W środę wieczorem ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski odparawił mszę św. w kościele Św. Jana Bosko w Gdańsku. Była to część gdańskich obchodów upamiętniających ofiary rzezi wołyńskiej.
W kazaniu duchowny podkreślił, że to "nie naród ukraiński wymordował naród polski, ale wrzód, który powstał na narodzie ukraińskim w postaci tych przeróżnych organizacji". "To oni mordowali, oni ponoszą odpowiedzialność za ludobójstwo" – zaznaczył.
Ks. Isakowicz-Zaleski akcentował też, że nie wiadomo, ilu Polaków zginęło, a to dlatego, że "nie są prowadzone badania, bo instytucje utrzymywane z polskich podatków ciągle omijają tą sprawę". Dodał, że w III RP "nie osądzono żadnego z przestępców, nie wyjaśniono do końca tych spraw".
W jego opinii najbardziej bolesne jest jednak "przemilczenie". "III Rzeczpospolita zrobiła bardzo dużo, by upamiętnić ofiary zbrodni katyńskiej, powstania warszawskiego, gdzie też doszło do ludobójstwa, żołnierzy wyklętych, Sybiraków, zesłańców do Kazachstanu i bardzo dobrze, że to zrobiono, ale jedna sprawa jest ciągle – mówiąc kolokwialnie - zamiatana pod dywan. To jest ludobójstwo dokonane przez Ukraińców" – powiedział ks. Isakowicz-Zaleski.
Dodał, że rodziny zamordowanych nie mogą się pogodzić z tym, że III Rzeczpospolita od 27 lat "ze względu na poprawność polityczną, naciski obcych mocarstw czy też jakieś ideologie, ciągle nie mówi, że byli to męczennicy".
Ks. Isakowicz-Zaleski dziękuje senatoromPodziękował też aktualnym senatorom za to, że w ostatnich dniach "po raz pierwszy po 27 latach, w swojej uchwale powiedzieli, że to było +ludobójstwo+". "Trzeba mieć honor, a nie ciągle kłaniać się obcym ambasadorom, myśleć o polskiej godności, a nie ciągle się zastanawiać, czy dobrze o nas powiedzą tam w Brukseli czy w Kijowie" – mówił duchowny.
Przekonywał, że dobre relacje z Ukrainą są potrzebne. "Ale te relacje muszą być budowane na prawdzie, a nie na kłamstwie politycznym. Bo inaczej nigdy do pełnego pojednania nie dojdzie" – mówił ks. Isakowicz-Zaleski. "Tu nie chodzi o żadne przesuwanie granic, nie chodzi o żadne mszczenie się (...), nie chodzi o to, aby wywoływać konflikty, tu chodzi o dwie sprawy: prawdę i pamięć" – mówił też duchowny.
W mszy, zorganizowanej przez biuro poselskie Magdaleny Błeńskiej, gdańskie struktury Kukiz'15 oraz Klub Republikański Gdańsk, uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Po jej zakończeniu część uczestników udała się pod – zlokalizowany w sąsiedztwie kościoła św. Brygidy - pomnik Pamięci Ofiar Eksterminacji Ludności Polskiej na Wołyniu, gdzie złożono kwiaty.
Masowe zbrodnie popełnione w latach 1943-44 przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej na Wołyniu, w Galicji Wschodniej i terenach południowo-wschodnich województw II RP określane są mianem rzezi wołyńskiej. Kulminacja zbrodni nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały około 150 polskich miejscowości - podczas tzw. "krwawej niedzieli" UPA wymordowała ok. 11 tys. ludzi.
Dla polskich historyków rzeź wołyńska była ludobójczą czystką etniczną, w której zginęło ponad 100 tys. osób. Są też szacunki mówiące o 120-130 tys. ofiar. Dla badaczy z Ukrainy zbrodnie były konsekwencją wojny Armii Krajowej z UPA, w której wzięła udział ludność cywilna. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12, a nawet 20 tys. ofiar.
Przed kilkoma dnia Senat przyjął uchwałę, w której postulował, aby Sejm ustanowił dzień 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. W uchwale Senat wyraził "szacunek dla Kresowian i ich potomków oraz ludzi dobrej woli, którzy od dziesiątków lat domagają się prawdy o ludobójstwie i troszczą się o pamięć o ofiarach, kierując się mottem +Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary+".
Uchwała dotycząca rzezi wołyńskiej wywołała długą i burzliwą dyskusję w Senacie. Uchwały nie chcieli senatorowie opozycji; argumentowali, że przyjmowanie jej teraz może mieć bardzo poważne konsekwencje międzynarodowe. (PAP)
aks/ wkt/