![Andrija Mandic (R) and Milan Knezevic (L) liderzyo pozycyjnego czarnogórskiego Frontu Demokratycznego. Fot. PAP/EPA/BORIS PEJOVIC](/sites/default/files/styles/main_image/public/201912/34943118_34943109.jpg?h=71478ac3&itok=Mlf5a3AD)
Prokurator zarzuca całej trójce, że usiłowała nie dopuścić w nocy z czwartku na piątek do głosowania w parlamencie kontrowersyjnej ustawy kościelnej, atakując przewodniczącego Ivana Brajovicia.
Parlament większością głosów przyjął ustawę zakładającą, że wspólnoty religijne będą musiały przedstawić dowód własności majątku otrzymanego przed 1918 rokiem, kiedy Czarnogóra weszła w skład Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców. Za ustawą głosowało 45 deputowanych na 45 obecnych. Głosów przeciwnych ani wstrzymujących nie było, gdyż wszyscy opozycyjni deputowani zostali zatrzymani przed głosowaniem.
W całym kraju odbyły się protesty przeciw ustawie; uczestnicy demonstracji podkreślali, że ustawa pozbawia Cerkiew prawosławną majątku, w tym średniowiecznych klasztorów i świątyń.
Już wcześniej Serbska Cerkiew Prawosławna, do której należy metropolia Czarnogóry i Przymorza, oraz serbscy politycy zareagowali - jak pisała agencja AP - z furią na projekt nowego prawa, zarzucając rządowi Czarnogóry chęć przejęcia siłą serbskich cerkwi i klasztorów znajdujących się na terytorium tego kraju. Czarnogóra, która w 2006 roku oddzieliła się od państwa związkowego tworzonego ze znacznie większą Serbią, zaprzecza temu, twierdząc, że chce jedynie uregulować sprawy majątkowe i finansowe wszystkich wspólnot religijnych.
Prozachodni czarnogórski prezydent Milo Djukanović oskarżył Serbską Cerkiew Prawosławną o promowanie polityki Belgradu i o to, że próbuje podkopać czarnogórską państwowość. Zapowiedział - jak pisze TASS - że za przykładem Ukrainy będzie się domagał autokefalii dla "czarnogórskiej Cerkwi". (PAP)
jo/