W XIX debacie "Strategie rynkowe TFI 2018" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele PKO TFI, TFI PZU, Skarbiec TFI, Eques Investment TFI oraz AgioFunds TFI. Partnerem merytorycznym cyklu są Analizy Online.
FTSE Russell, dostawca indeksów należący do grupy London Stock Exchange, pod koniec września 2017 roku przeniósł Polskę z grona rynków wschodzących do grupy rynków rozwiniętych. Nowy status Polski jako rynku rozwiniętego wejdzie w życie od 24 września 2018 r.
W skład indeksów wejdzie 37 polskich spółek, a ich udział w indeksie FTSE Russell All Cap Developed wyniesie ok. 0,15 proc. Udział Polski w FTSE Emerging All Cap Index wynosi ok. 1,3 proc.
W kwietniu Stoxx, operator indeksów Deutsche Boerse Group ogłosił, że od 24 września Polska będzie klasyfikowana jako rynek rozwinięty.
Zdaniem Jakuba Bentke, zarządzającego portfelami AgioFunds TFI zaklasyfikowanie Polski do grona rynków rozwiniętych przez FTSE Russell będzie zmianą negatywną, częściowo łagodzoną przez wprowadzenie spółek z GPW do indeksów Stoxx.
"Okazuje się, że będąc członkiem rynków wschodzących mieliśmy większy udział w funduszach niż będziemy mieli jako rynek rozwinięty. Rekompensowane jest to częściowo przez Stoxx, w związku z zaliczeniem nas do grona rynków rozwiniętych dlatego, że Stoxx nie miał w ogóle żadnych funduszy opartych o indeks rynków wschodzących. Per saldo jest to około 350 mln USD podaży ze strony funduszy, ale nie wygląda to już tak źle w podziale na spółki - to jest 1,5-2 razy dzienny obrót, który pewnie się w ciągu tygodnia dokona. Na większości spółek te przeważenia prawdopodobnie w ogóle nie zostaną zauważone" - powiedział.
Dodał, że ewentualne napływy oparte o indeksy FTSE będą się ograniczały do wąskiej grupy spółek.
Sławomir Kościak, zarządzający funduszem TFI PZU ocenił, że w długim terminie zmiana klasyfikacji Polski może mieć negatywny wpływ na GPW.
"W indeksie krajów rozwiniętych będziemy stanowić tylko 0,15 proc. To jest na tyle mało, że jeśli są fundusze, które mają taki benchmark, to jest to zupełnie pomijalna wielkość. Bardzo często będzie tak, że w ogóle nikt nie będzie się interesować Polską, żeby jakiekolwiek pieniądze tu inwestować. Te 15 pb to jest zupełnie pomijalny udział" - powiedział.
"W krótkim terminie będziemy mieli do czynienia z podażą. Ta podaż będzie nie tyle na największych spółkach, bo będą one włączone do Stoxx, ale najmocniej uderzy w średnie spółki, gdzie będzie podaż 500-1.000 mln zł" - dodał.
W ocenie Sławomira Sklindy, zastępcy dyrektora departamentu zarządzania aktywami PKO TFI udział nawet 15 pb przy "tragicznej płynności" powoduje, że nawet tak niewielkie dostosowania wywołują duże zmiany notowań.
"Widać to po rebalancingach. Pojawił się Stoxx, który zaskoczył rynek włączeniem kilku spółek i mieliśmy sierpniową hossę - polski rynek był drugi najlepszy na świecie w sierpniu w związku z włączeniem do jednego indeksu" - powiedział.
Prezes GPW Marek Dietl poinformował w ubiegłym tygodniu, że GPW rozmawia z innymi giełdami z regionu na temat stworzenia indeksu grupującego duże spółki z Europy Środkowo-Wschodniej, liczonego w czasie rzeczywistym.
"Mam nadzieję, że idea stworzenia indeksu regionalnego będzie skuteczna. Jako pojedyncze kraje w świecie inwestycyjnym stanowimy 15 pb - Polska jako ten największy, nie wspominając o Czechach czy Węgrzech. Stworzenie regionalnego indeksu ma szanse na pokazanie regionu w szerszej perspektywie inwestycyjnej dla dużych funduszy" - powiedział Sklinda.
"Wyśmienicie by było, gdyby była możliwość skonstruowania na tym indeksie instrumentów pochodnych. To by poprawiło płynność, na brak której najbardziej cierpimy" - dodał. (PAP Biznes)
mj/ pr/ pat/ tus/ gor/