Włodarczyk: rezerwy jeszcze są, to medal dla mamy

2016-08-15 22:55 aktualizacja: 2018-10-05, 17:20
Rio de Janeiro, Brazylia, 15.08.2016. Igrzyska Olimpijskie Rio 2016. Polka Anita Włodarczyk cieszy się ze zwycięstwa po finale rzutu młotem, 15 bm. Włodarczyk wynikiem 82,29 poprawiła rekord świata. (gj) PAP/Adam Warżawa EDITORIAL USE ONLY PAP © 2016 / Adam Warżawa
Rio de Janeiro, Brazylia, 15.08.2016. Igrzyska Olimpijskie Rio 2016. Polka Anita Włodarczyk cieszy się ze zwycięstwa po finale rzutu młotem, 15 bm. Włodarczyk wynikiem 82,29 poprawiła rekord świata. (gj) PAP/Adam Warżawa EDITORIAL USE ONLY PAP © 2016 / Adam Warżawa
Jeszcze nigdy po konkursie Anita Włodarczyk nie była taka zmęczona. W Rio de Janeiro zdobyła złoty medal olimpijski i poprawiła w rzucie młotem własny rekord świata – 82,29. „Są jeszcze rezerwy, a medal dedykuję mamie, która ma dzisiaj imieniny” – powiedziała.

„Jestem dzisiaj mega, mega zmęczona, ale i spełniona. Po cichu czekam jeszcze na złoty medal z Londynu, bo doszły nas słuchy, że Tatiana Łysenko została złapana na stosowaniu dopingu. Czekamy na oficjalną wiadomość” - przyznała.

Rosjanka cztery lata temu wyprzedziła Polkę. Teraz Włodarczyk nie pozostawiła żadnych wątpliwości. Podopieczna Krzysztofa Kaliszewskiego zdeklasowała rywalki.

„Ledwo co teraz chodzę. Ten upał mnie wykończył. Jak tylko wrócę do wioski, od razu idę do kubła z lodem. Łezka w oku pojawiła się po rekordzie świata. To były największe emocje. Teraz nie płaczę, ale wieczorem na dekoracji na pewno popłyną łzy” – przyznała zawodniczka warszawskiej Skry.

W trzeciej próbie uzyskała 82,29 i o ponad metr poprawiła własny rekord globu.

„To wynik ciężkiej, systematycznej, monotonnej pracy. Jestem profesjonalnym sportowcem, o wszystko dbam. Wiem, że z wielu rzeczy musiałam zrezygnować, by uzyskiwać takie rezultaty” - podkreśliła.

To nie jest jednak jeszcze szczyt jej możliwości.

„We Władysławowie rzucałam 89,80 na treningu, ale młotem o kilogram lżejszym. Śmieję się, że teraz chyba będą musieli drzewa wykosić na rzutni, bo młot lądował pod drzewami. Mam jeszcze w tym roku na pewno dwa starty, najbliższy na Memoriale Kamili Skolimowskiej na Stadionie Narodowym w Warszawie i chciałabym się jeszcze pokazać z dobrej strony” - zapowiedziała.

Tradycyjnie już na wielkiej imprezie Włodarczyk rzucała w rękawicy, jaką dostała od rodziców zmarłej przedwcześnie Kamili Skolimowskiej.

„Na każdych zawodach jest ze mną i tu też była” - podkreśliła.

Dzień przed konkursem rozmawiała jeszcze z wicemistrzem olimpijskim w rzucie dyskiem Piotrem Małachowskim. Przyjaźnią się od lat.

„Spytałam go, czy jak poprawię rekord świata, mam rzucać dalej. Powiedział mi, żebym nie odpuszczała, bo to może być mój dzień konia. Tak też zrobiłam. Ciekawe, na ile lat ten rekord świata pozostanie” – wspomniała.

Poniedziałkowy konkurs młociarek jest kolejnym dowodem na to, że historia lubi się powtarzać. Siedem lat temu w mistrzostwach świata w Berlinie, podobnie jak w Rio, Małachowski przegrał złoty medal w ostatniej kolejce. Dzień później Włodarczyk pobiła rekord świata i osiągnęła swój pierwszy wielki sukces.

„Myślałam o tej sytuacji i po cichu pomyślałam o rekordzie świata” – przyznała.

To piąty polski medal zdobyty w Rio de Janeiro. Wcześniej złoto wywalczyły wioślarki Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj w dwójce podwójnej, brąz ich koleżanki Monika Ciaciuch, Agnieszka Kobus, Maria Springwald i Joanna Leszczyńska w czwórce podwójnej oraz w wyścigu ze startu wspólnego kolarz Rafał Majka, a w sobotę wicemistrzem olimpijskim został dyskobol Piotr Małachowski.

Z Rio de Janeiro – Marta Pietrewicz (PAP)

mar/ cegl/