Wicepremier Gliński, pytany w poniedziałek w Warszawie przez dziennikarzy po otwarciu wystawy "Droga ku wolności", w jaki sposób państwo polskie wspiera Białoruś w jej drodze do wolności, odpowiedział: "pomagamy wszystkimi siłami, jakie są w tej chwili możliwe".
"Polski premier zadeklarował, że każda osoba prześladowana na Białorusi znajdzie opiekę w Polsce. Jesteśmy w stanie tę opiekę zagwarantować. Oczywiście naciskamy także, w sensie politycznym i każdym innym. Ta presja musi być cały czas, dlatego rozmawiamy z naszymi partnerami euroatlantyckimi, europejskimi i presja na reżim białoruski jest w tej chwili wywierana" - podkreślił minister kultury.
Przypomniał, że polski rząd spotyka się z obecnymi w Polsce liderami opozycji białoruskiej, a szef Solidarności Piotr Duda udaje się w poniedziałek do Mińska, żeby spotkać się z liderem Białoruskiego Kongresu Demokratycznych Związków Zawodowych (BKDZZ) Aleksandrem Jaroszukiem.
"Ta pomoc jest taka, jaka może być. My żądamy tego, żeby reżim białoruski wycofał się z przede wszystkim przemocy fizycznej. Nie jest możliwe, żeby w XXI wieku, w cywilizowanym świecie, ludzie byli bici na ulicach. Tutaj nigdy nie ustąpimy. Oczekujemy oczywiście procesu demokratyzacji" - mówił Gliński.
Przypomniał, że w 1980 r. w Polsce powstała Solidarność, będąca "wielkim buntem społecznym, który doprowadził do wielkich zmian politycznych na świecie". "W 1981 roku w grudniu wprowadzono stan wojenny i zduszono Solidarność, ale nie zduszono już tej zmiany społecznej, jaka w Polakach była. My, jako polskie społeczeństwo zmieniliśmy się przez te 16 miesięcy do tego stopnia, że już nie było możliwości powrotu do systemu komunistycznego. Ludzie przestali się bać, ludzie zaczęli mówić, zaczęli przemawiać swoim głosem i zaczęli się organizować. To była zmiana podstawowa i kardynalna, która 9 lat później zapoczątkowała proces też ewolucyjnej zmiany systemu i upadku systemu komunistycznego w Polsce" - zauważył minister kultury.
Ocenił, że na Białorusi mamy "podobną sytuację". "Ludzie przestali się bać, wyszli na ulice. Im więcej będzie ludzi prześladowanych i bitych, tym więcej ludzi będzie wychodziło na ulice i mówiło, że się z tym nie zgadza. Tam nastąpił podobny proces przemiany społecznej, natomiast najprawdopodobniej przygotowanie do przemian politycznych w społeczeństwie białoruskim nie jest na podobnym poziomie, jak wtedy w Polsce. Jednak w Polsce wtedy działała od pewnego czasu opozycja, wolne związki zawodowe, kilkadziesiąt tysięcy ludzi było w kręgu funkcjonowania struktur niezależnych i tego społeczeństwa równoległego. Białorusini mogą natomiast w znacznie większym stopniu, niż my wtedy, korzystać ze wsparcia świata z uwagi na nowe technologie, na możliwość jednak większego odziaływania medialnego" - wskazał wicepremier.
Jak mówił, jest optymistą, co do tego, że "tam już nie wróci do tego, co było". "Natomiast jak się sprawa białoruska potoczy - zobaczymy. Musimy trzymać kciuki i wspierać w każdy możliwy sposób, chodzi o to, żeby ona rozwijała się w sposób pokojowy, żeby to był proces pokojowego dochodzenia do społeczeństwa, państwa demokratycznego" - zaznaczył Gliński.
9 sierpnia na Białorusi odbyły się wybory prezydenckiej, które według Centralnej Komisji Wyborczej wygrał prezydent Alaksandr Łukaszenka, zdobywając 80,1 proc. głosów. Liderka opozycji Swiatłana Cichanouska, według oficjalnych wyników, zdobyła zaledwie 10,1 proc. głosów. Od 9 sierpnia trwają protesty Białorusinów, którzy uważają, że wybory zostały sfałszowane.
W środę, 9 września, w godzinach porannych premier Mateusz Morawiecki spotka się w Warszawie z liderką białoruskiej opozycji. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska