Wobec aktu łaski postępowanie musi być umorzone niezależnie od instancji, w której sprawa się znajduje - tak sędzia Grażyna Puchalska uzasadniła wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie.
Dodała, że w tym przypadku przyjęto koncepcję niczym nieograniczonego prawa łaski. Nie mają tu zastosowania przepisy Kodeksu postępowania karnego, tylko konstytucji, a ta nie przewiduje żadnego szczególnego trybu ułaskawienia - podkreśliła. "Sąd nie ma prawa dociekać przyczyn tej decyzji, ani jej oceniać" - zaznaczyła sędzia.
W marcu 2015 r. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał Mariusza Kamińskiego (dziś - ministra koordynatora służb specjalnych) i Macieja Wąsika (zastępcę Kamińskiego w CBA oraz obecnie jako ministra) na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk, m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA. Na kary po 2,5 roku skazano członków kierownictwa CBA - Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela.
16 listopada 2015 r. prezydent na podstawie zapisu konstytucji ułaskawił skazanych, stosując formułę "przebaczenia i puszczenia w niepamięć przez umorzenie postępowania". Był to precedens - nigdy wcześniej prezydent RP nie wydał podobnej decyzji przed prawomocnym wyrokiem. Art. 139 konstytucji stanowi: "Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu".
"Postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy Mariusza Kamińskiego, która zawsze byłaby postrzegana jako polityczna" - mówił w listopadzie 2015 r. Andrzej Duda, uzasadniając swą decyzję. "Wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, nie potrafi skazać ludzi zamieszanych w procedery łapówkarskie, a z drugiej strony wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą budować w Polsce silne państwo, którzy walczą z korupcją" - oceniał prezydent. "Ja się z takim czymś nie zgadzam" - dodawał.
Kamiński uznał ułaskawienie za symbol przywracania sprawiedliwościKamiński uznał decyzję prezydenta za "symbol przywracania podstawowego poczucia sprawiedliwości, uczciwości i przyzwoitości w życiu publicznym". SR po decyzji prezydenta przekazał w styczniu sprawę do SO "celem podjęcia merytorycznej decyzji".
Od wyroku SR złożono apelacje - zarówno na korzyść oskarżonych (po ułaskawieniu część została wycofana), jak i na niekorzyść - od pełnomocnika rodziny Andrzeja Leppera, mającej status oskarżycieli posiłkowych oraz jeszcze jednej pokrzywdzonej.
O umorzenie sprawy wobec aktu łaski wnosiła zarówno obrona, jak i prokuratura. O merytoryczne rozpatrzenie złożonych apelacji wniósł pełnomocnik jednego z oskarżycieli posiłkowych Andrzeja K. Adwokat rodziny Leppera mec. Ryszard Lubas chciał z kolei przerwy w procedowaniu sądu - aby oskarżeni "pojednali się z pokrzywdzonymi", bo wtedy mogliby cofnąć apelacje. W swej apelacji rodzina Leppera chciała zaostrzenia wyroku.
"Sąd postanowił wniosku w sprawie przerwy nie uwzględnić, albowiem jednostronna deklaracja o gotowości do zawarcia ugody, niewsparta oświadczeniami reprezentantów strony przeciwnej, nie tworzy takiej perspektywy" - powiedział przewodniczący rozprawie sędzia Piotr Schab, odnosząc się do wniosku pełnomocnika bliskich Leppera.
Prok. Artur Terlecki z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie (która oskarżyła b. szefów CBA) powiedział sądowi, że całą sprawę należy umorzyć wobec aktu łaski prezydenta. "To przesądza o trybie procedowania" - dodał. Także obrona wniosła o umorzenie sprawy wobec aktu łaski. Według obrońcy Kamińskiego mec. Michała Zuchmantowicza, sąd nie może prowadzić dalszego postępowania, a apelacje winny być pozostawione bez rozpoznania. Także inny obrońca Kamińskiego mec. Andrzej Wąsowski oświadczył, że należy szanować akt prezydenta o randze konstytucyjnej. Inni obrońcy dodali, że SO powinien też uchylić wyrok skazujący SR. W SO nie stawił się w środę żaden z oskarżonych (nie mieli takiego obowiązku).
Podstawa umorzenia - art. 17. Kodeksu postępowania karnegoPodstawą umorzenia sprawy był art. 17. Kodeksu postępowania karnego, który wymienia tzw. negatywne przesłanki procesowe, uniemożliwiające dalsze prowadzenie postępowania karnego. Sąd powołał się na jego punkt 11 - o "innej okoliczności wyłączającej ściganie".
"Sąd dysponując prezydenckim aktem łaski w formie abolicji, który nakazuje bezwzględne zaniechanie kontynuowania postępowania oraz jego umorzenie na etapie kontroli odwoławczej uznał, że zastosowana w tej sprawie abolicja, jako przyczyna wyłączająca ściganie, wyprzedza rozpoznanie apelacji wniesionych na korzyść oskarżonych i domagających się ich uniewinnienia" - wskazała sędzia Puchalska.
"Tutaj widać wyraźnie moc i siłę podpisu pana prezydenta. Tyle" - skomentował wyrok mec. Lubas. Wyraził przypuszczenie, że nie będzie roszczeń cywilnych wobec ułaskawionych ze strony oskarżycieli posiłkowych.
"W pełni podzielam orzeczenie" - mówił prok. Terlecki. Obrońcy ułaskawionych nie komentowali wyroku.
Jak ustaliła PAP, pokrzywdzeni nie będą mogli wnieść kasacji od tego wyroku do Sądu Najwyższego. Art. 523 Kodeksu postępowania karnego stanowi bowiem, że kasację na niekorzyść można wnieść jedynie w razie uniewinnienia oskarżonego albo umorzenia postępowania z takich przyczyn jak "znikoma społeczna szkodliwość czynu" i gdy ustawa stanowi, że sprawca nie podlega karze oraz z powodu niepoczytalności sprawcy.
Proces szefów CBA dotyczył słynnej operacji specjalnej CBA w tzw. aferze gruntowej z lata 2007 r. CBA zakończyło ją wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" gruntu na Mazurach w kierowanym przez Andrzeja Leppera ministerstwie rolnictwa. Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Proces Ryby i K. wkrótce znów zacznie się w I instancji (wcześniej SR dwa razy ich skazywał, uznając akcję CBA za legalną).
W 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła Kamińskiego i innych o przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne CBA oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. SR uznał, że Kamiński zaplanował i zorganizował operację specjalną, choć nie było do tego podstaw prawnych i faktycznych. Zdaniem SR CBA nie miało wiarygodnej informacji o możliwym przestępstwie i faktycznie podżegało Andrzej K. do korupcji. "Trzeba zwalczać korupcję, nie naruszając prawa samemu - a tak się stało tutaj, bo w tej sprawie naruszono prawo karne, ustawę o CBA i konstytucję" - uzasadniał wyrok sędzia Wojciech Łączewski. (PAP)
mja/ sta/ itm/