpaczy, czy do nadziei, ale którzy wytrzymali w tym długim marszu do wolności i niepodległości oraz nigdy nie zrezygnowali z tej pięknej, obywatelskiej wiary, że cud wolności i niepodległości może się zdarzyć".
"Dziękuję też tym, którzy w ostatnich latach, wtedy kiedy trzeba było, wychodzili na ulice, by kontynuować dzieło tych, którzy tę wolność i niepodległość dla nas, Polaków, wywalczyli. Tym wszystkim, którzy nie bali się tych słów, nienawiści. Wiem, że wielu z was jest dzisiaj tutaj i chciałem wam złożyć najniższy ukłon. Dzięki wam Polska to jest wciąż najpiękniejsze miejsce na ziemi, a Polacy to wielki i dumny europejski naród, nawet jeśli nie zawsze mamy szczęście do władzy" - mówił Tusk.
Przypomniał też, że 4 czerwca 1989 r. miały miejsce także tragiczne wydarzenia na placu Tiananmen w Pekinie. (Na polecenie ówczesnych władz chińskie wojsko brutalnie spacyfikowało demonstrację, w której brali udział m.in. studenci; według informacji przekazanych przez chińskie władze zginęło wówczas 200 demonstrantów, w tym 36 studentów, nieoficjalne dane mówią nawet o dwóch tysiącach zabitych).
"Ten przykład chiński, gdzie tam też pewna grupa ludzi zamarzyła o wolności w demokracji i została na oczach świata rozjechana czołgami, i rozstrzelana, to jest naprawdę pewien symboliczny moment, bo on nam pokazuje te dwie drogi, które stoją przed światem także dzisiaj" - powiedział b. premier.
Jak podkreślił, to Polska dała wówczas przykład Europie i światu, że można bez przemocy i rozlewu krwi zbudować demokrację, dać ludziom wolność i kontrolę nad władzą. "Model chiński - nie muszę go bliżej opisywać - stanowi alternatywę dla tego sposobu myślenia, dla tej wizji" - wskazał Tusk. I - jak ocenił - te dwie wizje są dziś obecne także w świecie i w Europie.
"Bez większego ryzyka mogę powiedzieć, że ten dylemat pojawia się także w polskiej polityce. Dlatego ten 4 czerwca jest ważniejszy niż tylko sentymentalna, taka nostalgiczna podróż do chwil zwycięstwa. Ten 4 czerwca musi się odgrywać w naszych umysłach i sercach każdego dnia, bo to jest także dylemat, który opisuje naszą przyszłość, nie tylko przeszłość" - podkreślił były premier.
Tusk: nic nie jest dane raz na zawsze
Przekonywał, że musimy pamiętać o lekcjach zarówno polskiej, jak i chińskiej. "Żebyśmy nie zapomnieli, że nic nie jest dane raz na zawsze. I dlatego ta determinacja jest tak potrzebna" - zaznaczył Tusk.
"Dzisiaj oczywiście żadna Magdalenka nie jest potrzebna, mamy demokrację, pewne narzędzia. Nie chodzi o jakiś kicz pojednania, że politycy wrogich obozów będą sobie ściskali ręce. Chociaż oczywiście jak już tu wiele razy powiedziano, lepiej rękę podać, niż odwrócić się plecami" - zaznaczył.
"To jest dzisiaj zadanie dla wszystkich partyjnych liderów: uwierzcie, że Polacy w każdym miejscu, w każdym polskim mieście, w każdej polskiej wsi są gotowi do dialogu, rozmowy, porozumienia" - podkreślił Tusk.
Jak dodał, on sam nigdy nie spotkał się z agresywną odmową dialogu, kiedy poważnie traktował swego rozmówcę. "Trzeba tylko wyjść do każdego bez wyjątku. I nie mówię tutaj o gabinetowych grach czy politycznych intrygach, tylko nieustannej, codziennej pracy wszędzie tam, gdzie to jest możliwe" - powiedział były premier.
"Szczerze powiem, nie dbam o to, że znowu gdzieś w telewizji powiedzą, że Tusk nie zajmuje się tym, czym powinien się zajmować, że nie mam prawa mówić o tym, co dzisiaj jest potrzebne w Polsce" - zaznaczył przewodniczący Rady Europejskiej.
"Chcę dziś (powiedzieć) wszystkim Polakom i tym, którzy mają odwagę i gotowość stanąć na czele ludzi - wtedy, kiedy sprzyja im los i wtedy, gdy sytuacja jest ciężka: wyciągnijcie kilka prostych wniosków i to są moje rady, które płyną z tamtego doświadczenia dla wszystkich Polaków, którzy chcieliby ponownie poczuć smak zwycięstwa" - stwierdził Tusk.
Po pierwsze - mówił - wówczas ówcześni opozycjoniści "nigdy się nie poddali" i "zawsze wierzyli w zwycięstwo". "Druga rada, to żeby po prostu ciężko każdego dnia na to zwycięstwo pracować. Lech Wałęsa nie ma dziś już dwudziestu lat. (...) Nie ma tygodnia, abym nie widział Lecha Wałęsy gdzieś w Polsce, albo gdzieś w świecie. W małym mieście, na wsi, w dużym mieście, zachęca ludzi żeby wytrwali" - wskazał Tusk. Jak dodał "gdybyśmy wszyscy zrobili jedną dziesiątą tego, co robi nawet dzisiaj Lech Wałęsa, to mielibyśmy dzisiaj weselsze miny".
