"W krótkim terminie wydaje się, że ciągle będziemy mieć do czynienia z podażą akcji małych i średnich spółek, co wynika z odpływów z polskich funduszy. W perspektywie długoterminowej, obliczonej na lata, teraz jest doskonały moment, aby przyjrzeć się polskiej giełdzie" - ocenił Kościak podczas debaty "Strategie rynkowe TFI", zorganizowanej przez PAP Biznes.
"Strukturalnym problemem dla krajów emerging markets jest zacieśniająca się polityka monetarna Fed. Umocnienie dolara i rosnące stopy procentowe w USD sprawiają, że rynki wschodzące, które muszą się refinansować w twardej walucie, też w USD, mają coraz większe trudności w regulowaniu tych zobowiązań - to strukturalny problem. Nie zmieni się to w najbliższych miesiącach. W perspektywie roku-trzech też ciężko być optymistą" - dodał dyrektor w biurze akcji i zarządzający funduszem TFI PZU.
Jego zdaniem w krótkim terminie widać bardzo duże dychotomie w zachowaniu się krajów wschodzących względem rozwiniętych.
"Nie wykluczamy jednak, że w średnim terminie może dojść do odbicia na rynkach wschodzących" - powiedział Kościak.
Zdaniem zarządzającego funduszem TFI PZU ryzykiem dla amerykańskiego rynku, podobnie jak dla wszystkich pozostałych innych giełd, są wojny handlowe.
"Otwarta wojna handlowa między USA a Chinami to zagrożenie dużej przeceny na wszystkich rynkach. Drugie co może zmienić trend to kontrole w grupie FAANG, gdzie mamy przesłuchania prezesów i sygnały o możliwości zacieśnienia kontroli nad sektorem. Jeżeli politycy będą chcieli ograniczyć te monopole naturalne, to zagrozi to praktycznie wszystkim rynkom" - powiedział Kościak.
"Makroekonomicznie na amerykańskim rynku akcyjnym sytuacja jest bardzo dobra, spółki raportują świetne wyniki, 84 proc. z nich pobiło konsensusy, 2/3 podnosiło prognozy, dodatkowo mamy niskie bezrobocie, solidne tempo wzrostu PKB, w związku z czym te wysokie wyceny większości amerykańskich przedsiębiorstw są uzasadnione" - dodał.
Sławomir Kościak ocenia, że w długim terminie zmiana klasyfikacji Polski i przeniesienie przez część indeksów polskiej giełdy z rynków wschodzących do rozwiniętych może mieć negatywny wpływ na GPW.
FTSE Russell, dostawca indeksów należący do grupy London Stock Exchange, pod koniec września 2017 roku przeniósł Polskę z grona rynków wschodzących do grupy rynków rozwiniętych. Nowy status Polski jako rynku rozwiniętego wejdzie w życie od 24 września 2018 r. W skład indeksów wejdzie 37 polskich spółek, a ich udział w indeksie FTSE Russell All Cap Developed wyniesie ok. 0,15 proc. Udział Polski w FTSE Emerging All Cap Index wynosi ok. 1,3 proc.
W kwietniu Stoxx, operator indeksów Deutsche Boerse Group ogłosił, że od 24 września Polska będzie klasyfikowana jako rynek rozwinięty.
"W indeksie krajów rozwiniętych będziemy stanowić tylko 0,15 proc. To jest na tyle mało, że jeśli są fundusze, które mają taki benchmark, to jest to zupełnie pomijalna wielkość. Bardzo często będzie tak, że w ogóle nikt nie będzie się interesować Polską, żeby jakiekolwiek pieniądze tu inwestować. Te 15 pb to jest zupełnie pomijalny udział" - powiedział dyrektor w biurze akcji i zarządzający funduszem TFI PZU.
"W krótkim terminie będziemy mieli do czynienia z podażą. Ta podaż będzie nie tyle na największych spółkach, bo będą one włączone do Stoxx, ale najmocniej uderzy w średnie spółki, gdzie będzie podaż 500-1.000 mln zł" - dodał.
Indeks szerokiego rynku WIG stracił od początku roku około 9,5 proc. Notowania indeksu największych spółek WIG20 spadły w tym czasie o 7,9 proc., mWIG40 o 18,5 proc., a sWIG80 o 20,4 proc.
Pogorszenie nastrojów na warszawskiej giełdzie w ostatnich dniach to efekt wydarzeń związanych z zatrzymaniem dwóch były członków zarządu Altus TFI, zapowiedzią likwidacji części funduszy otwartych Altusa i obawami, że spowoduje to większe odpływy środków z rynku funduszy inwestycyjnych. Sławomir Kościak zwraca jednak uwagę, że przyczyny słabości polskiego rynku akcji leżą głębiej.
"Sentyment na naszej giełdzie jest zepsuty, ale nie jest to konsekwencja ostatnich wydarzeń. To jest kumulacja złych informacji z ostatnich kilku lat. Zaczęło się od demontażu OFE, w międzyczasie mieliśmy do czynienia z nadmierną ingerencją polityków w spółki kontrolowane przez Skarb Państwa, przez co podejmowały one suboptymalne decyzje, później wprowadzono opodatkowanie sektora bankowego, a dziś mamy do czynienia z nieetycznym zachowaniem niektórych uczestników rynku" - powiedział.
"Walka toczy się o to, aby w ogóle zachować giełdę, która jeszcze kilka lat temu była prymusem w Europie. Powinniśmy wspólnie zawalczyć o to, aby przywrócić zaufanie inwestorów do inwestycji w fundusze inwestycyjne zarządzane w Polsce i pracować nad poprawą sentymentu" - dodał.
W opinii Sławomira Kościaka planowane od połowy 2019 roku uruchomienie Pracowniczych Planów Kapitałowych będzie dla warszawskiej giełdy pozytywne, ale jednak ich wpływ na koniunkturę pozostanie umiarkowany.
"PPK na pewno jest pozytywem, ale umiarkowanym. Mówimy o napływach rzędu około 5 mld zł na rynek akcji, z tego część na giełdę w Warszawie, a część za granicę. Minimum 50 proc. to inwestycje w duże spółki z WIG20, w mniejsze spółki to ok. 10 proc., nie zmieni to mocno sentymentu, na giełdzie nie pojawi się nadpłynność" - powiedział zarządzający funduszem TFI PZU.
"Z pewnością ostatnie wydarzenia będą utrudniać decyzję, czy przystąpić do PPK, chociaż ustawodawca zadbał o automatyczne włączenie w struktury" - dodał.
Sławomir Kościak, dyrektor w biurze akcji i zarządzający funduszem TFI PZU, brał udział w zorganizowanej przez PAP Biznes dziewiętnastej debacie "Strategie rynkowe TFI".
Piotr Rożek (PAP Biznes)
pr/ gor/