W ten sposób szef rządu skomentował informację, że zarządy dwóch koncernów uzgodniły fuzję, w wyniku której staną się czwartym największym producentem samochodów na świecie, o potencjalnej wartości 50 miliardów dolarów.
Rozmowy o fuzji w formie 50/50 mają być sfinalizowane w ciągu nadchodzących tygodni. Na czele nowego przedsiębiorstwa, z siedzibą w Holandii, ma stanąć prezes FCA John Elkann. Prezes Grupy PSA Carlos Tavares będzie dyrektorem generalnym.
Pytany o te plany premier Conte podkreślił: "To operacja rynkowa, nie mogę oceniać porozumienia, ale rządowi zależy na tym, by zagwarantowano poziom produkcji i zatrudnienia we Włoszech, a zatem ciągłość istnienia przedsiębiorstwa".
Dyrektor generalny FCA, czyli dawnego koncernu Fiat, Mike Manley w przytoczonym przez włoskie media liście do pracowników podkreślił: "Zamierzamy połączyć dwie firmy z tą samą wizją, z tym samym poziomem otwarcia i wzajemnego zaufania".
Pozytywną ocenę wystawił prezes federacji włoskich przemysłowców Confindustria Vincenzo Boccia, który ocenił, że w planach tych widać "stawianie na Europę" i stworzenie europejskiego "giganta".
Niepokój o przyszłość włoskich fabryk FCA wyraziła zaś szefowa związku metalowców lewicowej centrali związkowej Cgil Francesca Re David. Jak podkreśliła, "we Włoszech zdolność produkcyjna wynosi 1,5 miliona samochodów, ale produkuje się ich mniej niż połowę".
O fuzji wypowiedział się także minister finansów Francji Bruno Le Maire. Oświadczył on, że przychylnie przyjmuje plany fuzji, i dodał zarazem, że państwo francuskie będzie "szczególnie czujne" w kwestiach działalności produkcyjnej w kraju. Jego zdaniem projekt ten to dobra wiadomość dla Francji i Europy.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ akl/