"Jest trzecia lekcja z tego 1988 i 1989 roku. Tam nikt nikogo nie wykluczał. Fenomen polskiego zwycięstwa polegał na tym, że Polacy nie podzielili się wówczas na wschód i zachód, wieś i miasto, biednych i bogatych. To w ogóle nikomu do głowy by nie przyszło" - mówił Tusk.
Były premier zachęcał do jedności i konsolidacji środowiska opozycji
"Proszę i to najważniejsze przykazanie: nie dzielcie się wtedy, kiedy nie ma takiej oczywistej potrzeby. Nie wierzcie tym, którzy mówią, że blisko 40 procent to jest nic, do wyrzucenia. Nie - to było możliwe dlatego, że trochę żeście się połączyli. Dla mnie oczywistym wnioskiem z ostatnich wyborów jest to, że to było połączone i szerokie, a że zabrakło to tylko dlatego, że nie było dość połączone i dość szerokie. A nie odwrotnie" - przekonywał.
Jego zdaniem "ci wszyscy, którzy chcą wygrywać na rzecz wolności i demokracji, niech mówią o sobie dobrze albo wcale". "Macie duży talent, potraficie +dowalić+, ale wykorzystajcie to w dobrym kierunku (...) Chcę was przekonać także, że nie jesteście żadnym +antypisem+, negatywną siłą, która nie ma żadnego pomysłu, która jest tylko +przeciw+, to nieprawda" - mówił Tusk.
Zaznaczał, że "ludzie wolą tych, którzy są za, a nie przeciw, którzy mają do zaoferowania uśmiech, otwartą dłoń, dobry pomysł". "Jesteście dziś trochę przygnębieni, ale tydzień wystarczy, czyż nie? Ja też nie byłem szczęśliwy (...) ale smutasy nigdy niczego nie wygrają" - mówił Tusk.
Wspominał, jak wychodził ze strajkującymi stoczniowcami w maju 1988 roku. Jak zaznaczył, nigdy nie krzyczał tak głośno, jak wtedy. "Było w tym może dużo desperacji, dużo rozpaczy, ale krzyczeliśmy: +Nie ma wolności bez solidarności+" - mówił.
"Głęboko w to wierzę, że jeśli na nowo będziemy potrafili wydobyć ze swojej piersi z pełnym przekonaniem ten okrzyk wiary: +Nie ma wolności bez solidarności+, to zwyciężymy. Tego wam życzę. Z Gdańska na pewno pójdzie znowu ten sygnał. Na mnie możecie zawsze liczyć" - zapewnił Tusk.
Zebranym na wiecu powiedział, że są wszyscy "gośćmi Pawła Adamowicza". "On jest tutaj dzisiaj, jest z nami (...) Jest z nami przede wszystkim dlatego, że jego piękne życie, tak tragicznie zakończone i jego niezwykle symboliczna śmierć mówią nam dzisiaj więcej o naszej historii i teraźniejszości niż najlepiej przygotowane przemówienia" - powiedział Tusk.
Głos na wiecu zabrał także Lech Wałęsa. Mówił, że niska frekwencja w wyborach wynika ze słabego zorganizowania. "Nasze zadanie jest, żeby inaczej zorganizować społeczeństwa, by każdy z nas, kto nie należy do partii, nie chodzi na zebrania, ale wie w jakiej partii są jego predyspozycje, jego mentalność, w jakiej partii właściwie jest" - mówił. "Mamy mniejszości seksualne na przykład. Dlaczego nie mogą mieć partii mniejszości seksualnych? Po co się mają ukrywać?" - pytał Wałęsa.
"Podobnie inne zawody, które wprowadziłyby nam czytelność, abyśmy mogli z każdego miejsca wiedzieć, kto to jest i jak można na niego głosować. Wtedy włączymy możliwość głosowania z każdego telefonu i 99 proc. będzie brało czynny udział w wyborach" - podkreślił b. prezydent.
Jak dodał, jego pokolenie wykonało połowę zadania. "Musimy wprowadzić dobre, nowe, nowoczesne rozwiązania" - apelował Wałęsa. "Jesteśmy w stanie zaproponować Gdańskowi, Polsce, Europie rozwiązania, które będą pasowały do dzisiejszych czasów i ja do tego was bardzo namawiam, i o to was proszę" - mówił b. prezydent.
"Ja z Gdańska mimo swojego wieku i problemów dzisiaj zostawiam wam syna (Jarosława), który ma kontynuować moje dzieło" - dodał Wałęsa.
Na wiecu przemawiali też prezydenci Gdańska, Łodzi, Poznania i Wrocławia. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak apelował o jedność w jesiennych wyborach parlamentarnych i otwartość wobec obecnych przeciwników politycznych.
"Trzydzieści lat temu szliśmy po wolność. Robotnicy, rolnicy, inteligenci szli razem i znokautowali rząd PRL. Dzisiaj jesteśmy w okresie wielkich zmian. Jestem przerażony tym, że premier polskiego rządu zasłonięty ochroniarzami nie podaje ręki prezydent Gdańska, która chce go przywitać" – mówił, odnosząc się do zdarzenia w poniedziałku, kiedy prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz chciała zaprosić premiera Mateusza Morawieckiego do okrągłego stołu, ustawionego przed budynkiem Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.(PAP)
autor: Norbert Nowotnik, Robert Pietrzak
rop/ mok/