Wyceny akcji małych spółek ekstremalnie niskie, PPK korzystne dla GPW - AgioFunds TFI

2018-09-12 11:42 aktualizacja: 2018-12-14, 11:59
Fot. PAP/Marcin Kmieciński
Fot. PAP/Marcin Kmieciński
Wyceny małych spółek są ekstremalnie niskie, a giełdzie sprzyjają dobre dane makro. Korzystnym impulsem będzie napływ środków na rynek po uruchomieniu PPK - uważa Jakub Bentke, zarządzający funduszami AgioFunds TFI. Problemem są odpływy z funduszy małych i średnich firm.

"Niewątpliwie jesteśmy w bardzo ciekawej sytuacji na polskiej giełdzie. Z jednej strony mamy ekstremalnie niskie wyceny spółek, szczególnie spółek małych, prywatnych. Z drugiej strony obserwujemy bardzo dobre dane makro. W większości przypadków te dane makro przekładają się na zyski spółek, na wzrosty i na bardzo ładne zyski gotówkowe. A z trzeciej strony - mamy zupełny brak zainteresowania i umorzenia w funduszach inwestujących w tę klasę aktywów" - powiedział Jakub Bentke podczas debaty "Strategie rynkowe TFI", zorganizowanej przez PAP Biznes.

"Powstaje więc pytanie, czy jesteśmy już na dnie? Powiedziałbym, że pewnie gdzieś w okolicach dna. Natomiast istotne jest, kiedy z niego wyjdziemy i tu pewnie trochę rozpędu musi nabrać program PPK. Pieniądze z tego programu powinny - może nie same bezpośrednio rozruszać giełdę - ale skłonić inwestorów do zainteresowania się znowu giełdą i w ten sposób zapewnić płynność, obroty i powrócić do życia, szczególnie w segmencie małych spółek" - dodał.

Zarządzający portfelami AgioFunds TFI stawia przede wszystkim na średnie spółki.

"W przypadku małych spółek musiałby pojawić się kapitał krajowy, a jeszcze na to za wcześnie - samo wdrażanie PPK nie zachęci do kupna akcji czy funduszy. Duże spółki nie są natomiast tak efektywne jak te średnie, zazwyczaj prywatne, firmy. Nie lubimy energetyki, nie lubimy największych państwowych spółek. Wolimy średnie firmy" - powiedział.

W opinii Jakuba Bentke, wrześniowe przekwalifikowanie polskiej giełdy z rynków wschodzących do rozwiniętych nie powinno mieć większego znaczenia dla koniunktury w krótkim terminie. Samo zaklasyfikowanie Polski do grona rynków rozwiniętych przez FTSE Russell będzie zmianą negatywną, ale częściowo łagodzoną przez wprowadzenie spółek z GPW do indeksów Stoxx.

FTSE Russell, dostawca indeksów należący do grupy London Stock Exchange, pod koniec września 2017 roku przeniósł Polskę z grona rynków wschodzących do grupy rynków rozwiniętych. Nowy status Polski jako rynku rozwiniętego wejdzie w życie od 24 września 2018 r. W skład indeksów wejdzie 37 polskich spółek, a ich udział w indeksie FTSE Russell All Cap Developed wyniesie ok. 0,15 proc. Udział Polski w FTSE Emerging All Cap Index wynosi ok. 1,3 proc.

W kwietniu Stoxx, operator indeksów Deutsche Boerse Group ogłosił, że od 24 września Polska będzie klasyfikowana jako rynek rozwinięty.

"Okazuje się, że będąc członkiem rynków wschodzących mieliśmy większy udział w funduszach niż będziemy mieli jako rynek rozwinięty. Rekompensowane jest to częściowo przez Stoxx, w związku z zaliczeniem nas do grona rynków rozwiniętych dlatego, że Stoxx nie miał w ogóle żadnych funduszy opartych o indeks rynków wschodzących. Per saldo jest to około 350 mln USD podaży ze strony funduszy, ale nie wygląda to już tak źle w podziale na spółki - to jest 1,5-2 razy dzienny obrót, który pewnie się w ciągu tygodnia dokona. Na większości spółek te przeważenia prawdopodobnie w ogóle nie zostaną zauważone" - powiedział Jakub Bentke.

Dodał, że ewentualne napływy oparte o indeksy FTSE będą się ograniczały do wąskiej grupy spółek.

Zarządzający portfelami AgioFunds zwraca uwagę na ryzyko pogorszenia się sentymentu z powodu ewentualnych problemów rynku akcji w USA.

"Poza poszczególnymi przypadkami o losach EM raczej będą decydowały duże dojrzałe rynki. Potencjalne ryzyko to Brexit. Im „twardszy” tym gorszy. Jest także ryzyko polityki fiskalnej we Włoszech. (…) Trzecim zagrożeniem są wyceny na amerykańskim rynku, które są o 20-30 proc. wyższe niż długoterminowa średnia. Wyobrażam sobie potencjalnie, że bankructwo, czy problemy Tesli mogą odbić się echem na całym rynku, co może spowodować sporą korektę, a (...) nawet recesję" - powiedział Bentke.

"Zgadzam się, że mamy podwyższone ryzyko, iż rynek amerykański osłabnie. Mamy kwestię Tesli, coraz większe zainteresowanie regulatora spółkami z sektora IT. Jeżeli niepewność inwestorów zostanie, to w związku z tym, iż przeważenie w grupie FAANG (Facebook, Apple, Amazon, Netflix i Google - PAP) jest potężne, tam ewentualne tąpniecie będzie miało mocne skutki" - dodał.

Zdaniem Jakuba Bentke, zarządzającego portfelami w AgioFunds TFI, optymizm i zainteresowanie powinno wrócić na polską giełdę wraz z wprowadzeniem Pracowniczych Planów Kapitałowych.

"W pierwszym roku będzie to 2-3 mld zł nabyć akcji, ale docelowo to będzie prawdopodobnie około 10 mld zł rocznie. To jest kwota znacząca dla rynku - kwota, która powinna wyrwać polską giełdę z ospałości. Przypuszczam, że wtedy zobaczymy większe zainteresowanie. Trudno sobie wyobrazić długofalowe oszczędzanie bez inwestycji w akcje" - ocenił Jakub Bentke.

Zarządzający portfelami AgioFunds TFI uważa jednak, że PPK nie spowodują, iż na GPW pojawi się nadpłynność.

"Nie jest do końca tak, że będzie za dużo pieniędzy (na giełdzie - PAP). OFE inwestowały miesięcznie 7-8 mld zł na giełdzie w szczycie, jeszcze przed pierwszą obniżką składki. Od tej pory jednak rynek się rozwinął, jest większy wybór i większa kapitalizacja spółek, choć akurat o płynności tego nie można powiedzieć" - powiedział.

Jakub Bentke, zarządzający funduszami AgioFunds TFI, brał udział w zorganizowanej przez PAP Biznes dziewiętnastej debacie "Strategie rynkowe TFI".

Piotr Rożek (PAP Biznes)

pr/ asa/